Kolejny przystanek w naszej podróży to Prusy, gdzie w 1902 roku Rober Garbe ( od 1895 roku odpowiedzialny za zakupy państwowych kolei Prus ) przekonał zarząd do kupna nowych lokomotyw. Co ciekawe, w zamyśle inicjatora miały one być czymś w rodzaju „Eierlegende Wollmilchsau”, czyli „znoszącymi jaja mlecznymi świniami pełnowełnistymi”. Lub też lokomotywami do obsługi pociągów towarowych i osobowych na liniach głównych, ale także ekspresowych w terenach pagórkowatych. P. Garbe, zdecydowany przeciwnik dwustopniowego rozprężania pary, a jednocześnie zadeklarowany zwolennik pary przegrzanej, zastosował zgodne ze swymi przekonaniami rozwiązania. Kocioł z powiększoną średnicą dymnicy był typowy dla wyglądu lokomotyw pruskich tego okresu ( spotkaliśmy się już z tym np. tu : http://forum.modelarstwo.info/threads/kolekcja-niedostateczna-czyli-na-2.49921/post-860138 ). Nowe parowozy P6, otrzymały też nowoczesny przedni wózek Kraus Helmholtz. Niestety konstrukcja nie była specjalnie udana, gdyż niewłaściwe rozłożenie mas spowodowało, iż przy wyższych prędkościach bieg był bardzo niespokojny. Z tej też przyczyny 44 parowozy tego typu przejęte po I wojnie przez PKP otrzymały ograniczenie prędkości maksymalnej z konstrukcyjnie przewidzianych 90 km/ godz do 75 km/godz. Skutkiem ubocznym tej technicznej porażki była późniejsza niechęć kolei niemieckich do stosowania tego wózka - w przeciwieństwie do rozwiązań austriackich, czy polskich w lokomotywach pospiesznych stosowano wózki z dwoma osiami tocznymi. O ile technicznie nie był to dla p. Garbe sukces ( w swojej książce o lokomotywach parowych akurat P6 pominął kompletnie), o tyle stylizacja tego parowozu jest zdaniem wielu autorów opracowań jeszcze gorsza : długi zwis przedni, cienki komin na samym przedzie dymnicy, brak sensownych proporcji całości to tylko niektóre uwagi krytyczne. Jeden egzemplarz, który też posłużył jako wzorzec dla prezentowanego modelu znajduje się w muzeum kolejnictwa w Warszawie ( zdjęcie oryginału pozwalam sobie umieścić obok zdjęcia modelu dla łatwiejszego porównania ).
Produkowany w barwach PKP od 2011 roku model firmy Fleischmann prezentuje się moim zdaniem - pomimo wcześniejszych uwag na temat wyglądu oryginału - bardzo dobrze. Typowa dla nowszych konstrukcji tego producenta dbałość o szczegóły jest na wysokim poziomie. Na tym samym poziomie jest też jazda ważącego 376 gram parowozu. Silnik i napęd umieszczone są w tendrze. Niska głośność pracy, pewna jazda po torach ( ) , bardzo dobry odbiór prądu oraz precyzyjne sterowanie prędkością, także przy bardzo powolnej jeździe, to pozytywne atrybuty godne wymienienia.
Produkowany w barwach PKP od 2011 roku model firmy Fleischmann prezentuje się moim zdaniem - pomimo wcześniejszych uwag na temat wyglądu oryginału - bardzo dobrze. Typowa dla nowszych konstrukcji tego producenta dbałość o szczegóły jest na wysokim poziomie. Na tym samym poziomie jest też jazda ważącego 376 gram parowozu. Silnik i napęd umieszczone są w tendrze. Niska głośność pracy, pewna jazda po torach ( ) , bardzo dobry odbiór prądu oraz precyzyjne sterowanie prędkością, także przy bardzo powolnej jeździe, to pozytywne atrybuty godne wymienienia.
Załączniki
-
202,5 KB Wyświetleń: 83
-
181,1 KB Wyświetleń: 116
-
705,2 KB Wyświetleń: 117
-
232,4 KB Wyświetleń: 122
-
284,7 KB Wyświetleń: 128
-
423,3 KB Wyświetleń: 126
-
486,3 KB Wyświetleń: 118
-
301,3 KB Wyświetleń: 104
-
222,9 KB Wyświetleń: 105
-
340,1 KB Wyświetleń: 98
-
819,2 KB Wyświetleń: 96
-
205,5 KB Wyświetleń: 107
-
281,8 KB Wyświetleń: 99