To, że jakiś inwestor wyremontuje parowóz i go przejmie aż na 30 lat to nie jest dla mnie żaden przykład. W Polsce też Pan który produkuje konserwy rybne miał kiedyś kaprys i wyremontował Px48 który wiele lat jeździł na kolei Żuławskiej. Ale jakoś chętnych do płacenia za bilety wystarczająco nie było, żeby pokrywać koszty eksploatacji i w końcu parowóz został sprzedany na kolej wybudowaną przez gminę w Krośnicach. W 2024 już nie jeździł, zresztą w 2024 remontowali lokomotywę spalinową i mimo zapowiedzi pociągi nie kursowały w ogóle, a na stronie gminy wisi rozkład z 2023 roku.
To jest biznes - jak piszesz - ale nie zawsze i nie wszędzie sensowny, a przede wszystkim w miejscach udaje się w miejscach, które generują odpowiedni potencjał albo przyciągają "same w sobie" co zapewnia pasażerów niejako "przy okazji". Nie jadą do określonego miejsca aby jechać koleją, ale jadą koleją bo ona jest w tym określonym miejscu. Bieszczadzka Kolej Leśna jest przykładem, jak może dobrze prosperować taka kolej w polskich warunkach. Bo turyści nią jadą na podobnej zasadzie jak na Mazurach czy w Gdańsku popłyną statkiem. Większość podobnych kolei wąskotorowych, np. w Niemczech funkcjonuje albo w rejonach górskich albo nadmorskich.
U nas niestety większość kolei wąskotorowych była położona "pośrodku niczego". No chyba że w pobliżu miały taką atrakcję jak Biskupin, to się broniły przed upadkiem. Żuławska funkcjonuje, ale gdyby wydłużyć trasę do Kątów Rybackich, Krynicy i Piasków liczba pasażerów wzrosłaby kilkukrotnie. Kolej wzdłuż mierzei miałaby gwarantowane potoki turystów.
Więc można to sensownie zorganizować jeśli jest odpowiednie miejsce i doświadczony operator. W przypadku kolei normalnotorowej pewnie też są takie miejsca i możliwości, jak na razie nikt tego nie sprawdził w praktyce na większą skalę, poza Turkolem.
Czy pociągi parowe w Wolsztynie przyciągną odpowiednią liczbę chętnych? Gdyby parowóz stacjonował w Poznaniu, Warszawie czy Gdańsku, gdyby było zaplecze z czynna parowozownią-muzeum, wagonami, jakimiś innymi atrakcjami (symulatory ruchu, makieta kolejowa) i jeździł z takiej aglomeracji z pociągami turystycznymi czy nawet "w planie", zastępując jakiś jeden czy dwa obiegi, to z pewnością łatwiej byłoby wygenerować duże potoki pasażerów niż z Wolsztyna.