Uuuaaa. Bolało...
Dziennikarze piszą, że kierowcy nic się nie stało, a co z drużyną trakcyjną lokomotywy? Tego już nie raczyli napisać.
Swoją drogą to bardzo im współczuję. Mając 100 czy 120 km/h na hastlerze oraz świadomość nieuniknionego uderzenia w "ścianę" można zawału dostać.
Zastanawiam się co w takiej sytuacji można zrobić więcej aby ratować zdrowie. Chyba tylko biegiem spierniczać z za nastawnika w korytarz między kabinami. Sam nie wiem...
Dokładnie tak, nie wspomnieli nawet słowem, często tak jest...
Poza tym masz rację, w takim przypadku ucieka się z za nastawnika do korytarza, ratując życie...
Korytarz maszynowni jest w takiej sytuacji "najbezpieczniejszym" miejscem w lokomotywie.
Ale...
Zanim to nastąpi "dajesz w nagłe" m.in. w celu zmniejszenia prędkości i "usztywnienia" składu, a co za tym idzie zminimalizowania skutków nieuniknionego zdarzenia.
[DOUBLEPOST=1435418824,1435418403][/DOUBLEPOST]
Tutaj należy wspomnieć także o bardzo ważnym aspekcie zachowania się kierowcy...
W takich przypadkach, kolizji samochodu z pojazdem szynowym na przejeździe kolejowym w prawie 100 procentach wina leży po stronie kierującego samochodem...
Nie mniej jednak w tym konkretnym przypadku należy zwrócić uwagę na przytomność umysłu kierującego i jego zachowanie w celu zapobieżenia nieuchronnej katastrofie po unieruchomieniu samochodu na przejeździe kolejowym - zresztą zachowanie jak najbardziej przepisowe i logiczne.
Swoją drogą, to żeby nawalił samochód na przejeździe to tak jakby trafić szóstkę w totolotka - w obu przypadkach zdarza się bardzo rzadko.
Wszyscy mieli dużo szczęścia, również domownicy, cud że nikt nie zginął.
Na filmie rzeczywiście widać jak ciężka lokomotywa taranuje samochód ciężarowy, a lżejszy wagon podskoczył pewnie na jakiś wyginającym się podzespole ciężarówki, przechylając się lekko.
Do tego w samym momencie zderzenia widać wydzielającą się bardzo dużą energię.