Zrobiłem małą wtopę, która przyczyniła się do rozwinięcia tematu dalej
Coś mnie tknęło aby sobie "drapnąć" plasticzek przy szynach skrzydłowych no i się do drapałem, do dna prawie
Myślałem że to tylko powłoka, zapomniałem jak było to rozwiązane przy ostatnim dłubaniu.
Tak to wygląda, postanowiłem oczywiście to załatać.
Ale jak to "Ja" spojrzałem na dziobownice no i się zaczęło, tak to nie może wyglądać i musiało dojść do resekcji.
Robiąc nowy dziób, dostałem olśnienia.
Chodzi o ten chol.... martwy punkt i postanowiłem to zlikwidować, mianowicie zrobić polaryzacje samego dziobu.
A tak po wstępnej przymiarce wygląda krzyżownica
Troszkę spiłowałem końcówki szyn skrzydełkowych, bo wyglądało to komicznie.
Ale powiem szczerze że napotkałem mały problem i musiałem usunąć blaszki zasilające od spodu, mniej więcej chyba wiem co jest powodem, ale to później.
Idąc dalej zrobiłem małą przeróbkę "sworzni iglic" aby to jakoś wyglądało i jednocześnie jak najmniej ingerować, postanowiłem spiłować to ustrojstwo i zakamuflować łubkami, które zamówiłem fototrawione.
Zostawiłem jedną stronę obrobioną i jedną nie dla porównania.
Powiem szczerze że tak powinno to wyglądać od początku, tak bywa jak człowieka ponosi
Na ściąg też jest pomysł, ale to później.
A tak niewinnie się zaczęło.
Co do poprzedniego rozjazdu, wykorzystam go do dioramy przyszłej.
Wracając do problemu zasilania, wydaje mi się że było zwarcie spowodowane wywierceniem otworu za blisko dziobu.
W "środku" rozjazdu są szyny połączone na krzyż, robiąc dziurę z "ręki" pewnie się razem "zwiksowały" i powstało zwarcie, dlatego w tej wersji zasilanie będzie niestety pobierane z opornicy przez iglice, w kolejnej wersji to poprawię, oddalając odwiert od dziobu.
Cdn.