Zgadza się.
Dlatego ciekawą historią są te z "sadów". Była to firma prywatna. Coś jak spółdzielnia czy zrzeszenie ale kapitał w całości prywatny.
Firma posiadała żuki, stary i ursusy. Problemy z częściami występowały cały czas. Pewnego dnia spalił im się star podczas załadunku. Na szczęście nie ucierpiał magazyn. Zapadła decyzja, że trzeba kupić nowe auto. I wtedy zaczyna się normalność tamtych czasów czyli co kupić aby jeździło i nie było z tym problemów. Žródełkiem paliwa i smarów dla firmy oprócz oficjalnych kanałów jest leżąca przez płot jednego z ich sadów radziecka jednostka wojskowa. Dogadali się z ruskimi do czego mogą bez problemu mieć części. Tamci mieli radary i agregaty na ziłach 131 które nie jeździły. I tak firma nabyła dwa ziły 131. Jedyne auta z którymi przez lata nie mieli problemów z zaopatrzeniem w podzespoły.. Jak coś się zepsuło, ładowali część na żuka i jechali wieczorem do sadu. Na drugi dzień, brali odpowiednią ilość wódki i jechali odebrać części do auta ...
A potem nastała normalność i ziły poszły w ludzi ibo zastąpiły je pierwsze mercedesy ...
Nie udało mi się ustalić kiedy zostały zakupione ziły. Są dwie osoby opowiadające tą samą historia ale kłócą się kiedy to było. Jeden utrzymuje że w 78-79 drugi że około 83.
Poza tym zeznania są zgodne
