Tu niestety problemem jest to, że polskie muzealnictwo mentalnie znajduje się w średniowieczu (i to raczej tym wczesnym). Pisze to na podstawie moich własnych doświadczeń - mam za sobą epizod pracy w jednym z największych polskich muzeów. Generalnie muzea zarządzane są na dwa style - albo dyrektorem jest "menadżer", najczęściej psychopata i kompletny dureń, albo "prawdziwy muzealnik", zazwyczaj jedynie kompletny dureń. Osób kompetentnych na stanowiskach kierowniczych praktycznie nie ma, a jeżeli już gdzieś jakimś cudem się pojawią, to zostaną szybko wycięte przez muzealniczy beton. A efektem jest takie właśnie "udostępnianie" zbiorów. Można wręcz odnieść wrażenie, że prędzej spalą obiekty w piecu niż dadzą komuś do nich dostęp. I generalnie ta degrengolada tylko postępuje, bo kompetentni pracownicy albo z muzeów uciekają gdzie pieprz rośnie, albo dostosowują się do tego cyrku i powoli staczają się po równi pochyłej, jaką obecnie jest polskie muzealnictwo

Ja tu oczywiście generalizuje, ale niestety coraz więcej muzeów tak właśnie wygląda od środka, pomimo pozorów "nowoczesności" na zewnątrz. Wielka w tym zresztą zasługa pewnego osobnika znanego ze swoich występów na tablecie
Mi kiedyś udało się bez żadnych problemów dostać z Muzeum Kolejnictwa (obecnie to Stacja Muzeum) odbitki planów tendra 32D43. Nic za to nie zapłaciłem, złożyłem tylko pisemko, że to na potrzeby własne. A jak widać teraz jest to praktycznie niemożliwe. Dlatego nie liczyłbym na jakiekolwiek sensowne działania ze strony Stacji Muzeum - zbiory będą gnić dalej, kuratorzy będą udawać, że je "opracowują", a za jakiś czas zrobi się... protokół zniszczenia. Bareja wiecznie żywy (a w muzealnictwie to niestety coraz bardziej żywy)