"oddziały feldbahnu potrafiły ułożyć nawet kilkukilometrowy szlak w ciągu jednej doby" - biorąc pod uwagę okres I WŚ to się zgodzę. Wtedy to była nowoczesna technologia wykorzystywana masowo a co za tym idzie było dobre zaopatrzenie w części składowe. No a potem to powstały sieci kolei wąskotorowych .
W 20-leciu międzywojennym i w czasie II w. św. chyba każda armia miała jednostki saperów kolejowych (w tym Wojsko Polskie), którzy m.in. ćwiczyli się w wykorzystywaniu przenośnych przęseł torów kolejki wąskotorowej. W Niemczech, także np. oddziały RAD (Służby Pracy Rzeszy) szkoliły się i wykonywały różne prace, m.in. z wykorzystaniem tego typu przęseł. Do wybudowania odcinków torów w kierunku helskiej plaży, wcale nie były potrzebne oddziały wojskowe, równie dobrze mogła je ułożyć obrona cywilna czy zmuszona do pracy ludność, pod nadzorem wojska, a nawet osoby znającej się na tego typu pracach. W latach 1939 – 1945 na Helu dużo się działo, a fakt istnienia w tym miejscu wojskowej sieci wąskotorowej 600 mm. (nazwijmy ją „stałej”), tylko ułatwiał stosowanie patentowych przęseł i ich elementów, przechowywanych w magazynach, stosowanych przy budowie umocnień, bunkrów czy stanowisk bojowych, powstających także pod koniec wojny, w tym były takie, których nie ukończono (np. ciężki, trzykondygnacyjny schron przeciwlotniczy dla załóg okrętów, zdolny pomieścić 750 osób, ukończono tylko fundamenty i parter). Ponadto, chyba nikt nie ma wątpliwości, że skoro na Helu funkcjonowała wojskowa kolejka wąskotorowa, byli tam też żołnierze, przeszkoleni do jej utrzymania, napraw bieżących czy układania przenośnych przęseł, stosowanych w miarę potrzeb wojska (a o tym, że były tam takie przęsła, świadczą m.in. współczesne fotografie, od których rozpoczęła się dyskusja w temacie).
Osobiście, łatwiej mogę sobie wyobrazić, pchane czy ciągnione wagoniki i różne prowizoryczne koleby czy wózki, wyładowane wszelkim dobrem i sprzętem wojskowym, podstawiane na pomosty, gdzie uciekający, przenosili wszystko do zacumowanych jednostek, uczestniczących w ewakuacji. Trudniej mi sobie wyobrazić, transport tą drogą, na drugą stronę półwyspu, przez las, amunicji do działek pokładowych, czy armat okrętowych, bomb, torped czy paliwa, do wodnosamolotów czy okrętów wojennych, zwłaszcza w 1943 czy 1944, kiedy można było w miarę spokojnie (jeszcze) korzystać z infrastruktury portowej i baz po stronie zatoki gdańskiej, kiedy wody od strony otwartego morza były bardziej niebezpieczne i bardziej narażone na ataki np. radzieckich okrętów podwodnych floty bałtyckiej. Oczywiście, niczego wykluczyć nie można, temu, ogólnie historia, jest tak interesująca i kryjąca jeszcze wiele zagadek, na które brak jednoznacznych odpowiedzi.
- 1
- 1
- Pokaż wszystkie