• Ten serwis używa "ciasteczek" (cookies). Korzystając z niego, wyrażasz zgodę na użycie plików cookies. Learn more.
  • Szanowny Użytkowniku, serwisy w domenie modelarstwo.info wykorzystują pliki cookie by ułatwić korzystanie z naszych serwisów. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Katastrofy i wypadki

Reakcje
3.651 30 0
Sądząc po nawierzchni tej drogi nie jest chyba ona jakoś szczególnie uczęszczana? A sam pociąg chyba nie jechał zbyt szybko, sądząc z odległości jaką pokonał od przejazdu do miejsca zatrzymania? Szkody w samochodzie też wcale jak na takie zdarzenie - zaznaczam jeszcze raz - jak na takie zdarzenie, duże nie są.
To droga "wybitnie" lokalna, jeżdżą nią przeważnie osoby mieszkające w okolicy. Od strony Nowej Wsi Małej do przejazdu, zaasfaltowana, za przejazdem, w stronę wsi Praslity (co widać na fotografii nr 2 w moim poprzednim wpisie), jest to już droga gruntowa. Dopiero w Praslitach ponownie pojawia się asfalt. Tak jak napisałem na wstępie korzystają z niej tylko lokalni mieszkańcy. W bliskiej odległości, "za torami", są tylko trzy gospodarstwa. Mieszkańcy Nowej Wsi Małej, często wybierają ją aby dotrzeć do szosy orneckiej (np. jadąc do Ornety), i wracając do domu, z tego kierunku. Pomijają tym sposobem przejazd przez Dobre Miasto, który nieco wydłuża trasę. Porównując jednak stan drogi lokalnej z szosą dróg wojewódzkich DW 593 (przebiegającą przez Nową Wieś Małą) i DW 507 (z Dobrego Miasta do Ornety), raczej mocno nie zaoszczędzają na czasie jak i na paliwie, a przejazd przez Dobre Miasto wydaje się jednak bezpieczniejszy (w świetle choćby zaistniałego wypadku). Oczywiście z omawianej drogi lokalnej korzystają też sąsiedzi, odwiedzający się nawzajem (Nowa Wieś Mała - Praslity), bo i trudno wymagać aby jechali dookoła, przez Dobre Miasto.

Z relacji kilku osób wynika, że młode kobiety jechały od strony szosy orneckiej do Nowej Wsi Małej. Tak jak przedstawiłem to na w/w zdjęciu nr 2, nadjechały więc drogą gruntową i wjechały na przejazd prosto pod nadjeżdżający szynobus. Z opinii ludzi, którzy niekiedy tamtędy jeżdżą, przed przejazdem (patrząc od strony Praslit) jest dość długi podjazd, w dodatku leżący na zakręcie, przez co kierowcy mają tam niekiedy problemy z ponownym ruszeniem, po zatrzymaniu samochodu. Pod tę górkę trudno podjechać zwłaszcza w okresie zimy czy roztopów, bo trzeba się "wręcz rozpędzić", aby pokonać wzniesienie. Osobiście nigdy nie jechałem tą drogą ("wypadów" rowerowych w latach młodości nie liczę). Miałem tylko okazję kilkukrotnie być obok niej, i na omawianym przejeździe, kiedy "zapędzałem się" w ten rejon, idąc torem.

Dopuszczalna prędkość szynobusów na LK 221, na odcinku z Braniewa do Dobrego Miasta (a więc i w miejscu wypadku) to 70 km/h, dopiero od Dobrego Miasta do Olsztyna jest 100 km/h, z ograniczeniem do 90 km.h w kilku miejscach. Jeżdżąc pociągami na tej trasie, wiem, że szynobusy zwalniają przed przejazdami, zwłaszcza niestrzeżonymi, stąd, przed zderzeniem SA106 mógł poruszać się ok. 50 km/h (stąd zapewne dość krótka droga hamowania).

Nie wiem jakie kryterium przyjąć oceniając szkody w samochodzie, jednak wg mnie nadaje się on tylko na złom. Uczestniczące w wypadku auto było marki Volvo, uznawanej za jedną z bardziej bezpiecznych na świecie (choć w przypadku zderzenia z pociągiem prawdopodobnie nie ma to znaczenia), jednego z młodszych roczników. Rodzi się pytanie jakby wyglądał po takim zderzeniu np. 30-letni VW Passat. Zniszczenia Volvo widać na fotografiach, zamieszczonych w artykułach internetowych, do jakich podałem linki. Samochód został uderzony w prawy bok (od strony pasażera, tam też była zakleszczona jedna z kobiet). Po zderzeniu, przez zaledwie kilka sekund, auto było pchane przez szynobus, obróciło się, stoczyło z nasypu i zatrzymało w rowie ok. 30 m. (oceniając po tabliczce z kilometrażem linii, obok toru) od przejazdu. SA106 wyhamował ok. 70 m. dalej (przednie czoło znajdowało się ok. 100 m. od przejazdu, szynobus ma 24,5 m. długości). Uszkodzenia samochodu widać na poniższych zdjęciach (obu stron pojazdu).

W linku pierwszym widać bok w który uderzył szynobus (widoczna jest też tabliczka hektometrowa 25.6 LK 221, przejazd jest w km. 25.632). Zdjęcie wykonane w kierunku przejazdu.
https://static.olsztyn.com.pl/stati...9780/1da1b6690f761033603820c31421651a_720.jpg

W linku drugim i trzecim, fotografie zostały wykonane z drogi przed przejazdem, pierwsze od strony Praslit, drugie z drugiej strony toru. Widać bok auta od strony kierowcy.
https://m.wm.pl/2024/02/orig/002-1104512.jpg
https://m.wm.pl/2024/02/orig/001-1104510.jpg

Nie wiem jakich uszkodzeń doznał szynobus. Można jednak dodać, że w wypadku uczestniczył pojazd serii SA106, którego masa służbowa to 49,5 t. Gdyby to był 41,7 m. długości spalinowy zespół trakcyjny serii SA133 (które dominują w obsłudze pociągów pasażerskich na LK221), o masie służbowej 82 t. albo pociąg towarowy z ST44 na czele, o masie np. 1200 t., skutki zderzenia mogłyby być o wiele bardziej tragiczne. Abstrahując już od wszystkiego, teraz liczy się tylko zdrowie dwóch młodych kobiet, które znajdowały się w samochodzie (obie przeszły zabiegi ratujące życie).
 

Kylogram

Znany użytkownik
Reakcje
1.767 38 3
Wieś Borowa pomiędzy Wrocławiem, a Oleśnicą. Przejazd wielotorowy (w tym miejscu: trzytorowy) nie posiadający ostrzegawczej sygnalizacji świetlnej. Zdarzyła się niedawno taka sytuacja: przejeżdża przez niego niezbyt szybko samochód osobowy, a za nim kolejny kierowca. Nagle szlabany zaczynają się zamykać - i do tego tak szybko, że obaj kierowcy będący na przejeździe są zaskoczeni, wpadają w panikę i naciskają "gaz do dechy". Kierowca samochodu, który przysłał mi poniższe zdjęcie, nie słyszał gongu ostrzegawczego (zdaje się, że go po prostu nie ma).

Zdjęcie tego miejsca z dziś:

Resized_20240224.jpeg


Zdjęcie z google: LINK

Jak to jest możliwe, że w tak ruchliwym skrzyżowaniu kolejowo-drogowym o dość dużej długości jezdni pomiędzy szlabanami nie ma sygnalizacji ostrzegawczej? Kierowca zbliżający się do przejazdu nie wie, że za chwilę zostanie on zamknięty (nie jest chwilę wcześniej ostrzegany przez światła). Kierowca, który już jest na przejeździe, nie jest chwilę przed uruchomieniem zamykania szlabanów ostrzegany gongiem.

W tym miejscu powinno zostać poprawione bezpieczeństwo poprzez montaż sygnalizacji świetlnej/dźwiękowej oraz pewne spowolnienie ruchu szlabanów.
 

Andrzej Harassek

Moderator For Prawdziwa Kolej Koleje Innych Krajów
Zespół forum
Donator forum
Reakcje
12.716 522 30
Jak to jest możliwe, że w tak ruchliwym skrzyżowaniu kolejowo-drogowym o dość dużej długości jezdni pomiędzy szlabanami nie ma sygnalizacji ostrzegawczej?
Jeżeli rogatki są obsługiwane przez człowieka (a tak chyba musi być, bo rogatki zamykają całą szerokość jezdni), to światła nie są konieczne, obsługujący powinien tak zamykać rogatki, by nie zaskakiwać kierowców na środku przejazdu. Dodatkową sygnalizację świetlną stosuje się wyjątkowo, na przejazdach o dużym ruchu samochodowym. Ale oczywiście zawsze by to pomogło. Co do gongu, nie wypowiadam się, bo nie znam konkretnej sytuacji.
z prawej strony stoi znak "Stop" obrócony o 90 stopni tak, że jest niewidoczny (nieczytelny) dla nadjeżdżających samochodów.
Zasadniczo znak "stop" powinien być stosowany tylko wtedy, gdy nie nie ma (lub nie działają) rogatki lub sygnalizacja świetlna. Może ten znak tam stoi na wszelki wypadek i w razie potrzeby jest obracany?
 
Reakcje
3.651 30 0
Wieś Borowa pomiędzy Wrocławiem, a Oleśnicą. Przejazd wielotorowy (w tym miejscu: trzytorowy) nie posiadający ostrzegawczej sygnalizacji świetlnej. Zdarzyła się niedawno taka sytuacja: przejeżdża przez niego niezbyt szybko samochód osobowy, a za nim kolejny kierowca. Nagle szlabany zaczynają się zamykać - i do tego tak szybko, że obaj kierowcy będący na przejeździe są zaskoczeni, wpadają w panikę i naciskają "gaz do dechy". Kierowca samochodu, który przysłał mi poniższe zdjęcie, nie słyszał gongu ostrzegawczego (zdaje się, że go po prostu nie ma).
W tym miejscu ogólnie dzieje się coś dziwnego. Jesli dobrze widzę, to z prawej strony stoi znak "Stop" obrócony o 90 stopni tak, że jest niewidoczny (nieczytelny) dla nadjeżdżających samochodów.
Jeżeli rogatki są obsługiwane przez człowieka (a tak chyba musi być, bo rogatki zamykają całą szerokość jezdni), to światła nie są konieczne, obsługujący powinien tak zamykać rogatki, by nie zaskakiwać kierowców na środku przejazdu. Dodatkową sygnalizację świetlną stosuje się wyjątkowo, na przejazdach o dużym ruchu samochodowym. Ale oczywiście zawsze by to pomogło. Co do gongu, nie wypowiadam się, bo nie znam konkretnej sytuacji.
W tym miejscu niemal na 100 % szlabany opuszczane są przez człowieka i to człowiek ma pieczę nad tym co dzieje się na przejeździe. Proszę zerknąć na widok satelitarny. Tuż przy skrzyżowaniu torów z drogą stoi nastawnia Bo stacji Borowa, wprawdzie widok z 2021 r., ale obiekt jest czynny także dziś, tak więc dyżurują w nim pracownicy kolei mający bezpośredni widok na przejazd. Mało więc prawdopodobne aby szlabany "złapały" kogoś na torach, bo pracownik w nastawni (jeżeli to on je obsługuje), może w stosownym momencie unieść je ponownie. Natomiast czy ktoś słyszy gong czy nie, dużo zleży od warunków atmosferycznych, miejsca zbliżania się auta do przejazdu, nie mówiąc już o tym, że warunkują to takie rzeczy, jak to, czy ktoś słucha radio czy muzykę w aucie (jak głośno), czy jakim słuchem dysponuje (a to indywidualna cecha każdego z nas, zależna także od wieku, stanu zdrowia, a nawet skupienia czy rozproszenia myśli).

https://www.google.pl/maps/@51.1846...9q8Qp7ALzqg1vNCw!2e0!7i16384!8i8192?entry=ttu
 

Kylogram

Znany użytkownik
Reakcje
1.767 38 3
Koledzy, nie zrozumieliście chyba meritum. Nieważne, że tam jest strażnik przejazdowy w nastawni, który widzi przejazd. Ważne jest to, że kierowcy są zaskakiwani nagłym zamykaniem się szlabanów, ponieważ dzieje się to zbyt szybko i bez żadnego wcześniejszego sygnału ostrzegawczego. Przynajmniej część samochodów przejeżdża przez przejazd dość powoli w obawie o zawieszenie. Przecież dróżnik przejazdowy nie będzie uchylać okienka i krzyczeć przez megafon "panie, zjeżdżaj pan szybciej, bo będzie leciał pospieszny".

"obsługujący powinien tak zamykać rogatki, by nie zaskakiwać kierowców na środku przejazdu." - no właśnie, a jeżeli wykluczymy złośliwość dróżnika, to pozostaje do rozwiązania przynajmniej kwestia tempa zamykania przejazdu.

Jak na razie przejeżdżałem tamtędy tylko raz, ale pewnie niebawem nadarzy się okazja i nawet spróbuję zaparkować gdzieś w pobliżu i sfilmować, jak to wygląda w praktyce. Gdyby ta sytuacja nie wydawała mi się dziwna i niebezpieczna, nie zawracał bym wam głowy tutaj na forum.
 

t_domagalski

Znany użytkownik
Reakcje
1.527 19 9
Koledzy, nie zrozumieliście chyba meritum. Nieważne, że tam jest strażnik przejazdowy w nastawni, który widzi przejazd. Ważne jest to, że kierowcy są zaskakiwani nagłym zamykaniem się szlabanów..
Jeśli jest to faktycznie przejazd kat. A (a wszystko na to wskazuje) to opisana przez ciebie sytuacja z "zaskakiwaniem" kierowców może wskazywać na błąd lub nieuwagę dróżnika. Od tego on tam jest (człowiek, a nie automatyka), żeby zamknąć zapory dopiero w momencie niestwarzającym zagrożenia dla kierowców.
Inna sprawa, że kiedyś, kiedy szlabany opuszczano za pomocą ręcznej korby, było to łatwiejsze. Dróżnik mógł dostosować prękość opadania zapór do sytuacji na drodze, a ponadto w każdej chwili mógł zatrzymać je w pozycji uchylonej.
A dziś są już tylko silniki elektryczne, które działają dużo szybciej, co może być faktycznie zaskakujące dla wielu. Przyznam, że nie wiem, czy da się je w ogóle zatrzymać ręcznie w połowie, czy też od razu lecą w dół, aż do zadziałania wyłącznika krańcowego...
 
Ostatnio edytowane:

Tomek K

Znany użytkownik
FREMO Polska
KKMK
Reakcje
371 5 1
Da się zatrzymać w dowolnej chwili, no chyba, że jest tam jakieś nietypowe rozwiązanie sterowania. Pomijam kwestię, że widoczny na zdjęciu napęd z drągiem są zabudowane niezgodnie z przepisami.
 

PP1970

Znany użytkownik
Donator forum
Reakcje
3.224 88 0
A dziś są już tylko silniki elektryczne, które działają dużo szybciej, co może być faktycznie zaskakujące dla wielu. Przyznam, że nie wiem, czy da się je w ogóle zatrzymać ręcznie w połowie, czy też od razu lecą w dół, aż do zadziałania wyłącznika krańcowego...
Przez 20 lat kontemplowałem (nieistniejący już) przejazd w ciągu ul. Grunwaldzkiej na granicy miejscowiści Poznań i Plewiska, na linii kolejowej nr 3.

Samochody pchały się pod zamykany szlaban i osoba obsługująca zamykała go jakby "skokowo", wstrzymując jego ruch tak, by nie uderzyć wpychającego się samochodu. Czasami za przejazdem stała policja i wyłapywała upartych kierowców, którzy pomimo opadającego już szlabanu (i czerwonych świateł) nadal wjeżdżali. Dzięki tym akcjom sytuacja się trochę uspokoiła.

Ale tak, zdecydowanie można zatrzymać opadający szlaban. Gdyby nie to, na tym przejeździe byłyby wyłamane szlabany kilkadziesiąt razy dziennie :D
 

Jan Bednarczyk

Znany użytkownik
Reakcje
1.614 14 6
To co napisał kolega PP1970 jest w obecnych czasach również nagminne, Wystarczy wpisać w gogle tytuł przejazdy kolejowe i mamy pełen obraz tego co potrafią robić na przejazdach kolejowych nie tylko kierowcy, lecz również piesi.
 

PP1970

Znany użytkownik
Donator forum
Reakcje
3.224 88 0
Wystarczy wpisać w gogle tytuł przejazdy kolejowe i mamy pełen obraz tego co potrafią robić na przejazdach kolejowych nie tylko kierowcy, lecz również piesi.
Tak, typowe. Na wspomnianym przeze mnie przejeździe piesi przechodzili już po zamknięciu szlabanów - przyzwyczajeni do powolnych byków z pełnym składem cystern lub węglarek. Pamiętam, jak kiedyś dróżniczka krzyknęła na kogoś "uwaga, to eurocity" i po kilku sekundach po torach jakby przeleciał odrzutowiec :D
 

bstok70

Znany użytkownik
MSMK
PGM
Reakcje
1.536 34 1
Da się zatrzymać w dowolnej chwili, no chyba, że jest tam jakieś nietypowe rozwiązanie sterowania. Pomijam kwestię, że widoczny na zdjęciu napęd z drągiem są zabudowane niezgodnie z przepisami.
Czy chodzi o miejsce umieszczenia napędu, które utrudnia zjazd i dopuszcza wjazd na ten przejazd?
 
Autor wątku Podobne wątki Forum Odpowiedzi Data
Koleje w Polsce 0
Koleje w Polsce 84

Podobne wątki