Przeczytałem ten temat z zainteresowaniem, z podziwem przyjrzałem się już zbudowanym obiektom i tylko to wnętrze z ostatnich zdjęć napawa mnie niepokojem.
Dlaczego? Bo wysoki poziom modelarski nijak nie współgra tutaj z realizmem:
- pomosty rewizyjne. W czasach parowozów zupełnie zbędne, wręcz utrudniające pracę
- brak kanałów rewizyjnych, które miały dla trakcji P podstawowe znaczenie
- brak ogrzewania hali. Ja bym proponował tradycyjny piec żeliwny na międzytorzu.
- wyposażenie hali nijakie. Otwarte regały - w latach 70tych na pewno stałyby puste, bo wszystko co miało wtedy wartość (czyli np. zwykła nakrętka, podkładka i sznurek, dobra niemal luksusowe i niedostępne w handlu) od razu zostałoby sprywatyzowane.
Wtedy takie regały miały prawo stać w zamkniętym na klucz magazynie, gdzie z okienka pan magazynier grzecznie recytowałby "nie ma" wszystkim interesantom. Cokolwiek cennego na warsztacie kolejowym od zarania dziejów musiało być w zamkniętej skrzyni/szafie/falbanku.
- wkoło jest czysto,wszystko jest ustawione do linijki. Całość wygląda jak w przemyśle samochodowym i to świeżo po audycie 5S i kilku Kaizenfleshach. Kolej to smar, sadza i brud!
- koła bose nie pasują. W parowozowniach nie rozmontowywano osi od koła bosego, bo to trudna technicznie operacja. Z tego co wiem to nawet obręczowanie zestawów przeprowadzano tylko w niektórych, wyspecjalizowanych jednostkach. Natomiast kierunek jest dobry tzn. elementy parowozów, odpowiednie dla typu warsztatu powinny "walać się" po kątach hali.
Tutaj dochodzimy do fundamentalnego pytania. Jakie naprawy mają być przeprowadzane w tej hali? Hala jest mała, więc zapadnia raczej odpada. Nie ma też żadnej przybudówki gdzie można umieścić warsztat mechaniczny albo kuźnię. Co ja bym proponował? Może warsztat hamulcowy? Stosy klocków na podłodze hali, zdemontowane cięgna układu hamulcowego, jakieś sprężarki leżące na podkładkach z desek. Przy ścianach falbanki (stoły ślusarskie) z imadłami, na środku skrzynia na brechy, jakaś spawarka wirówka i butle acetylen-tlen na wózku, może mała tokarka pod oknem? W środku zabudowany wciągnik łańcuchowy nad jednym torem (w końcu trzeba jakoś pompę zdjąć) z ręcznym napędem. Beczka na olej. I wszystko szare, brudne, zaolejone.
Wnętrze MD Wolsztyn. Zdjęcie nie najlepszej jakości ale kilka elementów da sięzauważyć. Po lewo charakterystyczny piec do ogrzewania hali. Przed filarem po prawej stronie prasa hydrauliczna. Brud, zacieki, smar w kanałach... prawdziwa kolej
Drugie zdjęcie z MD Wolsztyn. Prosta kotlina kowalska z wyciągiem, kowadła, imadło, jakaś obrabiarka (dłutownica?).
MD Chabówka. Kuźnia, dalej warsztat mechaniczny. Wszystko zamknięte w charakterystycznych "małpich klatkach". Przed warsztatem, w centrum kadru, typowa skrzynia na brechy, majzle, dynksy i młoty.