Jestem już po wstępnych testach mojej TKt1 od PIKO.
Według mnie model jest bardzo dobrze wykonany, aczkolwiek popełniono w nim kilka błędów, które przedstawię. Nie dotyczy to zgodności z konkretnym egzemplarzem a konstrukcji samego modelu.
Model charakteryzuje się bardzo spokojną jazdą od najmniejszych prędkości, bez problemów przechodzi przez mniejsze łuki torów (u mnie na makiecie najmniejszy jest R3). Tu jednak plusy tego modelu się kończą.
Pierwszym kardynalnym błędem, jakie PIKO popełniło jest to tylko jeden punkt świetlny w oświetleniu rewizyjnym podwozia. Powinny być dwa, może nawet trzy.
Punkt ten znajduje się między 3 a 4 osią wiązaną. Powinien być jeszcze między 1 a 2 i 2 a 3.
Model posiada niezależnie załączane diody czerwone świateł końca pociągu. Pod F10 jest oświetlony na czerwono reflektor po stronie prawej. Po F9 lewy. Wydaje mi się, że chcieli zrobić polskie światła manewrowe i coś nie wyszło bo pomylili się z kolorami.
Generator dymu pracuje jak mu się chce plując przy tym olejkiem. Nie wiem czy to wina mojego egzemplarza czy tak został zaprogramowany. W OKo1 mam piękne kłęby dymu, tutaj strzela i pluje co jakiś czas.
Ogólnie w odbiorze model ciekawy. U mnie parowóz TKt1 pracował na KWK "Juliusz" w Sosnowcu, połączonej później z KWK "Kazimierz". Pewnie też niedługo zmieni oznaczenia na TKt1-28 (Hohenzollern 3573/1916). Wymienione przeze mnie mankamenty jednak bardzo mnie drażnią. Dodatkowe lampy oświetlenia rewizyjnego pewnie sobie sam w przyszłości dorobię (a w zasadzie to wszystkie wykorzystując diody obecnych punktów świetlnych - tak, tak, celowo używam takiego określenia). Boli mnie jednak to, że nie dopracowano świateł manewrowych mimo jak widać szczerych chęci.
Martwi mnie to dziwne zachowanie generatora dymu. Wiem, że mało kto używa tego urządzenia, ale gdyby ktoś testował to będę wdzięcznym za opinie.