Czytam i czytam i dochodze do tego samego wniosku. Jeśli jest to forum modelarskie (dotyczące budowy modeli samych w sobie i makiet wyposażanych w modele) nie powinno się chyba poruszać tematów zabawek. Zgodnie z definicją pojęcia "modelarstwo" (a w nazwie forum owo słowo wystepuje) - jest to dziedzina obejmująca odzwierciedlenie rzeczywistości w skali, nie zaś robienie czegoś fikcyjnego. Pojawia się pojęcie kompromisu (nie da się wszystkiego odzwierciedlić) ale czy kompromis powinien sięgać tak daleko, by skracać pociągi żeby lepiej na łukach wyglądały? Jak się nie ma miejsca, to są przecież mniejsze skale i torciki mogą być bardziej realistyczne (ale czy torciki to modelarstwo?). Rozumiem cały model w 1:100, wkomponowany w makietę 1:100. Ale modelem trudno nazwać coś, co nie odzwierciedla rzeczywistości. Zatem skoro nie jest modelem, to nie powinno być poddawane ocenie w odniesieniu do - powiedzmy - tych "prawdziwych" modeli.
Idąc dalej tym tokiem myślenia - buduję moduły - cóż - fikcyjne. Fragment szlaku dwutorowego, na którym chcę zmieścić gospodarstwo z moich wspomnień, skup płodów rolnych, most blachownicowy robiony na wzór istniejącego (ale istniejący przebiega nad rzeką, mój nad ulicą), ulice, po których będą jeździć pewnie nie do końca zgodne z oryginałem samochody (tutaj całe pole do dyskusji - na przkład na temat tylnych świateł w kolorze plastiku itp itd).. Zatem trochę realu, większość fikcja - jestem modelarzem czy robię zabawkę?
A modele statków kosmicznych? To modele czy zabawki, bo przecież x-wingów i tie-fighterów nie ma w realu?
Warto by było raz a porządnie określić granicę między zabawką a modelem, by nie denerwować ortodoksów (bez urazy - sam w niektórych aspektach jestem ortodoksem), którym gdy pasuje skala, to nie pasują numery (na marginesie - skoro już dopasujemy numery, to może waloryzację powinniśmy przeprowadzić np na stan z roku 2016 i debatować nad tym, czy zaciek w dobrym kierunku namalowaliśmy, czy kolor wyblakł aż tak mocno.. idziemy w absurdy czy hiperrealizm?). Z drugiej strony powinniśmy szanować wybór tych, którym nie przeszkadza brak odpowiednika w realu danego modelu by kupić go do pojeżdżenia na dywanie, jak każdy inny wybór wolnego człowieka w wolnym póki co kraju.
Czyli co? Podział forum na wątki "hobby i zabawa", gdzie wrzucamy wszelkie "fejki" i "torciki" i wątki exprt i prawdziwe modelarstwo gdzie obracamy się wokół realnych modeli, składów, odcinków szlaku i dworców z życia wziętych? (sorry Panie Leszku - Lewin Leski chyba nie istniał nigdy? Nie jest Pan modelarzem, tylko zabawkarzem, bo przecież to "fejk",a że ma Pan perfekcyjnie oznakowaną stację, to co z tego, skoro to nie model stacji, tylko zabawka przypominająca jakąś tam stację...)
I mamy czystą sytuację - Ci, którym hobby nie przeszkadza, nie debatują z ekspertami, bo się pozabijają.
Czy może w ogóle wywalamy hobby z forum, niech się bratają z "kolejkowiczami" z gazetki? I z "tomkarzami".
Idąc dalej, czy ktoś kto nie jest modelarzem, a jedynie kolekcjonerem - ma prawo debatować na forum modelarskim? Jak ocenim kto jest modelarzem? Zrobimy egzamin? komisję? Portfolio do wglądu? W końcu, by krytykować modele każdy się wyrywa, a sam nic nie zrobił (szczęściem coś tam sam robię, bo bym przeciw sobie pisał).
Podsumowując, bo chyba przynudzam.
Myślę, że warto albo wziąć na luz i odpuścić pyskówki, albo klarownie określić granice kiedy kończy się zabawka a zaczyna model. I albo podzielić forum regulaminem na hobby / ekspert i pilnować porządku, by nie było tarć, albo zamykać sporne wątki.
To są problemy fundamentalne i myślę, że wątek ten winien być wydzielony z tej dyskusji na temat modelu (zabawki?), o co poproszę moderatora za chwilę.
Każdemu, kto przeczytał do końca mój wywód dziękuję i chylę czoła za cierpliwość.
EDIT - faktycznie kolej podłogowa już jest... jakoś zapomniałem. Mea cupla.