Dlaczego nie powinna? Akurat ten egzemplarz Pt47 przynajmniej połowę swojej służby liniowej (i to licząc jeszcze zanim stała się egzemplarzem muzealnym - czyli przed rokiem 1990) przejeździła w malowaniu czarnym, co udowadniają zdjęcia z 1976 i 1984 roku. Są też zdjęcia innych poznańskich Pt47 w malowaniu czarnym z 1968 roku! Absolutnie nie rozumiem dlaczego parowozy miałyby być malowane w barwy fabryczne, skoro ich wyposażenie wcale nie odpowiada stanu fabrycznemu. Biorąc pod uwagę, że petucha ma codziennie jeździć z dwoma bonanzami, to do takiego składu najbardziej pasowałoby właśnie malowanie z początku lat dziewięćdziesiątych. Malowanie czarne jest równie prawidłowe jak malowanie oliwkowe, a mówienie że jest inaczej to zakłamywanie historii w imię reguł, które w rzeczywistości występowały przede wszystkim na papierze. Dodatkowo kolor czarny jest też o wiele lepszy ze względów czysto praktycznych, które są ważne przy prowadzeniu ruchu planowego.
Okres lat dziewięćdziesiątych, któremu obecnie najbliższa jest wolsztyńska petucha - zarówno pod względem wyposażenia jak i schematu malowania - jest równie ważnym jak okres eksploatacji tego parowozu na początku lat pięćdziesiątych. Przywracanie wszystkich maszyn do stanu fabrycznego doprowadziłoby do tego, że każdy byłby identyczny i nie różnił się niczym. W końcu to dopiero wszystkie modyfikacje przeprowadzane w późniejszym okresie PRL urozmaicały maszyny w różne nietypowe rozwiązania techniczne czy detale. A co do respektowania tradycji - w mojej opinii ważniejszą tradycją w wolsztyńskiej parowozowni było dbanie o parowozy tak, aby prezentowały się jak najlepiej. Większość wolsztyńskich maszyn na zdjęciach z lat 70., 80. i 90. ma dodane detale przez przypisane do nich drużyny trakcyjne - tabliczki, białe ozdobniki, ramki reflektorów w różnych kolorach, czy nawet kołpak z mercedesa na drzwiach dymnicy (Ty2-67, później przejął go Ty42-148). Te detale często też wskazywały na historię parowozów, ale również ich drużyn trakcyjnych i zdarzeń, które się przytrafiły w trakcie ich eksploatacji. Malowanie Pt47-65 z początku lat dziewięćdziesiątych było właśnie zwieńczeniem tej pięknej tradycji. Po tym jak Wolsztyn dostał tę maszynę, będącą wówczas jedynym parowozem pospiesznym na stanie, pospiesznie postarano się o jego jak najlepsze zaprezentowanie. Maszyna była wiecznie zadbana i wyropowana, wymalowana w mądry sposób, który dodatkowo uwypuklał sylwetkę parowozu. Petucha była przez lata wystawiana na wszystkie ważniejsze pociągi i prezentowana z dumą przez pracowników wolsztyńskiej parowozowni. I osobiście, powtórzę się, uważam że takie tradycje zbudowane przez ludzi pracujących przy eksploatacji tych maszyn, są nawet ważniejsze od tradycji, jaką było malowanie w barwą oliwkową zgodnie z przyjętą, lecz często ignorowaną regułą.
Na zakończenie postu pozwolę sobie na dodanie jednego zdjęcia z 1993 roku, które właśnie prezentuje Pt47-65 w według mnie najpiękniejszym schemacie malowania, jaki kiedykolwiek nosiła:
https://flic.kr/p/XDXXjA