• Szanowny Użytkowniku, serwisy w domenie modelarstwo.info wykorzystują pliki cookie by ułatwić korzystanie z naszych serwisów. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Relacja Gdy Glacier Express jest tylko tłem

Tomasz Sauer

Znany użytkownik
FREMO Polska
Reakcje
1.875 91 4
#1
Choć nie mam mentalności szanownych braci z Japonii po Semmeringbahn przyszedł czas na inną kolejową atrakcję z UNESCO World Heritage Sites, czyli RhB, Rhätische Bahn, vel Ferrovia retica, vel Viafier retica, vel Rhaetian Railway, a po "polskiemu" Kolej Retycką. Świadomie podaję tyle nazw, bo ktoś kto się w taką podróż wybiera musi być przygotowany na czasowe wcielenie się w rolę poligloty. To że zapowiedzi, czy komunikaty, w pociągach, czy na stacjach są w przynajmniej trzech językach to tzw. mały pikuś, przykładowo jadąc tym samym pociągiem zaczynasz się uczyć włoskiego i wydaje się że opanowałeś przynajmniej zwrot przystanek na żądanie: "fermata su dumanda", a tu lekki szok, dojeżdżasz do stacji Pontesina, której wymowę też myślisz, że już ogarnąłeś, bo przecież to takie dziecinnie proste "s" wymawiasz jak "z" i po sprawie, ale nie do końca bo widzisz tablicę z nazwą Puntraschigna i już jesteś dodatkowo skonfundowany, czy aby wsiadłeś do właściwego czerwonego pudełka, we właściwym kierunku, zaś miły głos zapowiedzi recytuje "fermata su richiesta" i cała nauka języka poszła w las.
Wracając do tematu niniejszego wątku, jak nikomu to nie będzie przeszkadzało to stopniowo, na ile czas pozwoli, wyprodukuję małą relację z prawie trzytygodniowej podróży po szwajcarskich kantonach Graubunden i Ticino, tutaj odpuszczę już wszelkie inne nazwy, pozostając przy tych najczęściej używanych przez lokalsów, kantonach które koleją stoją i na kolej stawiają.
Wszystko zaczęło się pewnej soboty późnym wieczorem w małej spokojnej polskiej wiosce, choć tak naprawdę przygotowania trwały już kilka tygodni, bo podróż na wzór ślimaka, z własnym domkiem, to nie takie sobie hop siup, jak wycieczka autokarem, czy samolotem, że parę fatałaszków w walizę i w drogę. Ważne. że domek na kółkach sprawdzony, wyposażony do granic dopuszczalnej obciążalności i przypięty za dyszel do auta przewodnika.
Przed nami, bo w podróż wybieram się z szanowną drugą połową, jedynie 1207 km przez wrogie, jak twierdzi obecna siła rządząca, niemieckie landy, kawałeczkiem, ze skąpstwa, choć i dla przyjemności, przez austriacką część brzegu jeziora Bodensee, ze skąpstwa, bo aby przejechać 20 km autostradą trzeba wydać 9,90€, a na dodatek paliwo na stacjach w tym rejonie Austrii bywa często tańsze niż na stacjach naszej narodowej dumy - Orlenu.
Tym razem ekologicznie, żadnych map papierowych, a już szczególnie powlekanych wrogim plastikiem. Ponieważ bardziej dokładnie mapy, tj. przynajmniej 1:25000 to znaczny wydatek zainwestowałem w apkę map schweizmolil i jak się okazało słusznie, nie żeby dostał upust za propagowanie, ale wyznacza drogę dostępnymi szlakami z podaniem orientacyjnego czasu przejścia, podejściami, zejściami, itp., czy wszystko co turyście się przyda i do tego działa offline, co w Szwajcarii ma bardzo duże znaczenie dla kieszeni, do której swoje długie, lepkie łapska, wsuwają umiejętnie i skrycie operatorzy sieci komórkowych.
Tak przygotowani około godziny dwudziestej drugiej ruszamy w drogę, na szczęście kot na nocnych łowach, więc i bez pożegnań.
Tyle wstępu, cdn...
 
Ostatnio edytowane:
OP
OP
Tomasz Sauer

Tomasz Sauer

Znany użytkownik
FREMO Polska
Reakcje
1.875 91 4
#2
Po 16 godzinach podróży przez wrogi kraj, który zawziął się na wiek emerytalny polek i polaków do tego stopnia, że waży się naruszać prywatność naszego wielkiego przywódcy telefonami dotarliśmy na miejsce.
Jako bazę wypadową wybraliśmy spokojne, małe miasteczko Thusis w kantonie Graubunden, a dokładnie camping w środku leśnego kompleksu sportowego i co najważniejsze w odległości mniej niż 500 m od dworca kolejowego RhB, nad jednym z dwu głównych dopływów początkowych Renu.
Po rozpakowaniu, zasileniu organizmu w niezbędne kalorie, oczywiście, jakby inaczej, czym prędzej, udaliśmy się na dworzec.
sz001.jpg

i nie koniecznie dla zwiedzania, a w celach bardziej praktycznych, jak zrobienia zdjęć rozkładów jazdy, czy zakup biletów, a właściwie "karnetu".
Jeśli ktoś szanuje swoje pieniądze gorąco polecam tę formę finansowania podróży środkami transportu publicznego w kantonie.
Pod nazwą Graubünden Pass kryją się dwa rodzaj biletów 2/7 i 5/14, czyli bilet na dwa dni ważny dni pięć oraz na pięć dni ważny dni czternaście.
Są to imienne bilety nielimitowane na podróże pociągami RhB, SBB na odcinku Chur - Bad Ragaz, autobusami PostBus, Engadin, komunikacją miejską w Chur, St. Moritz, itd. szczegóły na https://www.graubuenden.ch/en/graubuendenpass.
My wybraliśmy bilety 5/14 na Zone Nord, gdzie koszt dzienny biletu to 22 CHF, za które można na upartego przejechać w tą i z powrotem całą sieć RhB od Oberalp do Fluelapass, czy też do Predy, a nawet odwiedzić Arosę.
Ważna informacja, bilet jest ważny dopiero po skasowaniu w specjalnych kasownikach i ważny do północy, także ranne wstawanie mile widziane.
Na marginesie, rozkładów nie trzeba było fotografować, okazało się że są dostępne na stronie RhB i wystarczy ściągnąć ze strony, co ułatwia "polowanie" na pociągi na trasie.
Stacja Thusis zrobiła na nas bardzo dobre wrażenie, spokój, schludność i dużo informacji włącznie z opisem historii budowy Albulabahn.
sz002.jpg
sz003.jpg
sz001a.jpg

W ciągu niespełna godziny spędzonej na stacji nawet przemknął imć Express Lodowcowy vel Glacier Express, ale byłem zbyt podekscytowany i zamiast zdjęć zrobił się krótki filmik, przejazdem był RE z St. Moritz do Chur oraz przyjechał i odjechał Capricorn S-bahn Chur - Thusis.
sz005.jpg
sz006.jpg

Luzem zaś stała sobie mała elektryczna lokomotywa manewrowa Geaf 2/2 po zakończonej szychcie.
sz004.jpg

I to tyle w pierwszym dniu na szwajcarskiej ziemi, kolejny to wycieczka RE do Predy i planowany spacerek wśród wiaduktów, tuneli, galerii, etc. w dół do Bergün oraz, odwiedziny w Filisur.
 
Ostatnio edytowane:
OP
OP
Tomasz Sauer

Tomasz Sauer

Znany użytkownik
FREMO Polska
Reakcje
1.875 91 4
#3
Niestety pierwszy dzień eksploracji RhB nie zaczął się po naszej myśli i wbrew zasadom, choć usprawiedliwieni, ruszamy na wyprawę dopiero około 10-tej. W podróż zabierze nas IR 1119 FA planowy odjazd 10:29. Podkreślam planowy, gdyż punktualność na RhB, jak pokaże przyszłość, nie jest znakiem firmowym, co prawda dotyczy głównie IR na trasach Chur – St. Moritz i St.Moritz – Tirano, ale mimo wszystko rzuca cień na dumę Szwajcarii. Powód, w większości szklane bańki Glacier i Bernina Express, których pasażerowie mają za nic tłumaczenie obsługi, że ich czas robienia fotek w dziwnych okienkach na stacji właśnie minął, a ponieważ RhB to w większości linia jednotorowa opieszałość pasażerów „luksusowych” PE powoduje nawarstwianie się opóźnień. Żeby nie było, to ty moja prywatna opinia, wynikająca z obserwacji w/w na Alp Grüm, gdzie dwójka przybyszów zza oceanu wygenerowała opóźnienie ponad 10 minut, bowiem uznali że sygnał podany przez Lokführer-a jest hasłem do wysiadania z pociągu i poszli sobie zrobić selfie w okienku szczęścia, kiedyś były to ramki w kształcie serduszka, na Alp Grüm to ramka prostokątna z logo Bernina Express i wysokością na której wybudowano stację. Dla informacji w Polsce coś podobnego można spotkać w kurortach górskich i nadmorskich, tylko u nas było zwykle tylko miejsce na głowy, tutaj można się zaprezentować od stóp do głów, no może bez stóp, bo ramka przy ziemi jest szersza i może je przysłonić.

Tym razem IR przyjechał punktualnie, a w podróż do Predy zabrał nas Ge 4/4 648 Watson.
sz013.jpg

Jeszcze na dwutorowy odcinku przedłużającym niejako stację pierwsza mijanka z IR 1128 jadącym z kierunku St. Moritz.
sz014.jpg

Po drodze przejeżdżamy pierwszy, choć skromny Campell Tunel 32m, pod pozostałościami zamku Campell i się zaczyna, tunel, wiadukt, tunel wiadukt, a w dole przepastna dolina rzeki Alora, którą przekraczamy dzięki majestatycznemu Soliser Viadukt,
Campell Castle.jpg


solis.jpg

Jedynie 164 m długości i 86 m wysokości, aby wjechać na stację Tiefencastel.
sz016.jpg

W dalszej drodze mijamy aktualnie wyłączone z ruchu pasażerskiego klimatyczne stacyjki Surava Alvenau.
sz017.jpg
sz018.jpg

W Alvenau mijamy Glacier Express z St.Moritz do Zermatt, a nasz Watson powoli, wręcz majestatycznie zbliża się do głównej "atrakcji".
 
OP
OP
Tomasz Sauer

Tomasz Sauer

Znany użytkownik
FREMO Polska
Reakcje
1.875 91 4
#4
Jechali my, jechali i dojechali.
Pierwszy z wiaduktów to Schmittentobel, niczego sobie, 137 m, wysokość 35 m, równie piękny jak uchodzący za symbol Albulabahn Landwasser Viadukt 136 m długości, 65 m wysokości, następujący zaraz po nim i zakończony długim na 216 m tunelem o tej samej nazwie. Między wiaduktami przejeżdżamy w krótkim tunelem nad którym jest punkt widokowy z którego oba wiadukty można oglądać jak z lotu ptaka, ale przekonamy się o tym dotrzemy dopiero za kilka dni. Po wyjechaniu z tunelu pociąg robi "zawijas" w prawo, następnie długi łuk w lewo i przy na tle przepięknego widoku doliny wjeżdżamy na przecudowną stację Filisur, na której jako przesiadkowej, gdyż dochodzi tu linia kolejowa z Davos, jak to w normalnym kraju jest w zwyczaju, o jednej godzinie zjeżdżają się pociągi z wszystkich kierunków oraz lokalne autobusy.
sz019.jpg
sz020.jpg
sz021.jpg
sz022.jpg
sz023.jpg
sz024.jpg
 
Ostatnio edytowane:
OP
OP
Tomasz Sauer

Tomasz Sauer

Znany użytkownik
FREMO Polska
Reakcje
1.875 91 4
#5
Jedziemy dalej.
Z okien piękny widok na dolinę z rzeką Albula (Alvra), Watson zaś wjeżdża w pierwszy na trasie tunel okrężny.
szf01.jpg

szf02.jpg

W dole widać tory wjazdowe do tunelu od strony Filisur i w tle samą stację.
Po przejechaniu kilku tuneli dojeżdżamy do Bergün, gdzie w dawnym budynku stacyjnym znajduje się muzeum Albulabahn.
Niestety nie starczyło nam czasu na odwiedziny, gdyż gdy w kolejnych dniach byliśmy w Bergün było już zamknięte.
sz026.jpg
sz049.jpg

Wjeżdżamy na odcinek Bergün - Pred, majstersztyk budownictwa kolejowego wspaniale osadzonego w naturalnym krajobrazie, na którym czeka nas jak się doliczyłem trzy tunele okrężne i trzy 180*., kilka wiaduktów w tym pięć majestatycznych, dzięki którym Watson powoli wspina się na AlbulaPass - przełęcz Albula do Predy, gdzie Zone Nord RhB kończy się wlotem do Albulatunnel na wysokości 1820 m.n.p.m., najdłuższy tunel na całej trasie 5865 m.
sz027.jpg
sz028.jpg
sz029.jpg
sz008.jpg
sz009.jpg

W Preda kończymy wycieczkę z Watsonem, który znika w czeluściach tunelu, a zaczynamy spacerek wzdłuż torów z powrotem do Bergun, główny cel naszej wyprawy.
Dla zmęczonych podróżnych RhB przygotowało klimatyczne ławeczki.
sz010.jpg
 
OP
OP
Tomasz Sauer

Tomasz Sauer

Znany użytkownik
FREMO Polska
Reakcje
1.875 91 4
#6
Koniec sierpnia, środek Alp, a upał jak w Afryce, może jednak zmiany klimatu to nie do końca tylko wymysł ekologów.
Klimat klimatem, a przed nami kilka ładnych kilometrów śladem pokręconych torów, krecich tuneli i majestatycznych wiaduktów i oczywiście galerii.
Ze stacji Preda, aktualnie przebudowywanej w związku z budową nowego tunelu, spacer, póki co, zaczynamy łagodnie dróżką wzdłuż torów.
sz127.jpg
sz129.jpg
sz133.jpg

Dochodzimy do wiaduktu drogowego, który śmiało można nazwać wrotami (bramą) Albulabahn, za którymi zaczyna się prawdziwy kolejowy rollercoaster, czy też labirynt, jak to zwal tak to zwał, ale zabawa w zgadywanie gdzie pojawi się pociąg który właśnie zniknął nam z oczu wjechawszy w tunel w środku zbocza góry, jest przednia, a ponieważ zbocza są w niektórych miejscach dość gęsto porośnięte drzewami i krzewami, wzrok nie zawsze wystarczy, trzeba posiłkować się słuchem. W przypadku nowoczesnego taboru słuch niekiedy też zawodzi i wiele razy się oszukałem co do miejsca lokalizacji składu.
sz130.jpg

Ponieważ ilość wiaduktów na odcinku Preda - Bergun jest znaczna, chyba z lenistwa zamiast nazw indywidualnych część nazwano Alulaviadukt i odróżniają je tylko kolejne numery.
Albulaviadukt IV
sz202.jpg

sz033.jpg


Albulaviadukt III
sz204.jpg


Albulaviadukt II
sz033a.jpg

sz033b.jpg


Albulaviadukt I
sz036.jpg

sz039.jpg
sz037.jpg

I co za zmiana Rugnux - Viadukt
sz038.jpg

Udało mi się nawet dotrzeć do "portalu" tunelu Rugnux od strony Albulaviadukt numer I.
sz035.jpg

c.d.n.
sz132.jpg
sz205.jpg
 
OP
OP
Tomasz Sauer

Tomasz Sauer

Znany użytkownik
FREMO Polska
Reakcje
1.875 91 4
#7
Od portalu tunelu Rugnux sielanka się skończyła i mijając wiadukt Rugnux szlak zaczyna mozolnie wspinać się do góry niespecjalnie rekreacyjną ścieżką wśród drzew. Wystające korzenie ścieżki wśród drzew rekompensuje dopiero po jakimś czasie widok na dolinę i usytuowaną na przeciwnym zboczu, obecnie pełniącą wyłącznie funkcję mijanki, stację Muot oraz Chanalletta – Galerie.
sz035b.jpg
sz035c.jpg
sz035d.jpg


Szlak zaczyna schodzić ostro w dół, by stopniowo łagodnieć i sprowadzić nas na wypłaszczenie doliny na którym znajduje się Bergun. Przechodzimy obok campingu w większości opanowanego przez przyczepy „robiące' za stale domki letniskowe, strzeżonego przez krasnoludka, a nad głowami, prawie dosłownie,na fragmencie wisi nam torowisko. Mijami wiadukt Val Tisch i dolną stację kolejki Sesselbahn Darlux.
sz035e.jpg

sz035f.jpg
sz040.jpg

sz035a.jpg

sz035h.jpg

We wzgórzu naprzeciwko znajdują się dwie pętle po 180* God i Plaz. W tym miejscu też mieliśmy frajdę z lokalizacją pociągu, który pojawia się i znika, było to równie spektakularne jak w przypadku Rugnuc, gdzie skład wjeżdżał w tunel tuż obok nas, a za kilka minut pojawiał się na wiadukcie tuż nad głowami, ale miało swój niepowtarzalny klimat, gdyż tutaj był bardziej wyeksponowany na, w większości niezalesionym wzgórzu.
sz035i.jpg

Po zabawie w zgadywankę gdzie pojawi się czerwona dżdżownica wkraczamy w wąskie uliczki Bergun, jak większość szwajcarskich miejscowości, miasteczka z duszą.
sz043.jpg
sz044.jpg
sz045.jpg
sz046.jpg
sz047.jpg
sz035k.jpg

Pokręciwszy się po Bergun dotarliśmy na stację. Niestety muzeum jest już nieczynne, więc nasza dzisiejsza wyprawa się kończy. W podróż powrotną zabrał nas RTR .
sz035m.jpg

Kolejny dzień to eksploracja Wąwozu Renu, szumnie nazywanego w reklamówkach Wielkim Kanionem Szwajcarii, czyli RheinSchlucht / Reinaulta. Plany, wyjazd z Chur do Flims PostBus-em, piesza wędrówka górą, zejście do wąwozu, a na koniec przejażdżka pociągiem RhB wzdłuż Renu do Ilianz i z powrotem do Reichenau – Tamins.
 
OP
OP
Tomasz Sauer

Tomasz Sauer

Znany użytkownik
FREMO Polska
Reakcje
1.875 91 4
#8
Zgodnie z planem, tym razem skoro świt, tj, 7:09 IR 1114 ruszamy na podbój Wielkiego Wąwozu Szwajcarskiego, na początek do Chur, gdzie przesiadamy się w autokar PostBus aby dotrzeć do Flims i dalej do Versam Station w samym już wąwozie.
Po drodze mijamy
sz085.jpg

sz087.jpg

i jesteśmy na dworcu w Chur.
sz212.jpg

sz088.jpg

sz211.jpg

Dla ciekawskich, dworzec autobusowy zbudowano nad peronami dworca kolejowego.
Po kilkudziesięciu minutach podróży z rozbawioną grubą wycieczki szkolnej dojechaliśmy do Flims, czyli kolejnego uroczego szwajcarskiego miasteczka.
sz100a.jpg

Na początek kierujemy się w stronę jeziora Caumasee, o którym tak rozpisują się przewodniki.
Jezioro faktycznie urokliwe, ale w połowie ogrodzone, a za wejście trzeba słono zapłacić, za to ma lift-a na górę dla leniwych.
sz214.jpg
Ponieważ nie jest celem naszej wycieczki nie marnujemy nad nim czasu i ruszamy w dalszą drogę do punktów widokowych nad samym wąwozem Renu. Początkowo przez las, gdzie dostępu do wody pilnuje zadziorna wiewióra,
sz215.jpg

następnie przez otwarte przestrzenie gdzie naszym oczom ukazuje się przepiękny krajobraz okolicznych gór
sz216.jpg

bacznie obserwowani przez lokalsów
sz053.jpg

także z powietrza
sz052.jpg

docieramy do punktu Conn, a następnie II Spir
sZ054.jpg

i ......
sz055.jpg

sz056.jpg

sz217.jpg

sz057.jpg

było naprawdę warto.
Stacja w dole to Versam cel naszej wyprawy, trzeba tam tylko zejść, a naprawdę nie jest to bułka z masłem.
 
OP
OP
Tomasz Sauer

Tomasz Sauer

Znany użytkownik
FREMO Polska
Reakcje
1.875 91 4
#9
Szlak w dół wąwozu wydaje się sielankowy, ale tylko na początku gdyż prowadzi szeroką drogą, niestety po jakimś czasie zostaje już tylko karkołomna ścieżka w dół. Nie żebym narzekał, bo widoki po drodze są naprawdę przepiękne, ale uprzedzam ewentualnych naśladowców, że w klapkach, tudzież innym miejskim obuwiu, trekingu nie polecam.
sz100d.jpg

I znowu wodopój, tym razem niestrzeżony.
sz100c.jpg

sz100e.jpg

sz100f.jpg

Z każdym krokiem coraz bliżej do dna wąwozu, jeszcze tylko przeprawa przez most i będziemy na ostatniej prostej.
sz061.jpg

sz100g.jpg

Niestety za mostem okazało się, że nie będzie tak słodko, aby dojść do stacji trzeba się tym razem trochę wspiąć na wzgórze pod którym linia kolejowa przechodzi w tunelu, a piesze ludki w górę, ale warto bo to kolejny piękny punkt widokowy na wąwóz i linię kolejową wzdłuż Renu.
sz060.jpg

sz100k.jpg

I jak to w górach, jak się weszło to kiedyś trzeba zejść, ale uprzedzę fakty że to już po raz ostatni w czasie tej wycieczki.
sz100m.jpg
A tam byliśmy jakąś godzinę wcześniej.
sz100i.jpg

sz100j.jpg

Jak się okazało nie byłem jedynym wariatem tego dnia.
sz100n.jpg

a na deser mała nagroda:
sz100r.jpg

sz100s.jpg

I dotarliśmy do celu
sz069.jpg

sz100x.jpg

Stacja Versam - Safien, a właściwie sklep z akcesoriami do wyczynów w nurtach Renu, wypożyczalnia pontonów, kajaków, itp. oraz organizator spływów.
My czekamy na pociąg, aby tym razem z pomocą RhB odwiedzić dalszą część wąwozu aż do Ilanz oraz ewentualnie kontynuować wycieczkę na kolejny punkt widokowy Crap Signina.
 
Ostatnio edytowane:

sun71

Aktywny użytkownik
MSMK
Reakcje
700 9 1
#10
Super, boję się aż oglądać dalsze części, bo odbyłem już w tym roku kilka wycieczek i zdecydowanie nie mam budżetu na Szwajcarię :D Czy widziałeś gdzieś wagony z dostawami do supermarketów dołączane do składów osobowych?
 
OP
OP
Tomasz Sauer

Tomasz Sauer

Znany użytkownik
FREMO Polska
Reakcje
1.875 91 4
#11
Super, boję się aż oglądać dalsze części, bo odbyłem już w tym roku kilka wycieczek i zdecydowanie nie mam budżetu na Szwajcarię :D Czy widziałeś gdzieś wagony z dostawami do supermarketów dołączane do składów osobowych?
Widziałem, jechałem, oczywiście nie w takim wagonie i są zawsze w innym malowaniu, tj. z innym owocem, czy warzywem.
Wagony towarowe nie tylko COOP dołączają zwykle do porannych lub wieczornych pociągów, gdy zwykle jedzie pojedynczy skład Allegra.
Raz gdy wracałem Allegrą z St. Moritz w Pontresina dołączyli nam trzy wagony z drewnem.
sz999.jpg

Co więcej zdarzają się składy gdzie EZT holuje nie tylko wagony towarowe, ale też loka manewrowego.
Więcej takich przypadków zdarzyło mi się w strefie południowej czyli na odcinkach z St-Moritz do Tirano, czy Scuol-Tarasp i na trasie Chur - Arosa gdzie trafiłem na Allegrę holującą cysterny, szutrówki i wagony z drewnem.
Zdjęcie ze stacji Langwies
sz999a.jpg

W strefie północnej na okręgu Chur - Filisur - Davos - Chur, chyba jest więcej składów towarowych, bo nawet znalazłem ich rozkład w necie i rzadziej coś doczepiają do osobówek, bynajmniej ja tak widziałem.
 
Ostatnio edytowane:
OP
OP
Tomasz Sauer

Tomasz Sauer

Znany użytkownik
FREMO Polska
Reakcje
1.875 91 4
#12
Super, boję się aż oglądać dalsze części, bo odbyłem już w tym roku kilka wycieczek i zdecydowanie nie mam budżetu na Szwajcarię :D Czy widziałeś gdzieś wagony z dostawami do supermarketów dołączane do składów osobowych?
Materiału jest sporo, a szczególnie filmów, ale nie wiem czy ogarnę wszystko w ciągu kilku miesięcy.
Ogólnie warto uzbierać kasę, przeżycia są niesamowite, nieporównywalne chyba z niczym, a przełęcz Bernina to obok Große Scheidegg najpiękniejsza przełęcz na jakiej byłem i te czerwone tasiemce sunące powoli, kręcące z jednej na drugą stronę.
Wbrew pozorom Szwajcaria nie jest aż tak droga, jeśli oczywiście włoży się trochę wysiłku w poszukanie tanich biletów i zaopatrzy we własny prowiant. My mamy o tyle dobrze, że mamy przyczepę campingową z której wymontowaliśmy wszystkie zbędne gadżety, jak TV, barek, ect., a w to miejsce żona zabiera gotowe dania obiadowe, szczególnie że nie cierpi zbiorowego żywienia, a po drugie pozwala dłużej wędrować po górach, itp. Dodatkowo jeździmy poza sezonem, co skutkuje, że za miejsce na campingu płacimy około 40 CHF dziennie, tj. niekiedy 50% ceny. Z samochodu nie korzystaliśmy praktycznie wcale co daje bardzo duże oszczędności, szczególnie w kantonie Ticino gdzie komunikacja jest za darmo.
Najdroższy de facto jest dojazd i powrót.
 

Bolutek

Znany użytkownik
Reakcje
1.643 381 7
#14
Wbrew pozorom Szwajcaria nie jest aż tak droga,
Czy nie jest taka droga? Zdaje się, że jazda samochodem jest dosyć kosztowna - vinieta w wysokości ok 50 CHF a jak się ciągnie przyczepę, trzeba mieć drugą vinietę. Darmowe przejazdy - chyba bilet w jakimś ograniczonym zakresie, który upoważnia do określonej liczby przejazdów.
Swego czasu planowałem wyjazd tygodniowy z noclegami w hostelu, ale po kalkulacji minimalnej - wyszło średnio 200 CHF na dobę bez wyżywienia plus 480 CHF za 4-dniowy bilet STS.
 
OP
OP
Tomasz Sauer

Tomasz Sauer

Znany użytkownik
FREMO Polska
Reakcje
1.875 91 4
#15
Czy nie jest taka droga? Zdaje się, że jazda samochodem jest dosyć kosztowna - vinieta w wysokości ok 50 CHF a jak się ciągnie przyczepę, trzeba mieć drugą vinietę. Darmowe przejazdy - chyba bilet w jakimś ograniczonym zakresie, który upoważnia do określonej liczby przejazdów.
Swego czasu planowałem wyjazd tygodniowy z noclegami w hostelu, ale po kalkulacji minimalnej - wyszło średnio 200 CHF na dobę bez wyżywienia plus 480 CHF za 4-dniowy bilet STS.
Przepraszam, czy ja piszę w obcym języku?
Wyraźnie napisałem, że najdroższy jest dojazd i powrót, czyli koszty jazdy samochodem.
Na marginesie szwajcarska winieta roczna jest tańsza niż przejazd tzw. autostradą Kulczyka do granicy i z powrotem, a podejrzewam że nie wiele droższa niż przejazd autostradą do Gdańska.
Dla informacji dodam, że wracając przez Austrię i Czechy, też trzeba wykupić winiety, które relatywnie, przeliczone per dzień są nawet droższe niż szwajcarskie, no i oczywiście można tankować przy autostradach, bogaty może więcej, gdzie paliwo jest o 0,5€ na litrze droższe.
Po hostelach, hotelach, ect. nie ma przyjemności się obracać, nie wiem ile kosztują.
Jeśli chodzi przykładowo o komunikację w kantonie Ticino, jeśli tak jak my nocujesz na campingu i płacisz podatek w wysokości 2,5-4CHF, coś jak w Polsce za tzw. oddychanie świeżym powietrzem w Katowicach, to otrzymujesz darmowy bilet na wszystkie środki komunikacji, za wyjątkiem taksówek, także na 'tramwaje" wodne po jeziorze w Locarno, do tego zniżki w kolejkach linowych i wielu innych atrakcjach, a jedynym ograniczeniem są granice kantonu i oczywiście że nie możesz skorzystać z 1 klasy i pociągów ekspresowych, tudzież innych luksusów. Nie ma żadnych limitów, możesz jeździć ile dusza zapragnie. W dzień niepogody nawet pokusiliśmy się o wycieczkę do Mediolanu, do musieliśmy tylko zapłacić za włoski odcinek, co kosztowało tyle co w Polsce 3 paczki papierosów.
W kantonie Graubunden są dostępne natomiast bilety Graubunden Pass, których koszt przy zakupie karnetu na 5 dni ważnego 14 dni to 22 CHF za dzień za co również bez limitów możesz poruszać się całą dobę wszystkimi publicznymi środkami transportu, RhB, PostBus, tutaj ograniczeniem jest strefa, gdyż podzielono kanton na dwie strefy południową i północną, ale można też kupić na dwie strefy koszt dzienny 33 CHF, ale jest to pozbawione sensu, przynajmniej gdy mieszkasz w jednej ze stref. Bilet obejmuje nawet dojazdy na teren Włoch PosBus-ami, my przejechaliśmy w ten sposób Maloja Pass i byliśmy w Chiavenna, co normalnie kosztowałoby dużo kasy.
Podobne karnety jak w Graubunden były też w kantonie Wallis, przynajmniej dwa lata temu, tam dodatkowo były 50% rabaty na praktycznie wszystkie koleje linowe.
Nigdy nie korzystałem z biletów STS, Swiss Travel Pass, itp. bo to bilety dla krezusów, po drugie podróżowanie RhB z rana, czy późnym popołudniem to sama przyjemność, pociąg praktycznie do dyspozycji, można wyglądać z okien, bo w RE i IR są jeszcze okna które da się otworzyć, nie jak w Bernina, czy Glacier, do woli i obsługa bardziej kontaktowa, coś podpowie, maszynista opuści żaluzje aby można było się poczuć jak on.
Do wszystkiego dochodzi swoboda, wysiadasz gdzie chcesz, pokręcisz się i za godzinkę masz następny pociąg dalej.
To nasza trzecia wyprawa do Szwajcarii i jak podliczamy koszty to porównanie z krajowymi wypadami nie jest tak tragiczne, a krajobrazy i przeżycia nieporównywalne.
 
OP
OP
Tomasz Sauer

Tomasz Sauer

Znany użytkownik
FREMO Polska
Reakcje
1.875 91 4
#16
Czy nie jest taka droga? Zdaje się, że jazda samochodem jest dosyć kosztowna - vinieta w wysokości ok 50 CHF a jak się ciągnie przyczepę, trzeba mieć drugą vinietę. Darmowe przejazdy - chyba bilet w jakimś ograniczonym zakresie, który upoważnia do określonej liczby przejazdów.
Swego czasu planowałem wyjazd tygodniowy z noclegami w hostelu, ale po kalkulacji minimalnej - wyszło średnio 200 CHF na dobę bez wyżywienia plus 480 CHF za 4-dniowy bilet STS.
Z ciekawości sprawdziłem, przejazd A2 Konin Modła - Świecko sam. osobowym z przyczepą w obie strony 362 zł, szwajcarska winieta na zestaw samochód przyczepa na cały rok bez limitu kilometrów, itp. kupiona za 470 zł. Kto tu jest naprawdę drogi. Wycieczka nad Bałtyk A1, 354 km tam i powrót to 116 zł. Pobyt na campingu nad Bałtykiem 126 - 168 zł poza sezonem, w Zakopanem po 4 września 150 zł, w Szwajcarii 188 zł.
 
Ostatnio edytowane:

Kris

Znany użytkownik
Reakcje
2.674 50 5
#17
Tomku, gratuluję cudownej podróży i wrażeń. Odbyłeś ją poniekąd także w moim imieniu (nieświadomie).
Miałem uzbierane i miałem jechać w 2020....prawie kupiłem już bilety....Ale plandemia....i dupa....

Może uda się zrobić podejście drugie, jak się w kraju da coś zarobić. :)

Zdjęcia - mega!
Będzie c.d. ? :)
 
OP
OP
Tomasz Sauer

Tomasz Sauer

Znany użytkownik
FREMO Polska
Reakcje
1.875 91 4
#18
Będę Was jeszcze trochę zanudzał, bo aktualnie udało mi się dojechać do drugiego dnia, a zostało jeszcze jakieś 18 z czego tylko trzy bez udziału kolei.

Krzysiu życzę, aby Ci się udało bo jest naprawdę warto, jeśli nawet moja żona, którą pociągi i moje hobby nudzą, była zachwycona, spędzała po kilka godzin na stacjach, cierpliwie czekała na kolejny skład na punkcie widokowym, czy w trakcie spacerów wzdłuż torów, a nawet motywowała do rannego wstawania i popołudniowych wypadów dla oglądania manewrów z powracającymi z ostatnich kursów składów, to o czymś świadczy.
Zawsze mogę, w miarę możliwości coś doradzić, podpowiedzieć, staram się być na bieżąco, bo zamierzam tam jeszcze wrócić, został nam jeszcze Pilatus oraz St. Gothard i okolice.

Uwieczniliśmy chyba wszystkie składy osobowe jakie kursują między Chur i Tirano, także jeszcze coś będzie się działo, tylko muszę przebrnąć przez kompresję zdjęć i nauczyć się obróbki filmów.
Trochę można zobaczyć na facebook-u, gdzie nie trzeba kompresować zdjęć, a filmów wrzucać przez YT i wrzucałem co nieco na bieżąco, gdy tylko miałem dostęp do wi-fi, bo korzystanie z pośrednictwa polskich operatorów faktycznie może zabić finansowo.
 
Ostatnio edytowane:

Bolutek

Znany użytkownik
Reakcje
1.643 381 7
#19
Z ciekawości sprawdziłem, przejazd A2 Konin Modła - Świecko sam. osobowym z przyczepą w obie strony 362 zł, szwajcarska winieta na zestaw samochód przyczepa na cały rok bez limitu kilometrów, itp. kupiona za 470 zł. Kto tu jest naprawdę drogi. Wycieczka nad Bałtyk A1, 354 km tam i powrót to 116 zł. Pobyt na campingu nad Bałtykiem 126 - 168 zł poza sezonem, w Zakopanem po 4 września 150 zł, w Szwajcarii 188 zł.
Obecne ceny w Polsce pozostawiłbym faktycznie bez komentarza. Zwłaszcza przejazdy drogami płatnymi /A1, A2/.
Ale co do Szwajcarii, to wybierałem się ponownie do Kantonu Bern w rejon Interlaken, Grindenwald - a tam obecnie ceny też oszalały. Może z uwago na zalew turystów z Dalekiego Wschodu.
A co do Twojej wyprawy - aż chce się oglądać tę naturalną Szwajcarię w regionie "panowania" kolei RhB, którymi przejechałem kilkakrotnie linie Albula, Bernina i Arosa. Miałeś niewątpliwe szczęście do pogody, w Alpach albo tydzień leje albo tydzień świeci słońce. Ja miałem szczęście do tego pierwszego wariantu. I z tego powodu większość czasu spędziłem w pociągach jeżdżąc ile się dało.
 

sun71

Aktywny użytkownik
MSMK
Reakcje
700 9 1
#20
w Alpach albo tydzień leje albo tydzień świeci słońce. Ja miałem szczęście do tego pierwszego wariantu. I z tego powodu większość czasu spędziłem w pociągach jeżdżąc ile się dało
No niestety. Doświadczyliśmy tego w czasie tegorocznej wycieczki na Zugspitze. Udało się za drugim podejściem, bo praktycznie codziennie szczyty były powyżej linii chmur. Ale też już na samym szczycie trafiliśmy na krótkie okienko, bo w czasie naszego pobytu na górze pogoda zmieniała się kilka razy, w tym do warunków w których pracownik górnej stacji zaczął bardzo stanowczo i szybko gonić wszystkich do środka w obawie o gwałtowne pogorszenie pogody). A niestety przyjemność wjazdu na Zugspitze do tanich nie należy, pomimo dość przyjaznej rodzinom taryfy (jak praktycznie wszędzie w krajach niemieckojęzycznych) - 4 osoby ( w tym dwie poniżej 18 lat za "symboloczne" 12EUR) to koszt ponad 700 złotych.

Ale Szwajcaria to zupełnie co innego, to taki absolutnie obowiązkowy zestaw dla miłosników wycieczek kolejowych, do tego niemieckie Alpy też chyba są nieco mniejsze:D

jeśli nawet moja żona, którą pociągi i moje hobby nudzą, była zachwycona, spędzała po kilka godzin na stacjach, cierpliwie czekała na kolejny skład na punkcie widokowym, czy w trakcie spacerów wzdłuż torów,
Moja żona która unika pociągów jak może, nawet tych lokalnych - typu SKM, zawsze nam towarzyszy w szwędaniu się niemieckimi regiusami :D. I nawet bardzo nie narzeka na codzinne w Niemczech problemy z odwoływaniem pociągów i nieplanowanymi przesiadkami.
 
Ostatnio edytowane:

Podobne wątki