Samochody PRL-u to nie tylko auta rodzimej produkcji ale także te sprowadzane zza żelaznej kurtyny. Dziś mało kto wie ale do Polski sprowadzono w 1957 roku 1700 sztuk nowego modelu Fiata 600. Sprzedawano go wybrańcom, którzy wcześniej otrzymali odpowiedni talon za dobre sprawowanie wobec władzy ludowej. Moje autko to właśnie jeden z tych egzemplarzy. Podobnych o zbliżonych numerach fabrycznych udało mi die znaleźć w Polsce jeszcze 5 egzemplarzy. Auto miało szczęście i było dobrze traktowane przez poprzedniego właściciela. Nie tyło niewiele przejechało ale chyba też miało dach nad sobą bo po 50 latach remont byl jedynie naprawą kilku drobnych punktów beż konieczności wymiany blacharki czy wstawiania nawet najmniejszej reperaturki. Niestety (dla mnie), zmieniony został oryginalny kolor (nabyłem go w trakcie remontu, już po lakierowaniu), ale na szczęście z prawidłowej palety kolorów Fiata. Ma też oryginalne gumowe wykładziny choć nadal szukam lewego przedniego nadkola (auto ma 17 gumowych elementów wykładziny podłogowej)
Teraz cieszy mnie choć, jak często zauważam bo mogę porównywać, nie wzbudza takiego zainteresowania jak młodszy z rodziny oznaczony numerem 500. Dla większości z nas to Zastava, z którą ma rzeczywiście sporo wspólnego.
Ten model to druga seria produkcyjna, w której zmieniono drzwi, a dokładniej ich wyposażenie. W stosunku do pierwszego modelu z 1955 roku ma już opuszczana szybę drzwi i brak plastikowych kieszeni. Zmieniły się też fotele, które podnoszą się całe (jak w maluchu) by wpuścić pasażerów na tylną kanapę (pierwotnie tylko pochylić można było tylko oparcie). Ma odmienny od następnych modeli i aut układ kierowniczy (bez drążka środkowego i jego podparcia) i kilka innych niestosowanych już dziś rozwiązań.
Kompletowanie oryginalnych i w prawidłowych kolorach elementów wnętrza zajęło mi prawie dwa lata, ale dziś auto jest dokładnie tak wyposażone jak wyglądało prawie 70 lat temu gdy trafiło w ręce pierwszego użytkownika i w dodatku w Polsce.