Witam miło

. No to jeszcze mnie tu brakuje ale okazje są nie lada: pierwsza - już po raz drugi z BroncoBilly`m mamy inne zdanie.

To bowiem, co napisał Robert nie wydaje mi się wcale naganne. Robert i Irek są jedynymi osobami, które mogą pokazywać (wręcz chwalić się) czym różni się ich model od modelu konkurencji. Ostatnie zdanie tłumaczące różnicę w cenie na to wybitnie wskazuje. Robert
nam daje możliwość osądzenia czy wyższa cena Jego modelu jest uzasadniona.
Drugi powód, dla którego zabieram głos, to opinie, które napisali DBahn, RafałM, WITKOIM, a nawet Karol_Mar . Bedąc nieproszonym adwokatem Roberta i Irka, a w szczególności Roberta chciałbym prosić abyście zwrócili uwagę na prawo każdego do rekompensaty za upokorzenia. Chociaż macie rację, że najlepiej byłoby gdyby Robert zamilkł na jakiś czas, a model wybronił się sam, to jednak pozwólmy na chociaż częściowe uwolnienie emocji.
Podsłuchuję, podpatruję, plotkuję i szukam ludzi niezwykłych. Na początku Robert został bardzo ostro potraktowany, także przez naszą społeczność, gdy zaproponował budowę EU07. Wycofał się, co spotęgowało negatywne opinie, później jednak (tak to sobie wyobrażam) cały niesmak i upokorzenie jakie czuł przekuł w dążenie do budowy modelu pod każdym względem jak najdoskonalszego i absolutnie po jak najmniejszych kosztach tak, aby był w zasięgu każdego modelarza czy kolekcjonera. Wyobrażam sobie, że chciał pokazać, iż nie rzuca słów na wiatr, że mimo braku akceptacji będzie dążył do zbudowania modelu. Pamiętam jak widziałem Roberta i Pana Kownackiego na Hobby w Poznaniu. Stali przy stoisku SK ale ich mowa ciała (ustawieni do siebie bokami z rękoma przed sobą, milczący) wskazywała na brak porozumienia. Mimo trudności Żabkret zaczął działać. Długo czekałem na okazję aby dowiedzieć się co to znaczy ów Żabkret. Domyśliłem się, że to zlepek dwóch słów: żaby i kreta ale dlaczego? W końcu poznałem etymologię, a słowo oznacza tyle co: ni to żaba, ni to kret, taki szczeniak, dzieciak. Hm, oczy mi się lekko spociły, bo wrażliwy jestem na skromność. Człowiek ten wie, że jest ”znikąd”, że raczkuje w kwestii produkcji modeli, nie udaje znawcy, nie ma w sobie pychy. To rzadka i ceniona cecha. Mimo to nie przeszkadzało to nam, forumowiczom, dokładać Robertowi kolejnych „boxów”, gdy powstał model 3D. Ale Robert miał cel i do niego dążył. Czyli co? Nie to że skromny, to jeszcze idealista? Chyba sobie kupię wycieraczki na oczy. Ale do rzeczy. Bardzo się cieszę, że dołączył do Niego Irek, który dbałością o szczegóły i sumiennością okazał się nieoceniony w realizacji marzenia.
Ale przyszedł czas na prezentację prototypu. Pierwszy tryumf firmy ale czy tylko? Czy nie był to również, a może przede wszystkim sposób okazania szacunku nam, modelarzom i kolekcjonerom? Oto mogliśmy zobaczyć, obfotografować, a nawet dotknąć modelu. Ktoś mógłby powiedzieć: Chwileczkę, prototyp musiał być pokazany, bo to była jedyna droga do tego, aby sprawdzić czy firma Schlesienmodelle jest firmą rzetelną. Pewnie tak, ale Irek zakłada też wątek, w którym możemy bezkarnie wytykać wszystkie błędy modelu. Jak później mówi było ich ze sto! Na każdym kroku można odnieść wrażenie, że to my, modelarze i kolekcjonerzy jesteśmy podmiotem. Czyli, że co? Skromny, idealista i jeszcze dostrzega innych (nie chcę napisać „maluczkich”)? Niech tam, kupię sobie „Perspi-block” do oczu, bo poty są już „zlewne”. Ale to nie koniec, jest jeszcze afera ze sklepami. Niektóre nie chcą, lub nie mogą ze względu na ryzyko nieopłacalności pomóc w dystrybucji modeli. Tu sprawa jest trudna. Niektórzy właściciele chcą utrzymać rabaty dla swoich klientów ale wtedy musiałby wzrosnąć obrót. A czy będzie dużo chętnych na model droższy? Bardziej kolekcjonerski niż zabawkowy do jeżdżenia na dywanie? Tymczasem Robert jest nieugięty i nie zgadza się na podwyżkę ceny. Miało być 700 i musi być 700. A jak pisze czacza zrobić, to nie wszystko, trzeba jeszcze umieć sprzedać. Jak namówić sprzedawców aby dla prestiżu, a nie godziwego zarobku włączyli się w dystrybucję? Ach, to dane słowo. A słowo wśród gentleman`ów ważniejsze niż złoto. Czyli, że co? Skromny, idealista, dostrzega i szanuje innych i jest słowny? Podam sobie chyba testosteron domięśniowo, bo normalnie ta moja nadwrażliwość na wartościowe cechy spowoduje, że pomyślicie iż jakąś beksą jestem.
A teraz podsumowanie. Robert i Irek tworzą dwuosobową firmę. Cały stres, wszystkie emocje i ogrom czasu spoczywają jednak na barkach przede wszystkim Ni to żaby? Ni to kreta? Ot tam dzieciaka ale co to? Z jakimiś niezwykłymi cechami!? Dzieciak ten ma Żonę, Dziecko i jak podejrzałem wspierających Rodziców ale zaangażował swój własny kapitał i dla kogo? DLA NAS! Pozwólmy mu proszę na upust choć minimum emocji. Myślę, że to i tak czubek góry lodowej. Pokazanie wysiłku jaki się wkłada w projekt nie jest rzeczą złą!
Moja niezlecona psychoanaliza bazuje na obserwacjach. Nie zamieniłem zbyt wielu słów z Robertem i mam nadzieję, że się nie obrazi za to, co napisałem. Przedstawiam ją (tę moją dedukcję), gdyż nie powinna nikogo skrzywdzić, a może pozwoli na uspokojenie negatywnych emocji. Czy Kolega DBahn ma rację, że chwali PIKO za ciszę? Nie wiem ale artykuł w Świecie Kolei mnie zawiódł (jak pisał ffox cała para w gwizdek). Z drugiej strony nigdy nie zapomnę firmie SK tego co dla nas zrobiła. Przekonanie firmy PIKO aby zrobiła model polskiej lokomotywy powinno być nagrodzone. Z przecieków wiem, że kontrakt firmy SK z Piko, to umowa na budowę wielu lokomotyw i zespołów trakcyjnych – też dla nas! Inne uwarunkowania i pewnie umowy oraz pieniądze powodują, że inne będą też modele. Wydaje mi się, że nie ma szans aby jakością detalu SK dogoniło SM ale jak zauważyli Koledzy nie tylko detalem model żyje. Przeczuwam, że SM będzie podwyższało jakość modeli SK tak, jak to napisał Robert. Dlatego musimy być mądrzy aby żadna z firm nie upadła. A mądrzy w tym wypadku oznacza zasobni w gotówkę.
Dla tych co dotarli do końca tekstu. Zdjęcie pociągu pośpiesznego „R Reshka” do Piotrkowa Trybunalskiego zbliża się do przystanku osobowego Arturów.
PS Nie mam nic wspólnego z firmą Schlesienmodelle. Jestem jednak bardzo wrażliwy na punkcie umierających cech: zwłaszcza szacunku dla "maluczkich". Tę historię obserwuję od początku i tylko dlatego uznałem, że mogę napisać o moich odczuciach.