Ze Żnina via Inowrocław i Toruń dotarliśmy tego samego dnia do Nieszawy około 22.00. Nie było gdzie głowy skłonić ale cuda się zdarzają i z opresji wybawiło na młode małżeństwo i ich przeurocza babcia. Następnego dnia pieszo udaliśmy się na stację wąskotorową. Dogonił nas pociąg prowadzony lokomotywą Lxd2-240, która niedawno przybyła na Kujawy ze zlikwidowanej kolejki opalenickiej na przysłowiowy wycug. Lokomotywa prowadziła pociąg transporterowy złożony z około 16 transporterów, na których znajdowały się dwuosiowe normalnotorowe szutrówki służące do przewozu kamienia wapiennego do cukrowni "Dobre" (zdjęcie nr 1). Cukrownia należąca wówczas do firmy "Rolimpex" stawiała wciąż na transport wąskotorowy i Dobre było cały czas twierdzą przewozów towarowych. Tego dnia po zakupieniu biletu w postaci płynnej zabraliśmy się do Dobrego. Pociąg składał się z lokomotywy Lxd2-240, dwóch wagonów Gags, węglarki Eaos i brankardu. Stacją docelową naszego pociągu był Koneck, do którego dotarliśmy późnym popołudniem. Na zdjęciu nr 2, które zrobił mój kolega Borys widać autora niniejszej relacji.
Jazda do Konecka obfitowała w emocje - szerszeń w lokomotywie i na moich plecach, zmieciony przez maszynistę jednym uderzeniem czapki i tor szlakowy. Zawsze zastanawiałem się jak to możliwe, że pociąg transporterowy nie wykolei się na takim torowisku. Wyjazd z Dobrego w kierunku północnym wyglądał jak miniatura magistrali normalnotorowej - dwa tory obok siebie. Po powrocie do Dobrego (nasz pociąg prowadził teraz jedną pustą węglarkę Eaos i pędził ile fabryka dała w sensie dosłownym, bo nasza Lxd2-240 zachowała swój oryginalny silnik) posiłek obfitujący w witaminy w postaci piwa "Kujawiak" zakupionego na pobliskiej stacji benzynowej i włażenie gdzie się tylko da, aby zobaczyć jak najwięcej.
Naszym pięciogwiazdkowym hotelem był wtedy brankard. Warunki lokalowe wspaniałe - koza, w której napaliliśmy, dwie ławy na których zlegliśmy wykończeni.
Rano około 7.00 pobudkę zrobiła nam Lxd2-240, później szybkie ablucje. Za chwilę wtoczyła się Lxd2-318, która przyprowadziła 5 węglarek z Krośniewic. Węglarki te pochodziły z kolejki żuławskiej i były, w porównaniu z taborem kujawskim, w bardzo krzepkiej formie. W Krośniewicach dostosowano sprzęgi tych wagonów do standardu (na Żuławach hak był umieszczony po prawej stronie orczyka). Obie lokomotywy widoczne są na zdjęciu trzecim.
Zapakowaliśmy się do brankardu pociągu do Nieszawy i tak zakończyła się moja ostatnia jazda na sieci KKD pod egidą PKP. Można rzec, że było to moje pożegnanie z tą siecią. Pracownicy kolejki dawali jej szanse na dwa, trzy lata egzystencji. Okazało się, że bardzo precyzyjnie oszacowali czas który pozostał tej sieci kolejkowej.
Jazda do Konecka obfitowała w emocje - szerszeń w lokomotywie i na moich plecach, zmieciony przez maszynistę jednym uderzeniem czapki i tor szlakowy. Zawsze zastanawiałem się jak to możliwe, że pociąg transporterowy nie wykolei się na takim torowisku. Wyjazd z Dobrego w kierunku północnym wyglądał jak miniatura magistrali normalnotorowej - dwa tory obok siebie. Po powrocie do Dobrego (nasz pociąg prowadził teraz jedną pustą węglarkę Eaos i pędził ile fabryka dała w sensie dosłownym, bo nasza Lxd2-240 zachowała swój oryginalny silnik) posiłek obfitujący w witaminy w postaci piwa "Kujawiak" zakupionego na pobliskiej stacji benzynowej i włażenie gdzie się tylko da, aby zobaczyć jak najwięcej.
Naszym pięciogwiazdkowym hotelem był wtedy brankard. Warunki lokalowe wspaniałe - koza, w której napaliliśmy, dwie ławy na których zlegliśmy wykończeni.
Rano około 7.00 pobudkę zrobiła nam Lxd2-240, później szybkie ablucje. Za chwilę wtoczyła się Lxd2-318, która przyprowadziła 5 węglarek z Krośniewic. Węglarki te pochodziły z kolejki żuławskiej i były, w porównaniu z taborem kujawskim, w bardzo krzepkiej formie. W Krośniewicach dostosowano sprzęgi tych wagonów do standardu (na Żuławach hak był umieszczony po prawej stronie orczyka). Obie lokomotywy widoczne są na zdjęciu trzecim.
Zapakowaliśmy się do brankardu pociągu do Nieszawy i tak zakończyła się moja ostatnia jazda na sieci KKD pod egidą PKP. Można rzec, że było to moje pożegnanie z tą siecią. Pracownicy kolejki dawali jej szanse na dwa, trzy lata egzystencji. Okazało się, że bardzo precyzyjnie oszacowali czas który pozostał tej sieci kolejkowej.
Załączniki
-
405,3 KB Wyświetleń: 53
-
462,8 KB Wyświetleń: 58
-
395,7 KB Wyświetleń: 55
Ostatnio edytowane:
- 2
- 7
- 6
- Pokaż wszystkie