Mogę to tylko skomentować tak, że ci, co tak mówią, opowiadają głupoty. W dokumentach unijnych stosowana jest ujednolicona terminologia (choć zwykle nie tak idiotyczna), żeby wszędzie była rozumiana tak samo. Ale to nie znaczy, że mamy ją bezpośrednio przenosić do nazewnictwa w językach narodowych. To nie pierwszy raz, gdy swoje bzdurne pomysły tłumaczy się mitycznymi "wymogami unijnymi". Z własnej pracy zawodowej znam wiele przykładów. Co do języków, to rzeczywiście jest problem. Coraz więcej operatorów przejeżdża swoimi pociągami przez granice (czasem nie jedną) i maszyniści jakoś muszą się porozumiewać z nastawniami. Pomysł, żeby wszyscy mówili tylko po angielsku załatwiłby sprawę, tylko jest mały "drobiazg": jest nierealny. Jak na razie nie ma dobrego rozwiązania, choć pomysłów mniej lub bardziej mądrych jest dużo. A to wszystko są ciekawe tematy do dyskusji, ale chyba nie w tym wątku.