Wczoraj wracałem Pendo z Krakowa. Nadal mi się ten rodzaj podróżowania podoba, ale żeby nie było, że jestem stronniczy napiszę krótko o minusach - niezbyt głośne stuki w podwoziu były trochę irytujące, pojawiały się przy lekkich ruchach bocznych. Rzeczywiście po zmroku iluminacja jest uciążliwa i odbiera całą frajdę z jazdy nocnej. Właściwie nie wiem po co są lampki do czytania koło zagłówków. Wracając w tym roku z Normandii do Paryża miałem ten sam problem (może to kwestia wszystkich bezprzedziałowców).
Odnosząc się do postu kolegi @Michał_P - ja też zdecydowanie wolę wagony przedziałowe, ale tak naprawdę wszystko zależy od "czynnika ludzkiego". Jadąc w sobotę rano do Krakowa "Tatrami" (właśnie ze względu na przedziały) trafiłem na wyjątkowo okazałą pasażerkę siedzącą naprzeciwko i ciężko było mi się "wpasować" kolanami by nie trafiać na jej szerokie "balerony". Dodatkowo, czworo rozgadanych ludzi wiozło psa, którego oddech szczypał w oczy. Świadomi tego właściciele co chwila otwierali okno nie bacząc na huk i zimno. Jednym słowem, na jakiś czas mam dość przedziałów. Natomiast jadąc Pendo, miałem zagwarantowaną przestrzeń na nogi (a dodatkowo jako bonus trafiło się jedno jedyne wolne miejsce w całym wagonie akurat to koło mojego). Chyba opatrzność nagrodziła mnie za wcześniejsze trudy. W kwestii stref ciszy, jestem jak najbardziej za. Czytanie książki gdy na tylnych siedzeniach rechoczą i przekrzykują się dwa gimbusy rodzaju żeńskiego nie należy do przyjemnych (choć zwrócenie uwagi pomogło).
W następną podróż pociągiem poza książką zabieram słuchawki i kawałek dobrej muzy.
I na koniec - Nie potrafiłem wytłumaczyć pewnej Hiszpance na dworcu w Krakowie, czemu za pociąg jadący do Warszawy ok 10min krócej trzeba płacić ok 40% drożej. Chyba byłoby uczciwiej gdyby kolej do czasu aż Pendo nie rozwinie wyższych prędkości ujednoliciła ceny biletów IC i ICP albo przynajmniej zmniejszyła różnicę między nimi.
Odnosząc się do postu kolegi @Michał_P - ja też zdecydowanie wolę wagony przedziałowe, ale tak naprawdę wszystko zależy od "czynnika ludzkiego". Jadąc w sobotę rano do Krakowa "Tatrami" (właśnie ze względu na przedziały) trafiłem na wyjątkowo okazałą pasażerkę siedzącą naprzeciwko i ciężko było mi się "wpasować" kolanami by nie trafiać na jej szerokie "balerony". Dodatkowo, czworo rozgadanych ludzi wiozło psa, którego oddech szczypał w oczy. Świadomi tego właściciele co chwila otwierali okno nie bacząc na huk i zimno. Jednym słowem, na jakiś czas mam dość przedziałów. Natomiast jadąc Pendo, miałem zagwarantowaną przestrzeń na nogi (a dodatkowo jako bonus trafiło się jedno jedyne wolne miejsce w całym wagonie akurat to koło mojego). Chyba opatrzność nagrodziła mnie za wcześniejsze trudy. W kwestii stref ciszy, jestem jak najbardziej za. Czytanie książki gdy na tylnych siedzeniach rechoczą i przekrzykują się dwa gimbusy rodzaju żeńskiego nie należy do przyjemnych (choć zwrócenie uwagi pomogło).
W następną podróż pociągiem poza książką zabieram słuchawki i kawałek dobrej muzy.
I na koniec - Nie potrafiłem wytłumaczyć pewnej Hiszpance na dworcu w Krakowie, czemu za pociąg jadący do Warszawy ok 10min krócej trzeba płacić ok 40% drożej. Chyba byłoby uczciwiej gdyby kolej do czasu aż Pendo nie rozwinie wyższych prędkości ujednoliciła ceny biletów IC i ICP albo przynajmniej zmniejszyła różnicę między nimi.