Część 1 Jubileusz.
Kiedy z radosną nowiną biegłem do Gawryluka uświadomiłem sobie, że 10 lat temu, dzięki Krzysztofowi Młodzikowskiemu i Chłopakom z HAZERO wkroczyliśmy w Świat Małej Kolei. Rozrzewniłem się zamyśliłem, uroniłem łezkę i potknąłem się na schodach, co spowodowało, że do pokoju Gawryluka w dyspozytorni nie wszedłem lecz wsunąłem się ślizgiem na brzuchu zatrzymując się tuż koło stóp przyjaciela.
No.. - pomyślałem otrzeźwiony - przynajmniej wiem, że nie mam koronawirusa.
Wstałem szybko. Gawryluk, który siedząc przy stole nie widział mojego posuwistego wtargnięcia przestraszył się i zapytał:
- Ło ła łołeła? - Maseczka FFP3, którą nosił aby chronić potencjalnie wrażliwych na zakażenie koronawirusem skutecznie chroniła także słuchaczy przed zrozumieniem tego, co mówił.
- To tylko ja - mnie można było lepiej zrozumieć, bo miałem maseczkę taką zwykłą, tzw. "majtczaną". - Pamiętali o nas!
- Łuo łałęłał?
- Kochane chłopaki z HAZERO!
- Łoue...
- Zdejmij tę maskę. Przecież mamy ze sobą cały czas bliski kontakt. Co mówisz?
- Może za bardzo zaszliśmy im za skórę? - zatroskał się Gawryluk.
- Nie może tylko na pewno! Pamiętasz jak doprowadziliśmy do przegrupowania wojsk kiedy nieostrożnie w szczycie sezonu grzybowego powiedzieliśmy, że w lesie widzieliśmy kozaka? Albo jak dostałeś z liścia od pracownicy Elewatora w Maciejkach, bo wszyscy o niej zapomnieli gdy udawała wisielca i myślała, że jesteś skruszonym mężem, który wreszcie sobie przypomniał o żonie? No i tam kilka innych wpadek zaliczyliśmy.
- To dlaczego pamiętali?
- Może nie przekroczyliśmy wszystkich granic? Czy ty wiesz, że to już 10 lat naszego udziału w Hobby.
- Łeuęłę łaut? - Do pokoju weszła dyrektorka Kretowicz oczywiście w masce FFP3.
Nie będę cytował całego dialogu, bo gdy weszła dyrektorka Gawryluk założył swoją maskę i rozmowa zamieniła się w jakiś bardzo trudny do zrozumienia bełkot. Warto jednak było doczekać do końca i się wytężyć, bo okazało się, że dyrektorka z okazji jubileuszu postanowiła dać nam delegację do Poznania i że mamy przygotować stację Białystok Ciebaczki. Dyrektorka była nowa, bo od czasu odejścia naczelnika nikt nie mógł z nami wytrzymać i często zmieniano nam przełożonych, zamiast nas mianować nimi i nie wiedziała co robi. Pozwoliła nam zapytać chłopaków z HAZERO, czy możemy zabrać naszą rodzącą się w bólach stację. Na szczęście Oni dobrze znali się na rzeczy. Dostaliśmy zgodę na dołączenie naszej stacji na sam koniec najbardziej marginalnej nitki jako zaplecze dla bazy paliw we Wnukowicach. To był dla nas wieli zaszczyt. Po doświadczeniach w Nocy Muzeów w Białymstoku wymieniliśmy dwa napędy Conrada i wyregulowaliśmy pozostałe. Wszystko działało. Na wszelki wypadek jednak wzięliśmy własną manewrówkę, gdyby z powodu jakiejś awarii rozjazdu trzeba by było zrobić rozrząd na jednej głowicy.
I tak oto Białystok Ciebaczki zawitał do Poznania.
Głowica zachodnia
Widok od wschodu (od strony Wnukowic)
A to nasze zaplecze i nasza manewrówka
Rzut okiem na barak i stację paliw
Niestety nie uświadomiliśmy sobie, że obsługując stację nie będziemy mogli nigdzie jeździć. Że nie zrobimy zdjęć z wycieczki. Oczywiście próbowaliśmy temu zaradzić ale o tym dopiero później... cdn