Dziś pomalowałem modele koni, nad którymi pracowałem ostatnio. Jeszcze nie zrobiłem uprzęży, bo głównie zależało mi na sprawdzeniu geometrii w realu i przede wszystkim chciałem poćwiczyć malowanie. Od z górą 40 lat maluję modele wierzchowców, ale nadal jest to moja wstydliwa Pięta Achillesowa. No Kossak to ja nie jestem
Poniżej dwa konie zimnokrwiste w moim wydaniu. Szerokie zady, mocna budowa. Pomalowane na razie tylko akrylami. Jeszcze będę nad nimi pracował, bo ciągle mi czegoś brakuje
.
Po koniach przyszedł czas na pomalowanie wozu i jego poprawionych kół. Na razie to malowanie neutralne, czyli stare drewno na metalowej ramie. Na to pójdą jeszcze pigmenty - w zależności od przeznaczenia wozu. Dyszel i ławka woźnicy się jeszcze nie zmaterializowały
No i na koniec tradycyjna scenka rodzajowa. Z braku węgla postanowiłem zmienić przeznaczenie pojazdu na rolniczego "dostawczaka" w trakcie załadunku towaru na targ. Zwracam uwagę na kolejny projekt autorski mojego Syna, a mianowicie dynie. Jeszcze nad nimi pracuje, ale pod nieobecność autora buchnąłem je z warsztatu i załadowałem na swój wóz. Myślę, że dodają kolorytu całości. Miłego oglądania