Pierwsze rozczarowanie , ponieważ nie dotykałem tego wyrobu ,to tylko co widać ze zdjęcia ,
a mianowicie plastykowe czopy/pineski mocujące wiązary do kół. Świat dawno wymyślił śruby, jakieś 3-4 tysiące lat temu.
Na szczęście świat poszedł jeszcze bardziej do przodu i wymyślił coś znacznie lepszego od "śrub".
Radzę popatrzeć na mocowanie wiązarów w nowszej generacji modelo Roco Br52/Br50, w tym w wersji PKP - Ty2. To żadna śruba tylko trzpień mocowany na wcisk który po prostu wygląda pięknie. Tak powinny wyglądać WSZYSTKIE mocowania wiązarów w produkowanych obecnie modelach parowozów.
Generalnie wykonywanie wiązarów z metalu (nawet odlewu) uważam za przestarzałe.
Wiem, że dla kolegi Fenix cokolwiek zrobione z metalu zawsze będzie lepsze niż z plastiku. Niemniej jednak za Odrą, u postępowych Niemcy (tych, którzy nie należą do kultu Matrix) od paru lat standardy (w tym cenowe) wyznacza ex-Gützold teraz Gützold by Fischer. Drobne części osprzętu, zwłaszcza wiązary, wykonane są z plastiku. Są bardzo dokładne i w pełni przestrzenne - metal zwłaszcza w wykonaniu jako "wyciskana blacha" (czyli wiązary Fleischmanna, Roco, Matrixa czy Brawy) zawsze będzie uproszczeniem - dobrym przykładem na brzydotę wiązarów jest Br38 Matrixa (co wraz z beznadziejnymi kołami plasuje ten model w technologii lat 80'tych).
Dodatkowo chciałbym ostrzec przed "Zinkpest"'em, czyli po polsku rdzą odlewów cynkowych z których wykonywanych jest coraz więcej modeli. Teoretycznie to dość niespotykany problem, ale jednak należy się z nim liczyć. Po 7 latach od zakupu, metalowy tender Br56 od Brawy, cały popękał, wręcz zaczął puchnąć i kruszyć się tak jak drewniane krawędzie które nasiąknęły wodą. Model z dnia na dzień przestał być cokolwiek warty... Brawa mimo 7 lat od zakupu przesłała mi zamiennik. To fajnie, ale jednocześnie z przykrością zakomunikowano mi, że nie są w stanie dać gwarancji, że się to już więcej nie powtórzy.