Tyle wywodów, że chyba pracę doktorską można by napisać !
Otóż, nie tylko u nas, jest założenie, że tabor powinien pracować do 40 lat.
I tak było i jest.
Przykłady, jeśli tylko mowa o EZT-ach ):
EN80 (dawne EKD) 1926 - 1972,
czyli 46 lat !
EN94 (obecne WKD) 1971 - nadal, czyli
już 43 lata,
EW51 ( WWK ) 1936 - 1977, czyli 41 lat,
EW55 ( WWK ) 1958 - 1995, czyli tylko 37 lat,
EN57 (temat wątka) 1962 - nadal, czyli najstarsze mają
już 42 lata, nie licząc prototypowych ( rok więcej ).
EN71 (czterowagonowe) 1976 - nadal, czyli już 38 lat.
EW90, ( GWK ) 1927 - 1976,
czyli 49 lat !
EW91 i 92 ( GWK ) 1938 - 1976, czyli 38 lat.
O wagonach osobowych, tych dwu-, trzy- i przedwojennych czteroosiowych nie wspomnę.
Do tego te o drewnianej konstrukcji pudła, a niekiedy i ramy
!
Przedmiotowe EN57, modernizowane na EN57AKM maja w przypadku tych dla Kolei Mazowieckich
po 25-27 lat, więc jeszcze "trochę przed nimi". I proszę nie wypisywać tu dywagacji o krótkowieczności i totalnym złomie.
Pewnie,że przyjemniej jechać w czymś, co dopiero wyszło z fabryki, ale też ekonomia ma tu coś do powiedzenia.
Celowo nie przyrównuję do prywatnych samochodów, bo to w dużej mierze zależy od indywidualnego zasobu portfela.
A wypadki zdarzały się i niestety będą się zdarzały, nie tylko zresztą na naszej sieci.
Tabor kolejowy, to nie czołg i niestety tylko do pewnych granic można zapewnić jego odporność przy zderzeniu.
Spadający samolot rozsypuje się na drobne kawałki, ale to żadne pocieszenie