Sorry, ale jak mam coś kupić w Polsce, to będę płacił w złotych i nie zamierzam niczego przeliczać - zresztą według jakiego kursu? Kupna, sprzedaży, średniego, którego banku (każdy ustala swoje ceny), z którego dnia? Argument o dotarciu do zagranicznego klienta do mnie nie przemawia, jeżeli już, to raczej na niekorzyść firmy. Można obok oficjalnej ceny w złotych, podać orientacyjną cenę z euro z uwagą, że właściwa cena jest ustalana zgodnie z aktualnym kursem. Dlaczego to polscy klienci mają ponosić ryzyko kursowe, a zagraniczni mają cenę stałą? Jak ja coś kupuję za granicą, to płacę w walucie kraju zakupu i wiem, ile np. euro zapłacę, ale nie wiem dokładnie, ile mnie to będzie kosztowało w złotych. Przy płatności kartą czy przelewem to bank przelicza moje złotówki na obcą walutę i ja ponoszę ryzyko kursowe. Nie widzę powodu, żeby nie miało to obowiązywać również w drugą stronę. Nawet, jeżeli stosowane przez firmę CMM praktyki nie są sprzeczne z polskim prawem, to moim zdaniem niewiele mają wspólnego z dobrymi kupieckimi obyczajami. Może jestem trochę przewrażliwiony, ale takie jest moje zdanie na ten temat.