W dniu mojej komunii, w ferworze przygotowań, mój Tatko przepisowo zaparkował w kuprze jakiejś Warszawy. Pogiętą maskę wymieniliśmy na pomalowaną tylko matowo czarnym podkładem. Blacharz Ojcu od razu wymienił klapę bagażnika by pasowała do maski. W efekcie nasz Fiat w kolorze brazylijskiej czerwieni (rosso brazil F127) wyglądał jak milion dolarów
Zwłaszcza, że przez jakiś czas jeździliśmy bez chromowanego grila, wzorem chłopaków z warszawskiego PZMot'u. Chcieliśmy z Ojcem jeszcze zdjąć chromowane kołpaki, ale Mama stanęła okoniem i projekt upadł