• Ten serwis używa "ciasteczek" (cookies). Korzystając z niego, wyrażasz zgodę na użycie plików cookies. Learn more.
  • Szanowny Użytkowniku, serwisy w domenie modelarstwo.info wykorzystują pliki cookie by ułatwić korzystanie z naszych serwisów. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Kolej we Wrocławiu i okolicach

Andrzej Harassek

Moderator For Prawdziwa Kolej Koleje Innych Krajów
Zespół forum
Donator forum
Reakcje
12.080 499 30
Nie trzeba googlować, w napisach na końcu jest to podane: Wałbrzych - Kłodzko. Ale i tak łatwo zgadnąć: chyba nigdzie indziej nie ma tylu takich wiaduktów.
 

Kylogram

Znany użytkownik
Reakcje
1.738 38 3
Wiosenne Jugowice

Choć zdjęcia przeczą oczekiwaniom, to zrobiłem je na wiosnę, konkretnie pierwszego dnia wiosny : )

Szlak Świdnica - Jedlina-Zdrój jest w przebudowie, a właściwie to w kapitalnym remoncie, który miejscami można by nazwać niemalże odbudową. Znajdująca się na nim dawna stacja Jugowice śpi niedzielnym, „zimowym” snem. Zbudowano już wysokokrawędziowy peron przystanku (widok stronę Jedliny):

Jugo1.jpg


i odcięto znajdujące się na terenie stacji pozostałe tory (widok w stronę Zagórza Śl.):

Jugo2.jpg


„Stara, ale jara” technika odchodzi, zastępowana przez organiczne wyświetlacze, dotyk i problemy z Microsoft Teams:

Jugo3.jpg


I jako zew obecnych czasów, dwa zdjęcia związane z pandemią. Tylko połowa mupetów jest zwolennikami maseczek (polaryzacja niemalże jak w naszym społeczeństwie):

Jugo4.jpg


a miotanie się decydentów widać nawet tu, na drzwiach gminnej świetlicy (urządzonej w pięknie odrestaurowanym budynku dworca, o czym już kiedyś pisałem):

Jugo5.jpg


(m.in. te zdjęcia pojawią się w moim artykule o Jugowicach, który jest w przygotowaniu).
 

Szwed1978

Znany użytkownik
Reakcje
5.378 58 3
Wiosenne Jugowice

Choć zdjęcia przeczą oczekiwaniom, to zrobiłem je na wiosnę, konkretnie pierwszego dnia wiosny : )

Szlak Świdnica - Jedlina-Zdrój jest w przebudowie, a właściwie to w kapitalnym remoncie, który miejscami można by nazwać niemalże odbudową. Znajdująca się na nim dawna stacja Jugowice śpi niedzielnym, „zimowym” snem. Zbudowano już wysokokrawędziowy peron przystanku (widok stronę Jedliny):

Zobacz załącznik 802329
Ciekawe że mur peronu wykonany z bloczków betonowych, zazwyczaj teraz stosuje się chyba ściany oporowe "elki".
 
Ostatnio modyfikowane przez moderatora:

t_domagalski

Znany użytkownik
Reakcje
1.442 19 9
Ciekawe że mur peronu wykonany z bloczków betonowych, zazwyczaj teraz stosuje się chyba ściany oporowe "elki"
Może ma to nawiązywać do "tradycyjnego" stylu budowy? :rolleyes:
Żałuję, że nie zachowano z tej stacji nic więcej. Sygnalizacja kształtowa wycięta... Jeśli kiedyś pojadą tamtędy pociągi "retro", to będą one zatrzymywać się przy nowoczesnych, żelbetowych prefabrykatach peronów i niebieskich barierkach PKP PLK. Była szansa zrobienia z tej linii atrakcji historyczno-turystycznej, ale po raz kolejny zaprzepaszczono taką szansę. Szkoda.

P.S.
Wczoraj odkopałem w piwnicy oryginalne emaliowane tablice "Zawiadowca stacji" i "Dyżurny ruchu" ze stacji Jugowice, odkupione dawno temu od staruszki zamieszkującej pięterko budynku stacyjnego. Kiedyś marzyłem, że podaruję te tablice komuś, kto będzie chciał zadbać o pamiątki z przeszłości tej stacji. Ale teraz widzę, że to nie ma sensu, bo wszelkie pamiątki stamtąd trafiają właśnie na złom lub wysypisko gruzu... :(
 

Kylogram

Znany użytkownik
Reakcje
1.738 38 3
wszelkie pamiątki stamtąd trafiają właśnie na złom lub wysypisko gruzu... :(
Niestety.
Dodatkowo, jak widać na zdjęciach, leżał śnieg, pod nim było takie miękkawe błoto, więc po kilku próbach stwierdziłem, że nie jestem w stanie znaleźć jakiegokolwiek artefaktu, bo wszystko już albo wywieźli, albo powgniatali głęboko w ziemię. W J postawią "piękny" peron, zapewne wywiozą te szyny z torów jeszcze na Walim i pozostanie taka pustka pomiędzy peronem a skarpą. Będzie funkcjonalnie i "bezpłciowo". Cóż...
 

Speedway

Znany użytkownik
Reakcje
9.444 18 0
Cóż... Kolega Kylogram pośrednio "wywołał mnie do tablicy". Linia z Jedliny Zdroju do Świdnicy należy do moich najbardziej ulubionych. Z uwagi na ciekawy geograficzny przebieg oraz całkiem bogatą, starą infrastrukturę. Zachęcam, każdego miłośnika kolei, by czym prędzej jechał ją obejrzeć, póki jeszcze jej nie zniszczył nowy "niebieski kolejowy dizajn". Niemniej jednak sporo rzeczy zostało odrestaurowanych w sposób zachowujący ducha dawnych czasów - np. drewniane perony w Jedlinie zdroju, czy ceglane mury oporowe nasypów.
Uznałem, że jednak warto wrzucić do tego działu parę fotek, które wykonałem w tamtych okolicach, w lipcu zeszłego roku (a może i jeszcze wcześniejsze? - zobaczymy). Na początek parę ujęć z Jugowic - 30.07.2020r.
Zbliżam się starotorzem do stacji w Jugowicach, od strony Jedliny Zdroju.
1.jpg

Przed nami wiadukt przed stacją. Ale gdybym odwrócił się o 180* - widziałbym łukiem odchodzące w prawo tory do Jedliny (szyny już bły wówczas zdemontowane, stało tylko kilka spychaczy i wywrotek), natomiast w lewo - starotorze wiodące do Walimia. Zresztą bardzo słabo widoczne w terenie.
Dlaczego nie wykonałem zdjęcia? Bo słońce "waliło tak po oczach", że sam ledwo cokolwiek widziałem. O zdjęciu można było zapomnieć.
Dlatego też znowu obracamy się o 180* i podążamy w stronę budynku dworca.

Przed nami, już dobrze widoczny wiadukt nad drogą, którą w prawo dojeżdża się do Walimia, natomiast w lewo do Głuszycy i Jedliny.
2.jpg

A tak z bliska prezentowała się jego nawierzchnia.
3.jpg

Po kolejnych kilkudziesięciu metrach, w oddali rysuje się budynek dworca.
4.jpg

Jeszcze kilkanaście kroków i widać go w całej okazałości.
5.JPG

W prawo nie odwracałem obiektywu aparatu, bo co tu fotografować - pustkę, aż do skarpy, po usuniętych torach stacyjnych. Ale patrząc ponownie w lewo, widać dokładnie strukturę nowo budowanego peronu.

Na koniec zdjęcie budynku dworca od strony podjazdu.
6.jpg

Warto nadmienić, iż dworzec jest zamieszkany. Mieszkania znajdują się na piętrze. Wspomniana w poprzedniej relacji świetlica - na parterze.
Wokół bawiła się gromada dzieciaków. Bez żadnych smartfonów, tylko jak dawniej - w piaskownicy, na rowerze, w szukanego. Wszystkie, choć widziały mnie pierwszy raz w życiu, mówiły mi "dzień dobry". Ot, niby takie normalne, a jednak wywarło to na mnie duże wrażenie. A i starsi tubylcy widząc "obcego z aparatem" nie przejawiali jakichkolwiek wrogich zamiarów.
Piszę o tym celowo, ponieważ pół godziny później udałem się do Walimia, obejrzeć i sfotografować pozostałości po dawnej stacji. Tam już nie było tak miło. Przynajmniej na początku. Bo potem - "do rany przyłóż". Ale o tym w następnej relacji.
 

Speedway

Znany użytkownik
Reakcje
9.444 18 0
Zgodnie z obietnicą "jedziemy dalej".
Po zwiedzeniu Jugowic, pojechałem do Walimia. Samochodem to tylko kilka minut jazdy. Zdając sobie sprawę, że minęło sporo czasu od likwidacji linii, będzie bardzo ciężko znaleźć dworzec i lokomotywownię. A na tych walimskich obiektach zależało mi najbardziej, gdyż po lekturze książki Michała Jerczyńskiego: "Kolej elektryczna Jugowice-Walim", miałem prawo oczekiwać, że jeszcze stoją.
Postanowiłem zatrzymać się w centrum miasteczka i zapytać jakąś przygodnie napotkaną starszą osobę (celowo starszą) o interesujące mnie budowle. Strzał okazał się trafny. Napotkana pani, sama zaczęła od tego, że jest "miejscowa prawie od urodzenia". Przyjechała do Walimia
z rodzicami w roku 1946, mając zaledwie trzy lata. Czegóż można było chcieć więcej!? Nasza pogawędka trwała ok. 10 min. (nie miejsce i czas, aby ją tu przytaczać - nadmienię jedynie, że mocno się wzruszyła, że ktoś chce słuchać opowieści, m.in. o tym, jak dojeżdżała kolejką do szkoły), ale, co najważniejsze, wskazała mi, jak dojechać do dawnego dworca.
Sam dojazd jest stosunkowo prosty - oczywiście, jak się wie którędy jechać - ale tylko niewielu z tych, co dojechali tam po raz pierwszy w życiu zorientują się, że stoją przed dawnym dworcem. Gdyby na tympanonie nie znajdował się symbol kolei, można by przejść obok budynku, nawet nie zwracając na niego uwagi.
1.jpg 2.JPG
Parter i piętra zamieszkane, po lewej stronie funkcjonuje jakiś niezbyt renomowany warsztat samochodowy.
Za dworcem robi się jeszcze ciekawiej.
4.jpg
Na szczytowej ścianie wyraźnie odcina się ślad po dawnej ekspedycji towarowej. Do samej ściany przykleiła się naprędce sklecona wiata a po prawej stronie, jak gdyby nigdy nic, rozgościły się ogródki. Zapewne mieszkańców dworca.
Ale to nie są zwyczajne ogródki. Dlaczego? Bo w ilu im podobnych, można się natknąć na krawędzie peronowe?
5.jpg

Teraz szerszy plan tego miejsca, którego głównym akcentem jest szczytowa ściana dawnego dworca.
3.jpg
Chciałbym, abyście zwrócili uwagę na lewą stronę kadru. Widać kawałek białego samochodu, którym przyjechałem. Będzie to istotne w dalszej części relacji.
Po kilku minutach niedowierzania i zadumy nad tak "czadowymi ogródkami", odwróciłem się o 180* i korzystając z pięknej, słonecznej pogody, wolnym krokiem ruszyłem w stronę budynku lokomotywowni. Jego zarys znałem z książki p. Jerczyńskiego. Dzieliło mnie od niego ok. 150m.
Po drodze minąłem otwartą na oścież bramę, tuż za nią tabliczkę z napisem: "Teren prywatny" i pełen wdzięczności za dobrodziejstwo losu, zbliżałem się do dawnej lokomotywowni.
6.jpg
Ale zaraz, zaraz! Dlaczego ten facet na mój widok chwycił za telefon? Do kogo i po co on dzwoni?
7.jpg
Gdy skończył rozmowę, nie miałem już żadnych wątpliwości. Stanowczym tonem oznajmił, żebym "opuścił teren" (powiedzmy, że wyraził się mniej elegancko), a w ogóle zaraz zjawi się właściciel i zrobi ze mną porządek. Na nic zdały się wyjaśnienia, że przyjechałem obejrzeć słynną walimską lokomotywownię. Gość nie był skory do żartów, więc w pełni skruszony odwróciłem się i ruszyłem w stronę samochodu. Ale nim do niego doszedłem, z piskiem opon zatrzymał się przed nim pojazd właściciela, dosyć leciwy dodajmy, który ustawił się tak, że zablokował mi możliwość wyjazdu. Ni mniej ni więcej, ale facet mnie "uwięził".
W mało wyszukanych słowach domagał się wyjaśnień. Nie musze dodawać, że wywiązała się "mała pyskówka", ale w miarę upływu kolejnych minut jegomość kruszał. Złe emocje zaczęły opadać, a moje historyczno-kolejowe wynurzenia przekonały go, że nie mam złych zamiarów.
Po kilku minutach, nawet mnie przeprosił. Jednocześnie prosił o wyrozumiałość. Miał bowiem podejrzenia, że jestem jednym z tych nawiedzonych, którzy nadal poszukują... złotego pociągu. "Panie, czego oni nie przekopali!? Nawet pokrywy od studzienek kanalizacyjnych pozdejmowali.
I najgorsze, że je ukradli, bo napisy były po niemiecku. Toż dzieci mogły tam powpadać" - oznajmił. "Miałem już tego dość. Ciągle jakieś telewizje, dziennikarze, poszukiwacze przygód! Zwariować było można" - dodał.
Po dłuższej chwili, chyba obudziło się w nim sumienie, bo nieśmiało zapytał: "A pan to jeszcze chce oglądać tę lokomotywownie?". Czy mogłem nie skorzystać z takiej propozycji?!!!
Czym prędzej ruszył swoim gratem w kierunku dawnych wrót wjazdowych. A ja znowu, korzystając z pięknej słonecznej pogody, ruszyłem piechotką.
Jakież było moje zdziwienie, kiedy z jednej z bram zaczęła wyjeżdżać koparko-ładowarka prowadzona przez spotkanego na początku gościa, który wezwał szefa na pomoc. Zapytałem po co to wszystko? Nie chcę robić zamieszania! Właściciel firmy przewozowo-budowlanej, bo taka się teraz ulokowała w dawnej lokomotywowni, z uśmiechem na ustach, niemal po przyjacielsku oznajmił: "No przecież chciał pan obejrzeć lokomotywownię. Robię miejsce do oglądania". Czy mogłem nie skorzystać z takiej propozycji?!!!
Pośród ogólnego nieładu (żeby nie powiedzieć więcej) dało się zobaczyć dawny kanał rewizyjny i nawet szyny.
8.jpg 9.jpg
Właściciel zaczął opowiadać o niezliczonych remontach, które na przestrzeni lat przechodził ten obiekt. "Remonty", jak można się domyśleć, polegały głównie na: wycinaniu, burzeniu, zamurowywaniu, wyrywaniu. "No panie - ale szyn to nie dało rady wyrwać!" - stwierdził z lekką nostalgią.
Na górnym lewym zdjęciu, strzałką zaznaczyłem wejście na "antresolę". Jak się nadmienił gospodarz, była od zawsze i na górze mieściły się kiedyś podobno jakieś biura. Obecnie zrobił z niego skład części. Zapytałem, czy mógłbym tam wejść?... Bo czy mogłem nie skorzystać
z takiej okazji?
Widok, jaki się stamtąd rozciągał dokumentuje poniższa fotka:
11.JPG
Regałów magazynowych za plecami nie fotografowałem, bo bałagan jaki tam panował nie zasługiwał, aby go uwiecznić.
Jeszcze tylko "rzut oka" (może lepiej: "obiektywu") na konstrukcję dachu i można wychodzić.
10.jpg
Nie muszę dodawać, że z właścicielem firmy rozstawaliśmy się w przyjacielskich nastrojach. Nawet dodał, że gdybym chciał jeszcze kiedykolwiek przyjechać, będę mile widziany. Czy skorzystam z zaproszenia? Czas pokaże...
Na zakończenie kilka zdjęć dokumentujących czasy świetności walimskiej stacji. Oczywiście nie są mojego autorstwa, ale stanowią interesujące uzupełnienie relacji.
A.jpg
W miejscu, w którym znajduje się wagon elektryczny, są teraz ogródki. Obiektyw aparatu został skierowany w stronę Jugowic. Po lewej stronie fotografii widać zarysy lokomotywowni. Poniżej - lokomotywownia z bliska. Nieco się zmieniło, prawda?
C.jpg

Na koniec ujęcie torów stacyjnych, w miejscu których obecnie uprawia się marchewkę i sadzi kwiaty. Za plecami Jugowice.
No i doskonale widać krawędzie peronowe w tych "czadowych ogródkach"
B.jpg

I to, byłoby na tyle. Przynajmniej z Walimia. Ciąg dalszy... chyba nastąpi.
Pozdrawiam
 

teigrekty2

Znany użytkownik
NAMR
Reakcje
4.329 111 10
Zgodnie z obietnicą "jedziemy dalej".
Po zwiedzeniu Jugowic, pojechałem do Walimia. Samochodem to tylko kilka minut jazdy. Zdając sobie sprawę, że minęło sporo czasu od likwidacji linii, będzie bardzo ciężko znaleźć dworzec i lokomotywownię. A na tych walimskich obiektach zależało mi najbardziej, gdyż po lekturze książki Michała Jerczyńskiego: "Kolej elektryczna Jugowice-Walim", miałem prawo oczekiwać, że jeszcze stoją.
Postanowiłem zatrzymać się w centrum miasteczka i zapytać jakąś przygodnie napotkaną starszą osobę (celowo starszą) o interesujące mnie budowle. Strzał okazał się trafny. Napotkana pani, sama zaczęła od tego, że jest "miejscowa prawie od urodzenia". Przyjechała do Walimia
z rodzicami w roku 1946, mając zaledwie trzy lata. Czegóż można było chcieć więcej!?
Po drodze minąłem otwartą na oścież bramę, tuż za nią tabliczkę z napisem: "Teren prywatny" i pełen wdzięczności za dobrodziejstwo losu, zbliżałem się do dawnej lokomotywowni.

Ale zaraz, zaraz! Dlaczego ten facet na mój widok chwycił za telefon? Do kogo i po co on dzwoni?

Gdy skończył rozmowę, nie miałem już żadnych wątpliwości. Stanowczym tonem oznajmił, żebym "opuścił teren" (powiedzmy, że wyraził się mniej elegancko), a w ogóle zaraz zjawi się właściciel i zrobi ze mną porządek. Na nic zdały się wyjaśnienia, że przyjechałem obejrzeć słynną walimską lokomotywownię. Gość nie był skory do żartów, więc w pełni skruszony odwróciłem się i ruszyłem w stronę samochodu. Ale nim do niego doszedłem, z piskiem opon zatrzymał się przed nim pojazd właściciela, dosyć leciwy dodajmy, który ustawił się tak, że zablokował mi możliwość wyjazdu. Ni mniej ni więcej, ale facet mnie "uwięził".
W mało wyszukanych słowach domagał się wyjaśnień. Nie musze dodawać, że wywiązała się "mała pyskówka", ale w miarę upływu kolejnych minut jegomość kruszał. Złe emocje zaczęły opadać, a moje historyczno-kolejowe wynurzenia przekonały go, że nie mam złych zamiarów.
Po kilku minutach, nawet mnie przeprosił. Jednocześnie prosił o wyrozumiałość. Miał bowiem podejrzenia, że jestem jednym z tych nawiedzonych, którzy nadal poszukują... złotego pociągu. "Panie, czego oni nie przekopali!? Nawet pokrywy od studzienek kanalizacyjnych pozdejmowali.
I najgorsze, że je ukradli, bo napisy były po niemiecku. Toż dzieci mogły tam powpadać" - oznajmił. "Miałem już tego dość. Ciągle jakieś telewizje, dziennikarze, poszukiwacze przygód! Zwariować było można" - dodał.
Nie muszę dodawać, że z właścicielem firmy rozstawaliśmy się w przyjacielskich nastrojach. Nawet dodał, że gdybym chciał jeszcze kiedykolwiek przyjechać, będę mile widziany.
I to, byłoby na tyle. Przynajmniej z Walimia. Ciąg dalszy... chyba nastąpi.
Pozdrawiam
Super relacja i doceniam z pełnym zrozumieniem dociekliwość, oraz postanowienie na swoim. Widać wielu naoglądało się za dużo Indiany Jonesa, który to niszczy przed sobą niemal wszystko po drodze do znalezienia "skarbu", jak kolwieg fajnie się to ogląda. Dzięki takim jak Ty jest nadzieja że dolnośląskie skarby i nie tylko, będą doceniane i podziwiane przez następne generacje. Jako rodzony dolnoślązak szczególnie doceniam, ponieważ sam w Walimiu jeszcze nie byłem.
 

Speedway

Znany użytkownik
Reakcje
9.444 18 0
Dziękuję Koledze za słowa uznania. Rzeczywiście, na Dolnym Śląsku można znaleźć prawdziwe skarby. Nie tylko w obszarze kolejowym.
Od kilku lat, jeżdżę tam na wypoczynek i nie wyobrażam sobie, by i w tym roku nie odwiedzić tej "magicznej krainy". Pojawię się tam już za niecałe dwa miesiące. I jeszcze dwie sprawy:
1. W dniu, w którym odwiedziłem Walim, "wizytowałem" także remont jednego z tuneli na linii Kłodzko - Wałbrzych. Którego? Już niebawem zamieszczę kilka fotek. Dam odpocząć od siebie. Wrzucę je niebawem.
2. Kolega mikl załączył kilka zdjęć z prac renowacyjnych na strzegomskim dworcu. Tak się składa, że byłem tam również latem zeszłego roku
i dysponuję zdjęciami dworca jak i wiat z okresu "przed remontowego". Jeśli komuś na nich zależy, również mogę je zamieścić na forum.
Pozdrawiam
 

Speedway

Znany użytkownik
Reakcje
9.444 18 0
Ciekaw jestem czy starczy motywacji i pieniędzy.
Interesująca i elektryzująca zarazem informacja. Brzmi trochę jak "z innej planety", bo cała ta kolej, gdy kursowała, była "z innej planety".
Mocno kibicuję projektowi, choć przepełniony jestem znaczną dozą sceptycyzmu, czy aby na pewno się uda... Mam na myśli finanse, finanse
i jeszcze raz finanse.
Korzystając z okazji - 31.07.2020r zwiedzając Twierdzę Srebrna Góra, oczywiście nie omieszkałem odwiedzić najbliżej położonego Wiaduktu Srebrnogórskiego. Okolica mocno zarośnięta, aczkolwiek samo dojście do obiektu stanowi już nie lada atrakcję (liczne przewyższenia terenu oraz prawdziwie dzika przyroda). Tego dnia mocno świeciło słońce, dlatego też zdjęcia nie należą do zbyt udanych, ale...
11.jpg 12.jpg 13.jpg 14.jpg 15.jpg 16.jpg

Powyżej, na ostatnim z 6-ciu zdjęć widać liczne i głębokie pęknięcia konstrukcji.
Natomiast poniżej załączam zdjęcie obiektu "chwilę po wybudowaniu". Tak, aby niezorientowani domyślili się co widać na moich zdjęciach.
A widać niewiele, bo okolica "nieco" zarosła.
17.jpg
 

Speedway

Znany użytkownik
Reakcje
9.444 18 0
Ależ oczywiście że zależy, czekamy na zdjęcia i relację.
W dniu 10.06.2020r, przejazdem, wstąpiłem na strzegomski dworzec. Pomimo śladów upływającego czasu, nadal czuło się urzekający klimat infrastruktury Dolnego Śląska. Dotychczas znałem obiekt tylko ze zdjęć. Ale przemawiała do mnie, oprócz "klimatu", lokalizacja - u stóp kamieniołomów (nadal intensywnie eksploatowanych).
1.jpg 9.JPG
Budynek samego dworca ratuje przed totalną degrengoladą fakt, iż jest zamieszkany. Oczywiście, że można kręcić nosem, że część ścian wewnętrznych przestawiono, coś tam "dospawano" itd. Ale najważniejsze, że dotychczas stoi.
2.jpg

Przejścia podziemne, czy same perony -to esencja tego, co najbardziej lubię w kolejowych dworcach.
5.JPG 6.jpg

No i oczywiście te peronowe wiaty... Mistrzostwo świata. Dlatego też cieszę się niezmiernie, iż podjęto się ich odbudowy. A kilka miesięcy temu wyglądały tak:
7.jpg 8.jpg 4.JPG 3.JPG

Na koniec, rzut oka w kierunku nastawni i pobliskiego przejazdu
10.JPG

Na koniec fotka "plastikowego transportera pasażerów" i trzeba było jechać dalej. Nie miałem czasu zajmować się reliktem lokomotywowni oraz wieżami wodnymi. Byłem tam tylko przejazdem. Niestety. Może następnym razem...
11.JPG
 

Speedway

Znany użytkownik
Reakcje
9.444 18 0
poglądowe zdjęcie "z internetu"
Tym zdjęciem Kolega mocno mnie zachęcił do tego, by znowu się tam wybrać. Tym razem z aparatem i statywem. W nowym, oświetlonym wcieleniu ten wiadukt wydaje się jeszcze piękniejszy.
No, ale czas dokończyć moją mini-relację z zeszło rocznych wojaży po południowo-zachodnich rejonach Polski.
30.07.2020. Obiekty stacyjne Jedliny Górnej przedstawiały się tak:
14.jpg 11.jpg 12.jpg 13.jpg
Wiedziony niepowtarzalnym klimatem tamtejszej linii, postanowiłem przespacerować się torowiskiem w stronę wlotu tunelu pod Małym Wołowcem. To tylko kilkaset metrów. Pragnę w tym miejscu uspokoić wszystkich, którzy zaczęli szukać wzmianki o rozjechanym przez pociąg facecie w wątku: "Katastrofy i wypadki". W ubiegłym roku, ten fragment linii, w okresie wakacyjnym, poddawany był remontowi, dlatego też ruch pociągów nie odbywał się. Spacer w stronę tunelu zakończył się powodzeniem, gdyż mym oczom ukazał się taki widok.
1.jpg
Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że ekipa remontowa "obija się". Ale właśnie trafiłem na przerwę śniadaniową. I dobrze, gdyż panowie mieli czas, by poopowiadać mi czym się zajmują, gdy akurat nie jedzą śniadania. Ponadto, bez problemów pozwolili mi zrobić kilka fotek.
2.jpg 3.JPG 4.JPG
Szef brygady nawet był tak miły, że pozwolił mi przejść się do końca tunelu i z powrotem. Ale nie skorzystałem. Dlaczego?
Samochód zaparkowałem kilkaset metrów stąd, za plecami. Plus marsz tunelem tam i z powrotem, to dawało prawie 4 km spaceru, na który nie byłem czasowo przygotowany. Może innym razem.
Na koniec "zdjęcie poglądowe" wlotu do tunelu, wykonane w latach 1925-30. I to by było na tyle, jeśli chodzi o rok 2020r.
Od siedmiu miesięcy mamy rok 2021, więc może czas wybrać się tam ponownie?
5.jpg
 
Ostatnio modyfikowane przez moderatora:

Podobne wątki