Widzę, że szeroko rozplenione stronnictwo ,,fabrycznych" żyje i ma się dobrze
Chyba od zawsze sporo jest osób, które za wszelką cenę chcą przywracać każde muzealia do stanu ,,fabrycznego". Dlaczego w cudzysłowie? Bo zwykle jest w tym mniejsza lub większa nieudolność i wychodzi niezbyt estetyczna hybryda - notorycznym i do znudzenia obecnym elementem jest tu zwykle komplet reflektorów lustrzanych. Bo jak coś jest stare, to musi wyglądać tak, jak świeżo po produkcji - a guzik prawda. Gdyby każdy eksponat, pomnik czy egzemplarz w ruchu był przywracany do stanu takiego, jak spod bram zakładu, że nie różniłby się niczym prócz numeru bocznego, to czy nie byłoby to po prostu nudne? Tabor kolejowy ma na swoich barkach nierzadko po kilkadziesiąt lat eksploatacji, w czasie której przechodził niezliczone modyfikacje, otrzymywał szczegóły charakterystyczne tylko dla jednego egzemplarza czy odmienne schematy malowania - po co więc ograniczać się w tej kwestii? Każda zachowana sztuka taboru ma swoją własną historię, swoje indywidua - i rzeczą cenniejszą jest zachowanie (czy nawet czasem rekonstrukcja) tych odmiennych cech niż unifikację eksponatów na siłę. Milsze dla oka są parowozy, którego numer można rozpoznać już z daleka, czy wagony w różnych schematach oznaczeń używanych w minionym wieku, niż szaraki bez żadnych ozdób czy wyróżników. Przytoczony tu temat kwadratowych buforów jest tylko kropelką w oceanie...