Ten serwis używa "ciasteczek" (cookies). Korzystając z niego, wyrażasz zgodę na użycie plików cookies. Learn more.
Szanowny Użytkowniku, serwisy w domenie modelarstwo.info wykorzystują pliki cookie by ułatwić korzystanie z naszych serwisów. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.
Co prawda w modelu ,ale bardzo realne zdarzenie , prawdopodobną przyczyną wypadku było brak zasilania ET21. Wyjechał z pod trakcji i tak sobie w zamyśleniu "szybował" ku nieuchronnemu starciu...
Data katastrofy: 01.02.2016 roku
Miejsce katastrofy: gdzieś na szlaku
Opis: Maszynista pociągu iR Piast relacji Wrocław-Warszawa postanowił osiągnąć pełną szlakową (120 km/h) aby nadrobić dziesięciominutowe opóźnienie. Zaraz przed starym rozjazdem nastąpiło wykolejenie wagonu typu 111A. Najprawdopodobniej powodem wykolejenia była awaria sprzęgu. Fotoreporterzy nie zdołali wykonać pełnej i dokładnej relacji zdjęciowej, ponieważ sami byli pasażerami tego pociągu i po wykolejeniu byli lekko w szoku. Maszynista nie zważając na opinie pasażerów czym prędzej ustawił wagon na tory i pociąg kontynuował podróż bez większych zakłóceń (może poza ocieraniem wózków o podwozie).
Winni: maszynista (przecenienie możliwości składu), producent wagonu (niewłaściwa konstrukcja kinematyki krótkiego sprzęgu)
Straty: tylko moralne
Cóż... Kiedyś młodszej latorośli (miał 3-4 lata) dałem poprowadzić skład "Bernina Express" ciągnięty Gem 4/4 ( może ktoś pamięta serię Roco Alpinline ???).
Efekt tego był taki, że lokomotywa zaliczyła lot z wysokości 1,4m na podłogę- na szczęście dla mnie wagony się zawiesiły na krawędzi makiety... Zgodnie z hasłem Polak K...a Potrafi z 3-ch sztuk dało radę otrzymać 2 pełnowartościowe lokomotywy i jedną kasacyjną ( akurat tę po zderzeniu z podłogą). Niestety, nie miałem głowy do sesji foto
Pozdrawiam z MMz
ps. słowo wyjaśnienia...
Makieta ma charakter stacjonarnego mebla - stacja na półce o wymiarach 0,6 x 3 metry, szlak pociągnięty na pólkach wokół pokoju oraz demontowalnych trapach w miejscu gdzie innej opcji poprowadzenia szlaku nie było...
Maszynista ponury, sypał węgiel do dziury, aby nadrobić dziesięciominutowe opóźnienie. Powodem wykolejenia był konduktor pijany, który obijał się o ściany...
Winni: maszynista ponury i konduktor pijany, który obijał się o ściany...
Tak na szybko mi przyszło do głowy i pomyślałem, że utwór idealnie pasuje do zaistniałej sytuacji. Więc na szybko, zlinkowałem pierwszy lepszy z YT
W sumie krótko, ale i na temat
Tak na szybko mi przyszło do głowy i pomyślałem, że utwór idealnie pasuje do zaistniałej sytuacji. Więc na szybko, zlinkowałem pierwszy lepszy z YT
W sumie krótko, ale i na temat
U mnie tabor produkcji zagranicznej i na siłę spolszczony lubi się wykolejać na zwrotnicach.
Pierwsze dwa zdjęcia z 07.11.2009, trzecie z 26.06.2013.
W pierwszym przypadku winnym był dyżurny ruchu na nastawni - podczas manewrów lokomotywy zbyt szybko przełożył zwrotnicę.
W drugim przypadku winna była niedolegająca iglica, w wyniku czego pierwsza oś pojechała prosto, a druga już prawidłowo w prawo. Przy tej zwrotnicy ostrożność przy jeździe na kierunek zwrotny od tamtego momentu odbywa się ze szczególną ostrożnością.
Dziś 6.02.2016 roku doszło do sytuacji która na koleji mieć miejsca nie powinna. Na szlaku między Halinowem a Warszawą doszło do zderzenia dwóch składów pociągów towarowych o numerach 2234 ciągniętym przez lokomotywę ST44-1028 z wagonami z węglem do Huty Warszawa oraz numerze 2456 ciągniętym przez lokomotywę SU16-005 z cysternami z Polfy Warszawa. Pociąg nr 2456 oczekiwał na możliwość przejazdu na bocznicy nr12 w miejscowości Konik. W momencie gdy mijał go pociąg nr 2234 z niewiadomych przyczyn pociąg 2456 ruszył w kierunku wstecznym do jazdy uzyskując prędkość ponad 12km/h na wysykości 4 wagonu pociągu nr 2234 doszło do zderzenia. Wykolejeniu obu składów towarzyszyło rakże zerwanie torowiska. Przyczynę ruszenia pociągu nr 2456 rozwiąże komisja powołana do zbadania przyczyny tej katastrofy kolejowej. Szczęście w nieszczęściu iż nikt nie zginął. Obaj maszyniści byli trzeźwi. Z wstępnych ustaleń wynika iż winę ponosi maszynista pociągu mr 2456 który ruszył bez zgody dyżurnego ruchu. Tłumaczy się jdnak tym iż w wyniku kontroli zdalnej przez dyżurnego podczas podawania hasła radio start dla pociągu pasażerskiego nr 2278 Jan Matejko z Krakowa do Raichenau omyłkowo dyżurny ruchu podał na jego lokomotywe radio start. Przyczyna ta będzie badana pod kątem winy dyżurnego ruchu. Ze względu na to iż użyto przycisku radio stop unieruchomione zostały dodoatkowo dwa pociągi pasażerskie bedące w pobliżu nr 2301 Mazury i 2278 wspomniany Jan Matejko. Kolejnym pociągiem zatrzymanym to 2333 skład towarowy z Krakowa do Gdyni. Wstępnie straty podliczy naczelna izba kolejowa. Pozdrawiam
Niestety poziom wyszkolenia kolejarzy z roku na rok niższy a wymagań i przepisów co raz więcej. Tym razem maszynista zignorował ograniczenie prędkości i wprowadził skład pasażerski na rozjazd wykolejając skład. Szczęście w nieszczęściu maszynista mijającego z nad przeciwka pociągu towarowego zaeragował gdyż innaczej doszło by dongorszej rozpier...
Miejsce: Mareczki (Rumia 2015 NZP) Tabor, który uległ wypadkowi: Skład cystern ORLENU wjeżdżający na tereny gdzie jednak rządzi Lotos. Okoliczności: Ciężki pociąg towarowy złożony z wypełnionych produkatmi naftowymi cystern, a prowadzony Ludmiłami w podwójnej trakcji przez doświadczonego ale żądnego potęgi i mocy mechanika Kwaśnego uległ rozerwaniu na południowej głowicy stacj Mareczki. Wstępna analiza wykazała, że to właśnie maszynista lokomotywy, który jako człowiek nie przepadający za mięczakami, gdy poczuł opór stawiany przez pociąg, zamiast zredukować pchnął nastawnik w wyższe położenie. Dopiero rozerwanie składu i awaryjne hamowanie zmusiły Kolegę Kwaśnego do poddania się. Niestety tylko na chwilę.
Po cofnięciu składu i ponownym połączeniu nieuszkodzonym sprzęgiem z resztą wagonów, ten wszak bardzo doświadczony ale poirytowany obrotem sprawy mechanik, dał całą do przodu aby jak najszybciej umknąć spojrzeniom gapiów, którzy tłumnie zgromadzili się w ich zdaniem bezpiecznej odległości. 6000 KM zaryczało raczej niż zarżało. Siła pociągowa była tak wielka, że trzecia cysterna, mimo zablokowanego hamulca i "podkutego" koła (jechała tak od stacji Szadek) poddała się perswazji i ruszając na zatracenie wsunęła na rozjazd. Na krzyżownicy wypadła z szyn i dalszą drogę odbyła po trawie.
Winni wypadku: Starszy Mechanik Instruktor M. Kwaśny, który nie dopełnił obowiązku inspekcji taboru po rozerwaniu pociągu. Dyżurny ruchu w Szadku, który po zjedzeniu obiadku i nastawieniu przebiegu uciął sobie krótką, "napoleońską", pięciominutową drzemkę zamiast śledzić przejazd pociągu. Dróżnik przejazdowy, który widząc na trasie cysternę, z rozsypującymi się spod zablokowanego koła pióropuszami iskier zamiast zadzwonić do dyżurnego ruchu zaczął biec za pociągiem i machać rękami by się ten zatrzymał. Straty: Stracone nadzieje na eksplozję godną tej, która miała miejsce przed kilkoma laty w Białymstoku Ofiary: Po uświadomieniu sobie co mogło się wydarzyć w razie eksplozji, znacznie zwiększyły się ofiary na tacę, w podzięce za wysłuchanie modlitw i ratunek. Dokładny opis wypadku: A co tu jeszcze można dodać? Jeśli ktoś wie, niech napisze