Tradycyjnie. Ale cyna nie z grota, bo ona po kilku sek, pokrywa się szlaką.
Dioda w szczypcach, w jednej ręce lutownica, w drugiej cyna ( 0,2 mm ) .
Po czym przymierzenie się, i obie rączki równocześnie w diodę na 0,5 sek. I cyk. Na diodzie zostaje cyna.
Następnie w dużej kropli cyny "odizolowuję " 0,5 mm dtucika. On z automatu pokryje się na koniuszku cyną.
I znowu. W jedną rękę lutownica, w drugiej drucik w pęsecie.
Przykładam drucik do pocynowanej diody, trzymam go nieruchomo...
I cyk lutownicą dociskam na 0,5 sek.
Sprawdzam mechanicznie czy trzyma.
Jak dolutuję wszystkie kabelki to sprawdzam elektrycznie czy świeci
Dioda w szczypcach, w jednej ręce lutownica, w drugiej cyna ( 0,2 mm ) .
Po czym przymierzenie się, i obie rączki równocześnie w diodę na 0,5 sek. I cyk. Na diodzie zostaje cyna.
Następnie w dużej kropli cyny "odizolowuję " 0,5 mm dtucika. On z automatu pokryje się na koniuszku cyną.
I znowu. W jedną rękę lutownica, w drugiej drucik w pęsecie.
Przykładam drucik do pocynowanej diody, trzymam go nieruchomo...
I cyk lutownicą dociskam na 0,5 sek.
Sprawdzam mechanicznie czy trzyma.
Jak dolutuję wszystkie kabelki to sprawdzam elektrycznie czy świeci