Drodzy Koledzy,
Nie spodziewałem się, że moja wypowiedź wywoła taką lawinę. Ja nigdzie nie napisałem i nigdy przy żadnej okazji nie wypowiadałem sądów, które mi przypisujecie. Sam nie mogę się nazwać modelarzem, o czym już w jednym z moich pierwszych postów pisałem. Coś tam kiedyś skleciłem, ale nawet nie mam odwagi tego pokazać. Prawdziwe arcydzieła modelarstwa znam z różnych wystaw, no i tego Forum. Jestem pełen podziwu dla cudów, jakie wielu z Was robi, ale jestem jak najdalszy od lekceważenia tych, którzy takich zdolności czy chęci nie mają. W pełni zgadzam się też z Waszym zdaniem, że modelarstwo ma być przede wszystkim dobrą zabawą i miłą formą spędzania wolnego czasu. Popieram też wszystkie zaprezentowane w Waszych wypowiedziach opinie na temat makiet i ogólnie modeli.
Prawdą jest, że makieta ma robić dobre wrażenie, zachęcać (a nie odstraszać) do zajęcia się tym hobby, podtrzymuję jednak zdanie, że modele powinny w miarę wiernie odwzorowywać rzeczywistość. Specjalnie podkreśliłem wyrażenie w miarę. I nie chodzi o to, by słup był pochylony pod takim samym kątem, jak prawdziwy na konkretnej stacji (chociaż takie odwzorowanie rzeczywistej stacji też ma swój niekwestionowany walor), jak napisał jeden z Was, czy by np. w modelu rozjazdu odwzować dokładnie w skali wszystkie, najdrobniejsze śruby i podkładki, ale o to, by przynajmniej w ogólnym zarysie przypominał on prawdziwy rozjazd. Dlatego nawet najprostszy, bez szczegółów model prawdziwej lokomotywy ma dla mnie znacznie większą wartość, niż super detaliczny model nieistniejącej maszyny (jak np. fikcyjne modele lokomotyw Piko w barwach PKP).
Natomiast rozmieszczenie różnych urządzeń na makiecie (np. sygnalizatorów) powinno być zgodne z zasadami stosowanymi na prawdziwej kolei na tyle, na ile to możliwe. Wiadomo, że nie uda się zachować wymaganych odległości (np. drogi ochronnej za semaforem), ale semafor powinien stać po właściwej stronie toru. A sam semafor może być wykonany mniej lub bardziej dokładnie i to dla mnie ma mniejsze znaczenie. Każdy wykona makietę tak, jak umie i chce, jedni zrobią arcydzieło, jakich wiele jest prezentowanych na tym Forum, makieta (czy model taboru) innych będzie mocno uproszczony i wcale nie uważam, że ci drudzy są gorsi, godni potępienia, a tym bardziej lekceważenia. Nie chcę szczegółowo odnosić się do wszystkich Waszych wypowiedzi, pragnę tylko jeszcze raz zapewnić, że absolutnie nie zgadzam sie z tymi (a wiem, że tacy też są), którzy uznają wyłącznie hiper-realistyczne modele i całą resztę traktują jako w ogóle nie wartą najmniejszej uwagi.
I w tym miejscu chcę się odnieść do mojej opinii o "ćwiczeniu na szybkość i refleks". Miałem na myśli to, że trudność w wykonaniu opisanej przez Kolegę Jaro operacji, nie powinna dyskwalifikować opisanego urządzenia do sterowania modelami (taborem i zwrotnicami i sygnalizatorami), ponieważ w rzeczywistości tak się ruchu nie prowadzi i, podkreślam, moim zdaniem, nie o to w tej zabawie chodzi. Wyobrażacie sobie prawdziwe pociągi goniące jeden za drugim i dyżurnego ruchu, który po przejeździe pierwszego musi błyskawicznie przerzucić zwrotnicę, by skierować drugi pociąg na inny tor? Bo ja sobie tego nie wyobrażam i nie odczuwam niemożliwości zrobienia tego w modelu jako żadnej wady. Ale oczywiście, jeśli ktoś lubi się tak bawić, to bardzo proszę i nie zamierzam takiej osoby ani potępiać, ani lekceważyć. Ja by się tak po prostu nie bawił.
Na koniec uwaga: myślę, że miejsce na tę dyskusję powinno być w dziale np. "Gadki-szmatki", a nie w dziale, przeznaczonym do omawiania bardzo konkretnych spraw cyfrowego sterowania. Jeżeli chcecie tę dyskusję kontynuować, to może warto, by Administratorzy wydzielili ją do osobnego wątku w innym dziale?
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie i jeszcze raz wyrażam ubolewanie z powodu niezrozumienia mojej wcześniejszej wypowiedzi.