• Ten serwis używa "ciasteczek" (cookies). Korzystając z niego, wyrażasz zgodę na użycie plików cookies. Learn more.
  • Szanowny Użytkowniku, serwisy w domenie modelarstwo.info wykorzystują pliki cookie by ułatwić korzystanie z naszych serwisów. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Relacja Moje podróże koleją wąsko i normalnotorową

Jarząbek

Znany użytkownik
Reakcje
1.590 73 0
#22
jedziemy motorówką MBxd2 do Dóbr Nowogardzkich
do Dobrej Nowogardzkiej. Dobra Nowogardzkie to tylko wymysł czort wie kogo.
Doskonale wiem, że we wszelakich rozkładach są Dobra, ale wszyscy kolejarze począwszy od kasjerki po naczelnika pracowali w Dobrej.
Ja sam, w połowie lat siedemdziesiątych kupując bilet w kasie biletowej w Stargardzie poprosiłem do Dóbr. Kasjerka spojrzała na mnie dziwnie i zapytała - chyba do Dobrej.
 
OP
OP
michal.guminiak

michal.guminiak

Znany użytkownik
H0e
Reakcje
1.464 7 0
#26
Zdjęcia zacne, przeżycia niezapomniane...
A co do tej Babci... ludzie kiedyś byli jednak inni..., nawet my byliśmy inni.

Pozdrawiam,...
Tak, pełna zgoda bracie. Do dzisiaj mam w pamięci bezinteresowną dobroć tych miłych starszych ludzi. Domek mieli skromny ale klasyczny, z podwórkiem i ogródkiem. Rano, gospodyni zrobiła nam śniadanie i wałówkę na dalszą drogę, a od gospodarza dostaliśmy prawdziwą znakomitą domową kiełbasę - to może brzmi nieco śmiesznie ale autentycznie czułem ich dobroć i życzliwość. No i ci młodzi wówczas narzeczeni, też byli w porządku. Oby im się dzisiaj wiodło. Pewnie nie przypuszczają, że jakiś MG ich teraz, po 22 latach, wspomina.
 

Prezes TS

Expert
Ekspert
Reakcje
1.061 25 2
#27
Michale, wspaniałe wspomnienia ze wspaniałych przygód i przeżyć podczas kolejowych wędrówek.
Jest co opowiadać.
Ja również podczas moich wypraw kolejowych miałem bardzo wiele przygód i bardzo miłych sytuacji.
Z tych miłych zdarzeń wspominam zawsze najbardziej takie dwie.
Pierwsza, to było niesamowite zaskoczenie, coś jak w Twoim przypadku z tym przyjęciem u babci. Wybrałem się do Cukrowni Ostrowite, było to latem 1972 roku, a tam powiedziano mi, że w miejscowości Lipno stoi bardzo unikalny parowóz "Belgijka" i ten powinienem koniecznie zobaczyć. Na fali fantazji udałem się niezwłocznie do Lipna. Nie pamiętam, czy PKS-em, czy autostopem, z którego często wówczas korzystałem. Po przybyciu na teren nieczynnej już stacji przeładowczej kolejki wąskotorowej, jak się okazało biegnącej z Cukrowni Chełmica, ujrzałem ten wspomniany parowóz. Był niesamowity! Dzisiaj można podziwiać go w Skansenie, w Wenecji. Podczas oględzin tego parowozu, zostałem zawołany przez starszego pana, jak się okazało był kiedyś pracownikiem biurowym tej kolejki właśnie tu w Lipnie na tej stacji. Pan ten wraz z żoną mieszkali w budynku stojącym przy torach, a będącym kiedyś sporym magazynem tej cukrowni. To było chyba przerobione na skromne mieszkanie jakieś biuro. Żona tego pana jak tylko dowiedziała się, że jestem w długiej podróży i z tak daleka (Warszawa), natychmiast z babciną troską zaserwowała mi wielką jajecznicę na boczku, bo przecież musiałem być niesamowicie głodny przy takich wędrówkach. Parowóz może poczekać, a ty młody człowieku najpierw posil się, bo nigdy nie wiadomo jak będziesz miał w dalszej podróży, tak dodała. Taki miała gest prosto z babcinego serca !
Byłem tam ostatnio w 2016 roku. Po torach nie ma śladu, budynek ma inne przeznaczenie, a pewien starszy pan pracujący opodal uświadomił mi, że po tej sympatycznej parze pozostało tylko moje wspomnienie . . .
Innym razem, a było to latem 1973 roku podążałem od kilku dni w kierunku Pomorza z zamiarem dotarcia do Gryfic. Po drodze były zakątki Wielkopolski. Podczas podróży pociągiem poczułem się jakoś bardzo źle. Najprawdopodobniej czymś się podtrułem w jakimś małomiasteczkowym barze. Jak ja to mówię, coś mi stanęło na zakręcie. Musiałem wyjątkowo kiepsko wyglądać, bo w zatłoczonym pociągu, mnie młodemu wtedy chłopakowi, ustąpiono nawet miejsce siedzące, co bym dotrwał do kresu mej podróży. Na miejsce miałem dotrzeć pod wieczór i czekało mnie jeszcze poszukiwanie jakiegoś lokum na nocleg, a ledwo stałem na nogach. Oczywiście o rezygnacji z wędrówki kolejowej nie było mowy, ale jak tu przeżyć? I wtedy jeden z pasażerów, taki sympatyczny pan, też jadący do Gryfic, sam mi zaproponował, że mogę w altance na jego działce sobie przenocować. Mieszkał niedaleko, dał mi klucze od działki i powiedział bym rano zostawił je pod dzbankiem, bo on będzie w pracy. Nic za gościnę sobie nie życzył, pytał tylko, czy chciałbym coś do jedzenia. Podziękowałem, bo nie byłem w stanie nic przełkąć. Ja przez pierwsze dwie godziny piłem tylko wodę z działkowej studni i zwracałem na wysypisko to co niechciane, po czym spałem do rana jak suseł. Na szczęście nazajutrz było mi zdecydowanie lepiej i mogłem kontynuować kolejową włóczęgę. Pomyślałem wówczas sobie, że nie wiem co by było gdyby nie ta serdeczna pomoc.
 
OP
OP
michal.guminiak

michal.guminiak

Znany użytkownik
H0e
Reakcje
1.464 7 0
#28
Panie Tadeuszu, piękne, zacne wspomnienia z kolejowych wypraw. Tego się nigdy nie zapomni. Dokładnie to samo przeżyłem na Kujawach 22 lata temu. My z kolegą Borisem też dostaliśmy pożywną kolację od tej zacnej, starszej pani. Najbardziej zapamiętałem pyszne kiszone ogórki z pachnącym koprem. A gospodarz? Można się domyślać, że skosztowaliśmy jego domowych pokrzepiających produktów. To byli wyjątkowi ludzie. Czasem przypominam sobie jeden z odcinków serialu "Jan Serce", w którym Janek pojechał chyba do Jastarni (w ogóle jest tam świetna scena z pociągiem relacji Gdynia - Hel). Towarzyszyła mu żona jego przyjaciela Piotra wraz z dziećmi (ale Janek zachował się po rycersku). Mieszkali u takich starszych, zacnych Kaszubów.
 
Ostatnio edytowane:

Harry Potter

Znany użytkownik
Reakcje
2.791 78 12
#29
Panowie, z całego serca Wam zazdroszczę przeżyć i szlag mnie trafia jak pomyślę ile przegapiłem/ przesiedziałem na 4 literach...
Chyba pod tym względem byłem ułomny jako dzieciak...

Pozdrawiam,...
 
OP
OP
michal.guminiak

michal.guminiak

Znany użytkownik
H0e
Reakcje
1.464 7 0
#30
Ja też dużo przegapiłem. Przeszły, a raczej przejechały mi koło nosa kolejki: piotrkowska, rogowska, witaszycka, a nawet wieluńska. Do Ozorkowa pojechałem razem z moim dziadkiem dopiero latem 1988 roku - bo przecież jeździliśmy corocznie do Środy, gdzie parowozów miałem opór! Ale mój dziadek i tak miał gest, że zabrał mnie na wąskotorową wyprawę tramwajowo-kolejową.
 

Prezes TS

Expert
Ekspert
Reakcje
1.061 25 2
#31
Panowie, z całego serca Wam zazdroszczę przeżyć i szlag mnie trafia jak pomyślę ile przegapiłem
nie Ty jeden przegapiłeś.
Na ten przykład ja, często określam swe początki mianem okresu błędów i wypaczeń . . .
Ile zdjęć nie zrobiłem, ilu miejsc i obiektów nie odwiedziłem. Można by sporządzić całą listę, tylko po co.
Reasumując, tak na wytłumaczenie bądź zatłumaczenie sobie, jak kto woli, to :
gdybym tak przed 50-ciu laty miał :
- tą wiedzę co dziś,
- te materiały (mapy, informacje, wykazy itp.),
- środki finansowe,
- środki lokomocji, czytaj samochód,
tooooooo . . .
A tak skracając, gdyby babcia miała wąsy itd.
Nie ma co gdybać, cieszmy się z naszego zainteresowania i odkrywania nam nieznanego, przygoda czeka.
Jak słusznie zauważył Harry Potter, trzeba tylko ruszyć 4 litery.
Jak mawiają mędrcy - czasu nie da się cofnąć, życie idzie do przodu i wszystko się zmienia.
Dlatego odwiedzajmy, poszukujmy i dokumentujmy wszystko to co przemija.
Już po kilku latach przeglądając wykonane przez siebie zdjęcia stwierdzicie, że stały się one właśnie historyczne.
Mnie interesuje dawna kolej i niestety większość moich wypraw obecnych ma charakter archeologii kolejowej.
Tu cieszy mnie każde najmniejsze odkrycie.
Są przy tym niejednokrotnie przezabawne przygody.
Między innymi drążę temat kolejek folwarcznych i na przykład któregoś razu będąc na jednym z wielu majątków, starsza pani po krótkiej rozmowie ze mną zawołała swojego męża: "Stasiu, chodź no ino, zobacz ten pan przyjechał aż z Warszawy i u nas te kamienie fotografuje" wskazując na bruk podwórka noszący wyraźne ślady po przebiegu toru kolejki. Pan mąż popatrzył na mnie i ze zdziwieniem na twarzy, nic nie mówiąc powrócił do swych zajęć.
Coś sobie chyba jednak o mnie pomyślał . . .
 
OP
OP
michal.guminiak

michal.guminiak

Znany użytkownik
H0e
Reakcje
1.464 7 0
#32
Tak, dopiero po upływie lat można zdać sobie sprawę z tego, co by było gdyby ... Pamiętam jak dawno, dawno temu, podczas wakacji spędzanych nad jeziorem w Margoninie, mój ojciec obiecał mi wycieczkę kolejką wąskotorową - żnińską oczywiście. Obietnicy dotrzymał. Zapakował nas z mamą w syrenkę i w drogę. Tak jakoś wtedy wyszło, że kolejką nie jechaliśmy, za to zwiedziliśmy muzeum w Wenecji. Dopiero po latach, będąc podrośniętym już nastolatkiem, kiedy przeglądałem mapy zauważyłem, że z Margonina do Białośliwia jest o wiele, wiele bliżej niż do Żnina. A gdyby tata zabrał mnie wtedy do Białośliwia, to kto wie, może załapałbym się jeszcze na parowóz Tx6. Byłem jednak tak mały, że pewnie nie zdałbym sobie nawet sprawy jaki to flagowy, wyrzyski parowóz miałbym zaszczyt podziwiać.
Niestety, będąc już w starszym wieku, tak od 1989 roku, przepuściłem mnóstwo wspaniałych okazji na wąskich i normalnych torach Wielkopolski. Nie robiłem zdjęć, choć mogłem. Często jeździliśmy do Gostynia i Śremu, gdzie jeszcze żyły parowozy. Moje ostatnie spotkanie z normalnotorowym parowozem wykonującym swoją solidną, nie skansenową pracę datuję na sierpień 1989 roku. Wracałem wtedy z wakacji spędzanych w Wielkopolsce. Na stacji w Mieszkowie stał pociąg osobowy relacji Śrem - Jarocin, prowadzony najprawdopodobniej parowozem Ty2. Sam pociąg składał się z parowozu i jednego ryflaka. Nad jarocińska szopą unosiły się jeszcze dymy i widać było odstawione parowozy przy zasieku węglowym. No i zimne na wieki maszyny odstawione na torach bocznych, przy parowozowni na stacji Nowe Skalmierzyce. No cóż, nostalgia.
 

Kpt. Nemo

Łowca cech
Donator forum
Ekspert
Reakcje
21.226 508 29
#36
Zaraz po odejściu Kolegów Jarząbka i Prezesa TS, spowodowanego natarczywymi atakami tęczowego mądrali, też zrezygnował nie widząc sesnu w dalszej działalności i robieniu czegokolwiek tylko po to aby być oplutym i znieważanym przez jakiegoś oszołoma.
Gdyby nie to że jestem trochę nie teges tez dawno bym to rzucił, ale Pani doktor mówi że to wywnętrznianie to swoista terapia, a przecież ona się na tym zna, ma na to papier.
 

Kpt. Nemo

Łowca cech
Donator forum
Ekspert
Reakcje
21.226 508 29
#38
To rozważania bez sensu, bo jak zwykle zaślepieni swoim zdaniem zapominamy o ukrytym znaczeniu, nie wązne kto za kogo, ale z czyjegom powodu, i na tym zakończymy tą dyskusję która tylko do swady doprowadzić może, nigdzie indziej.
 
OP
OP
michal.guminiak

michal.guminiak

Znany użytkownik
H0e
Reakcje
1.464 7 0
#39
Po przebytych niedawno wyprawach kolejowych między innymi na Pomorzu Zachodnim, zachęcony przez Pawła postanowiłem reaktywować wątek.
Tak wyglądała stacja w Trzebiatowie w sierpniu 1998. Budynek dworcowy prezentował się całkiem dobrze, czy była otwarta kasa biletowa - nie pamiętam, krawężniki peronów były pobielone, teren stacji nie był zaśmiecony. Na pierwszym zdjęciu - budynek dworcowy w Trzebiatowie, na zdjęciu drugim pociąg gotowy do odjazdu, prowadzony lokomotywą serii Lxd2-479, a na trzecim Lxd2-471. Pociągi kursowały wahadłowo między Trzebiatowem, a Rewalem i między Trzebiatowem a Gryficami szlakiem nadmorskim. W krótkim czasie ta sympatyczna stacyjka zamieniła się w ruinę.
Budynek dworcowy w Niechorzu widoczny na czwartym zdjęciu chylił się już ku schyłkowi, a jeszcze w 1992 roku kupowałem tam bilety. Na szlaku nadmorskim kasy biletowe były wtedy czynne jeszcze również w Pogorzelicy i w Rewalu.
 

Załączniki

OP
OP
michal.guminiak

michal.guminiak

Znany użytkownik
H0e
Reakcje
1.464 7 0
#40
Maraton wąskotorowy Środa-Stargard Szczeciński-Przeworsk-Żnin-Nieszawa-Środa latem 1997 roku zaowocował wieloma fotografiami. Mój wierny lunetkowy Kiev sprawował się znakomicie. Zdjęcia pociągów w ruchu, to była szkołą wyższa ale udawało mi się zrobić czasem dobre ujęcia.
Tutaj prezentuje się kolejka żnińska i bordowa lokomotywa Lyd2-70 wraz z niebieskimi koleżankami, które wcześniej przybyły z Białośliwia. Lokomotywa w kolorze ciemnoniebieskim to Lyd2-57. Program dnia był napięty, jak tylko kolejka dojechała do Żnina - kilka szybkich zdjęć i zaraz na pociąg normalnotorowy do Inowrocławia.
Na torach normalnych działo się jeszcze dużo, na trasie do Żnina najciekawsza była stacja Wapienno, no i sam Inowrocław był godny obiektywu. Stało tam bardzo dużo lokomotyw serii ST44 i ET40. Bufet dworcowy funkcjonował w najlepsze oferował kawę i herbatę w szklance, z dwoma kostkami cukru oraz różne przysmaki garmażeryjne i mięsne - kupiliśmy wtedy kotlety mielone (serdelki już się skończyły), które spożyliśmy pod własną musztardę. W szklance z kawą "fusiarą z pianką" łyżeczka stała pionowo.
Później ulicą Dworcową, slalomem między bramami i koszarami na szybki rekonesans. W bramach - klasyczni bramini i prawdziwe zakapiory, a my robimy zdjęcia rozet po trakcji elektrycznej dawnego inowrocławskiego tramwaju. Wracamy biegiem na dworzec, bo to już pora wsiadać do pociągu do Torunia. W tej jednostce EN57 otwierały się co drugie drzwi, część siedzeń miękkich i cerowanych szpagatem, część już plastikowych, na których usiedzieć nie sposób, a na każdym siedzeniu napisy z cyklu k..., h... (nieortograficznie niestety) brud, dziadostwo i ten zapach. Kiedyś znalazłem taki demotywator: widok ubikacji w EN57 działa lepiej niż stoperan. Przejazd przez podwójny rozjazd krzyżowy, to jak wjazd w dziurę. Z ulgą wysiedliśmy w Toruniu. A teraz człowiek wspomina to z sentymentem.
 

Załączniki

Ostatnio edytowane:

Podobne wątki