• Szanowny Użytkowniku, serwisy w domenie modelarstwo.info wykorzystują pliki cookie by ułatwić korzystanie z naszych serwisów. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Mój ZNTK Moje małe przeróbki, poprawki, naprawy modeli.

Gagar358

Znany użytkownik
Reakcje
1.528 3 0
#1
Jakoś długo nie mogłem się zebrać i coś tu „skrobnąć” w temacie moich „dokonań” modelarskich. I chociaż do tej pory nic tutaj nie pokazywałem, to jednak nie jest tak źle, że nic się w tym temacie u mnie nie dzieje:podstepny:.

Od początku mojego zainteresowania koleją i modelarstwem miałem, nomen omen, pociąg żeby samemu zbudować jakiś modele/modele, bo w tamtym czasie tylko to dawało mi prawdziwą satysfakcję i jakąś radość, że się samemu coś zrobiło … no bo co to za przyjemność kupić gotowy model i go po prostu mieć:ROFL:. I faktycznie pomału zacząłem zamieniać to w czyn. Chociaż po latach czas siłą rzeczy zweryfikował moje możliwości (choćby zdrowotne, ech samo życie!) i podejście do tematu (czas w miejscu nie stoi i coraz mniej się chce:(), nadal coś tam w miarę możliwości dłubię. Wprawdzie już nie to żeby próbować tworzyć od podstaw, ale coś przerobić, poprawić lub po prostu naprawić co nie co w fabrycznych modelach.

Niestety, w temacie samodzielnej budowy modeli „spektakularnych” :X3: osiągnięć nie zanotowałem - przede wszystkim nie udało się jak dotąd doprowadzić do końca pewnego projektu, który zacząłem już dawno temu a teraz dokończenie tego, z powodów jak wyżej, wydaje się już nierealne (choć może mimo to warto byłoby tu coś pokazać, bo poświęciłem temu bardzo dużo czasu i pracy i powstało przy tym trochę ciekawych pomysłów). Od pewnego czasu robię też pewną większą przeróbkę modelu lokomotywy, ale jakoś w tym roku zupełnie utknąłem i to w zasadzie na jednego rodzaju niewielkim elemencie …. no i tu się muszę przyznać do mojej największej bolączki - zamiłowanie do szczegółów, które cholernie utrudnia życie, spowalnia robotę a nawet całkiem zniechęca:devil:. Mam jednak nadzieję się z tym uporać i doprowadzić temat do końca.

Za to niedawno wziąłem się za coś, co chciałem zrobić od początku zakupu pewnych modeli kilka lat temu. A o jakież to modele chodzi – otóż o modele węglarek Eaos (C462W) Roco w barwach PKP Cargo. Mimo mojego niemalże wstrętu do tego niebieskiego malowania przez długi czas, w pewnym momencie przekonałem się, że warto jednak mieć coś w temacie współczesnego PKP, co obecnie spotykamy na co dzień na polskich szlakach.

I tak w 2019 r. zakupiłem mój pierwszy zestaw 3-ch węglarek PKP Cargo od Roco. Niestety Roco idzie często na łatwiznę i nie maluje żadnych elementów typu poręcze czy stopnie na właściwy kolor (czyli biały) i cały model jest zwyczajnie niebieski, co nie tylko słabo wygląda ale wręcz nie jest zgodne z rzeczywistością. Dobrze, że chociaż tablice przestawcze są w ogóle odwzorowane kolorystycznie (co np. w Eanos-ach Roco, poza chyba pierwszym wydaniem tego modelu, już zupełnie olali).

P1060660.jpg P1060666.jpg P1060668.jpg P1060683.jpg

Tak więc od razu po zakupie kusiło mnie, żeby te elementy pomalować we własny zakresie, ale brakowało mi dobrego pomysłu jak to zrobić. Największym problemem była jedna burta czołowa, na której jest cała masa stopni, poręczy - skrajnych (pionowych) i imitacji górnych poręczy poziomych.

W zasadzie były dwie możliwości – pomalować to sprayem (aerografu nie mam), w tym przypadku trzeba by jednak bardzo dokładnie zamaskować wszystko wokół tych elementów, co w tym przypadku byłoby tak karkołomną czynnością, że praktycznie wręcz niemożliwą do zrobienia z odpowiednią precyzją.

Druga możliwość to pomalować to ręcznie pędzlem. Jednak po pewnych doświadczeniach z takim malowaniem farbą akrylową uznałem, że może to wyjść trochę kiepsko – biała farba może nie pokryć dobrze niebieskiego koloru wagonu. Do tego jak się ręka omsknie i coś niechcący zapaskudzi, to wyczyszczenie tego byłoby zapewne niemożliwe bez pozostawienia trwałego śladu na modelu. Tak więc mimo szczerych chęci cały pomysł poprawy „wizerunku” tych węglarek upadł na parę lat.

I pewnie do tej pory by te modele przeleżały w stanie fabrycznym, gdyby nie zwykły przypadek. Otóż w zeszłym roku kupiłem modele węglarek Albert Model (Protor i Inter Komtrans). Modele całkiem niezłe ale lubią mieć krzywo wklejone poręcze. Tak miałem w węglarce Protor, co za każdym razem jak ją wyjąłem i postawiłem na półce, doprowadzało mnie do pasji. Cóż, zwyczajnie irytują mnie takie „drobiazgi”.

Po jakimś czasie postanowiłem wreszcie coś z tym zrobić, czyli wyjąć te poręcze (mimo, że są wklejone), dopasować i wkleić prosto. Jedna wyszła nawet łatwo, z drugą był problem – jeden koniec za nic nie chciał się „poddać”. W końcu zacząłem ciągnąć pęsetą, która oczywiście się ześlizgnęła i uszkodziła nieco lakier na rzeczonej poręczy. Mały ubytek ale i tak się wkurzyłem, w końcu nowy model, zacząłem więc się zastanawiać czym to zamalować. Kupować specjalnie do tego farbę wydało mi się bez sensu. I nagle przypomniałem sobie, że miałem kiedyś jakiś biały pisak, którego można by użyć zamiast farby i pędzla. I rzeczywiście okazało się, że jeszcze go miałem, tyle że już stary i wyschnięty. Otworzyłem go jednak od góry żeby się dostać do wkładu, bo być może coś tuszu tam zostało – jak się okazało nie myliłem się. Wziąłem więc mały śrubokręt i naciskając nim środek wkładu pisaka nabierałem kropelkę tuszu i jakoś zamalowałem ten ubytek(y). A poręcz w końcu wyjąłem ….


Cała ta operacja nasunęła mi wkrótce pomysł aby również w modelach Roco poręcze i stopnie pomalować właśnie pisakami. Oczywiście nowymi, bez użycia śrubokręta:LOL:.
Zakupiłem na próbę taki tańszy pisak, chyba Toma. Zrobiłem próbę na cienkim elemencie innego modelu i efekt okazał się bardzo zadowalający. Pozostało więc zabrać się do poważniejszej roboty.

Od razu na wstępie wspomnę, że te pisaki (tzw. permanentne) niezależnie od producenta stosunkowo szybko przestają dobrze pisać, choć to nie znaczy że po prostu tak szybko się wypisują. Może to kwestia malowanego elementu (tzn. plastiku):niepewny:. Tak czy inaczej nie da się jednym pisakiem zbyt dużo na raz pomalować, gdyż po prostu zaczyna przerywać.
Więc najlepiej mieć kilka pisaków pod ręką, lub odczekać dłuższy czas, po którym pisak znów zaczyna pisać. Ja zostawiałem na ogół robotę do następnego dnia i znów można było nim malować, chociaż pisak już nieco krócej „wytrzymywał”. Trochę też pomaga „potrzepanie” pisakiem w górę i w dół.
Druga i może kluczowa kwestia to to, że każdy element trzeba pomalować co najmniej 2-3 razy żeby dokładnie i równomiernie został pokryty tuszem, przy czym po pomalowaniu jedną warstwą trzeba odczekać dłuższy czas, gdyż tusz na plastiku nie schnie tak szybko jak choćby na papierze. Jeżeli się zacznie malować zbyt wcześnie drugi raz to efekt jest odwrotny do zamierzonego – pisak zamiast malować ściera poprzednią warstwę. Tak na szybko można robić jakieś małe poprawki.

Z praktyki wychodzi, że jednym pisakiem nie da się pomalować całego modelu. W sumie zużyłem kilka różnych typów pisaków (Toma, Steadler i inne), które kupowałem w sklepach papierniczych i na miejscu próbowałem jak piszą, bo z tym bywa różnie.

P1070190.JPG P1070196.JPG P1070202.JPG
Z tej trójki najmniej trwały jest "Toma".

Ze względu na stosunkowo krótką żywotność tych zwykłych pisaków postanowiłem spróbować też pisaka olejowego. Ale każdy kij ma dwa końce – w przypadku olejowych jest ten problem, że ich tusz potrafi się „wcisnąć” nawet pod maskowanie. Tak miałem podczas malowania poręczy w miejscu gdzie poręcz łączy się z powierzchnią burty (jak się okazało po odklejeniu taśmy). Nie da się już tego usunąć bez śladu (nie chce niczym się zmyć, ostatecznie musiałem to delikatnie zdrapywać nożykiem). Później starłem się malować szybkimi ruchami, żeby za dużo tuszu nie wypływało na malowany element. Generalnie zostałem jednak przy zwykłych pisakach, które nie „leją” i nie ma też większego problemu ze starciem jak się coś źle pomaluje. Z drugiej strony, według mnie pisaki te są wystarczająco trwałe do malowania takich elementów modeli.

Poniżej pisak olejowy (solo i w grupie;)):
P1070201.JPG P1070199.JPG

Uff ... c.d.n.:)
 
OP
OP
G

Gagar358

Znany użytkownik
Reakcje
1.528 3 0
#2
Coś ostatnio mało czasu na pisanie, ale dzisiaj chociaż cokolwiek do przodu:giggle:.

Maskowanie
Operację malowania, mimo że nie używałem farby tylko pisaków, i tak należy rozpocząć od zamaskowania pewnych miejsc w sąsiedztwie malowanych elementów. Przede wszystkim musiałem zamaskować obszar skrajnych pionowych poręczy, które trzeba dokładnie domalować przy styku z powierzchnią pudła wagonu (końce poręczy) oraz wewnętrzną ich powierzchnię, tzn. tą od strony powierzchni pudła - ze względu na mały prześwit między pudłem a poręczą (ok. 0,7 mm), podczas tej operacji nie ma możliwości nie pomalowania pudła. Po za tym maskowałem pewne miejsca przy pozostałych elementach (tych poziomych) – to dla pewności oraz precyzji malowania (tzw. odcięcia) w miejscu styku takiego elementu z powierzchnią pudła.

Do maskowania użyłem zwykłej taśmy malarskiej. Jak wspomniałem, najważniejszy jest obszar skrajnych pionowych poręczy. Można to było zrobić przy użyciu dwóch mniejszych kawałków taśmy, każdy wokół jednego końca poręczy. Ja jednak wolałem użyć jednego kawałka, choć trzeba go precyzyjnie przygotować.

Wpierw należy dokładnie zmierzyć rozstaw końców poręczy a następnie w przygotowanym kawałku taśmy zrobić dwa otwory o takim rozstawie. Po pomiarach wyszło, że rozstaw wynosi 1,1 mm a średnica otworów powinna mieć 0,8 mm.

Do wykonania otworów w taśmie przygotowałem szablon – w kawałku blaszki mosiężnej 0,4 mm wywierciłem dwa otwory o ustalonym rozstawie i średnicy. Do wyciskania otworów w taśmie użyłem odcinka rurki mosiężnej o średnicy 0,8 mm zamocowanej w oprawce. Aby rurka była w miarę ostra na krawędzi, troszkę nawierciłem (zfazowałem) ją ręcznie nieco większym wiertłem.
Taśmę lekko nakleiłem na starą gumkę do mazania (podłoże nie mogło być zbyt twarde ze względu na małą twardość mosiężnej rurki, ale tez nie zbyt miękkie), gumka okazała się w sam raz. Na taśmę położyłem blaszkę-szablon dociskając jedną ręką, drugą ostrożnie wyciskając przygotowaną rurką otwory przez szablon. Tak to wygląda:

P1060836.JPG P1060839.JPG P1060840.JPG

P1060834.JPG P1060842.jpg

Pozostałe maskowanie to już małe kawałki taśmy przyklejane w newralgicznych miejscach, z czego najistotniejsze są te na środkowych słupkach ze względu na bliskość malowanych elementów..
 
OP
OP
G

Gagar358

Znany użytkownik
Reakcje
1.528 3 0
#3
Malowanie
Oprócz wspomnianego zestawu 3-ch niebieskich wagonów PKP Cargo posiadam również ostatni wydany zestaw 2-ch brązowych węglarek, więc w sumie do malowania było 5 modeli.

Prace zacząłem od niebieskich wagonów PKP Cargo i z tego będzie większa seria zdjęć, jednak na początek kilka zdjęć ze wstępnego etapu na przykładzie tych brązowych. Tak jakoś wyszło, że niebieskim nie zrobiłem zdjęć kiedy jeszcze były na wstępnym etapie malowania (zaraz po maskowaniu) i dopiero później jak się wziąłem za brązowe zorientowałem się, że trzeba pokazać zdjęcia na wcześniejszym etapie prac, zwłaszcza że później nastąpiła, może nie wielka ale dość istotna zmiana.

P1060875.JPG P1060876.JPG P1060879.JPG P1060885.JPG

Jak widać, te poziome elementy, czyli podest (na środku), imitacje poręczy (3 szt. w górnej części) oraz dolny mały stopień pomalowałem tylko od czoła. Mamy więc tylko takie poziome „kreski”. Nie jest to całkiem zgodne z rzeczywistością, ale pomalowanie ich bocznych ścianek stosunkowo grubym pisakiem byłoby dosyć trudne lub, w bezpośredniej bliskości słupków, wręcz niemożliwe.

Zresztą samo Roco na niektórych wizualizacjach pokazywało właśnie tak pomalowane te elementy…. oczywiście potem wyszło jak wyszło, czyli wszystko na niebiesko:X3:.
Zdjęcie (wizualizacja) Roco:

Roco-76128.jpg

W sumie wyglądało to nieźle, jednak jakiś niedosyt pozostawał.

Tak się złożyło, że gdzieś na tym etapie prac postanowiłem kupić ten olejowy pisak, po który musiałem się udać do innego sklepu. I tak rozglądając się tu po półkach, moją uwagę przykuł „pisak pędzelkowy” (nawet nie wiedziałem, że taki istnieje). Ma on długą, cienko zakończoną końcówkę, która idealnie nadaje się do malowania w trudno dostępnych miejscach i faktycznie jest taka podatna (elastyczna) jak pędzel.

P1070207.JPG P1070210.JPG P1070216.JPG

I to było to, czego było mi trzeba do uzyskania pełnego efektu malowania tych elementów:cool:.

Z uwagi na ograniczoną ilość zdjęć, ciąg dalszy w następnym poście.
 

Załączniki

OP
OP
G

Gagar358

Znany użytkownik
Reakcje
1.528 3 0
#4
W nawiązaniu do ostatniej konkluzji „I to było to, czego było mi trzeba do uzyskania pełnego efektu …”.

Jak to zaczęło w "pełnym wydaniu" wyglądać, zobaczcie sami – wagony jeszcze w trakcie prac, ale już na końcowym etapie. No to teraz minimum słów maximum fotek:):

Pierwszy niebieski wagon:
P106087.JPG P1060852.JPG P1060853.JPG P1060855.jpg P1060865.JPG P1060874.JPG

Dla odmiany wagon brązowy:
P1060690.JPG P1060691.JPG P1060692.JPG

Kolejny niebieski:
P1060601.JPG P1060605.JPG P1060605a.JPG P1060607_edited2.jpg P1060865a.jpg

Oczywiście nie zapomniałem o stopniach pod drzwiami:
P1060845.JPG

I po całości;):
P1060868.JPG
 

void-tech

Znany użytkownik
Reakcje
927 36 1
#5
Małe detale, a cieszą. Mnie się podoba, przełamuje na pewno monotonię typu Basic. Więc na pewno na plus.
To chyba taki mały wstęp do waloryzacji. Mam też coś takiego w planach, włączając w to malowanie tarcz hamulca i jego dźwigni...
Ale to wszystko melodia przyszłości.
 
OP
OP
G

Gagar358

Znany użytkownik
Reakcje
1.528 3 0
#6
Pora na finał i małe podsumowanie.
Ostateczny efekt ok. 3-tygodniowych prac malarskich - na początek niebieskie PKP Cargo w pigułce:podstepny::

P1060641.jpg P1060642.JPG P1060618.JPG P1060620.JPG P1060643.JPG P1060644a.JPG P1060645.jpg

I porównanie z "oryginałem" Roco w stanie fabrycznym:

P1060648.JPG P1060649.JPG P1060650.JPG
P1060659.JPG P1060660.JPG

Na mojej .... hm .... "półce prezentacyjnej";):
P1060704.JPG P1060720.JPG

Wszystkich zdjęć tu nie zmieszczę:(, więc finał i podsumowanie w kolejnym wejściu.:gwizd:.
 
OP
OP
G

Gagar358

Znany użytkownik
Reakcje
1.528 3 0
#7
Jak finisz, to na podsumowanie fotki grupowe mojego małego stadka:p:

P1060891.jpg P1060896.jpg P1060901.JPG P1060901a.JPG P1060901b.jpg P1060902.JPG P1060908.jpg

Podsumowując muszę stwierdzić, że po tych malarskich zabiegach modele te, można powiedzieć bez żadnej przesady, dostały nowe życie. Nie tylko wyglądają bardziej realnie ale sprawiają o wiele lepsze wrażenie niż te wyjęte prosto z pudełka, takie trochę "bezbarwne i nudne". Wcześniej rzadko je wyciągałem, teraz aż miło na nie popatrzeć.

Uważam, że zdecydowanie warto dokonać takich zabiegów, tym bardziej, że nie jest to coś co wymaga specjalnych zdolności. Ja robiłem coś takiego pierwszy raz i myślę że wyszło bardzo przyzwoicie. Tak że zachęcam innych posiadaczy tych węglarek:cool:. Wystarczy trochę cierpliwości i jako tako pewnej ręki, no i dobrego wzroku ... ja go za bardzo nie mam, więc okulary i lupa nagłowna i można działać!

Ale to nie wszystko co pasowało by poprawić w tych modelach ....
 
OP
OP
G

Gagar358

Znany użytkownik
Reakcje
1.528 3 0
#8
Będąc poniekąd na fali malarskich poprawek, nie omieszkałem dokonać podobnego zabiegu w kupionych ostatnio modelach zielonych węglarek PROTOR od Roco, w których podobnie jak w PKP Cargo też brakuje tej kolorystyki poręczy i stopni. Ale co ciekawe, tutaj Roco wyróżniło jednak białym kolorem te małe elementy na czole (jakieś stopnie:niepewny:), chociaż ciekawostka - jest tu różnica pomiędzy obydwoma modelami z zestawu, którą przy okazji malowania zniwelowałem (jeden dolny element nie jest pomalowany na biało).

W przypadku tych węglarek roboty było znacznie mniej, jest tu tylko po jednej poręczy i stopniu z każdej strony:

P1080046.JPG P1080070.JPG P1080072.JPG P1080073.JPG P1080072.JPG P1080076.JPG
P1080040.JPG P1080042.JPG

Przy okazji, Roco w tych modelach schrzaniło te dolne stopnie. Od zewnętrznej strony (tej najbardziej widocznej!) mają one taki mocno widoczny "uskok'. Wygląda to na jakieś złe złożenie formy (odlewu), bo przecież nikt by nie zrobił w rzeczywistości czegoś takiego ... bo i po co?

P1080024.JPG

Myślałem to nawet spiłować, ale w końcu zostawiłem tak jak jest, choć niestety trochę to dziwnie wygląda.
 

daromaro

Znany użytkownik
Donator forum
Reakcje
1.746 125 86
#9
@Gagar358 Kolega zerknie na ogrom swojej pracy i odpowie sobie na swoje przemyślenia z początku wątku: "Niestety Roco idzie często na łatwiznę i nie maluje żadnych elementów typu poręcze czy stopnie na właściwy kolor (czyli biały)". To teraz kolega wie dlaczego ta "łatwizna" :)
 
OP
OP
G

Gagar358

Znany użytkownik
Reakcje
1.528 3 0
#10
No tak, z tą "łatwizną" to może nie tak "hop do przodu":ostrozny:. Pewnym usprawiedliwieniem dla Roco jest fakt, że te modele mają poręcze odlane razem z pudłem i pomalowanie tego w procesie masowej produkcji byłoby pewnie bardziej karkołomne niż wklejane osobne, już pomalowane na właściwy kolor detale. Jednak niektóre modele Roco, np. białe węglarki ECCO Rail mają inne (żółte) poręcze, ale one są raczej na pewno osobnymi elementami (pewności nie mam bo ich nie posiadam).
Tak czy inaczej pewne rzeczy można samemu poprawić bez większego problemu, nakładu środków i pracy.
 

ffox

Administrator
Zespół forum
Donator forum
Reakcje
3.801 15 0
#12
Ale to nie wszystko co pasowało by poprawić w tych modelach ....
Bez wątpienia każda praca modelarska polegająca na zbliżeniu modelu do oryginału, jest warta takiej pracy - więc dołożę Ci trochę pracy :)
Żeby model był bardziej zgodny z oryginałem, należy podwozie modelu zamienić stronami tak, aby tablice przestawcze znajdowały się po drugiej stronie poszycia, W takim przypadku koła hamulcowe będą musiały być zamontowane w innym miejscu, niż w przeznaczonych fabrycznie otworach.
20231002_175223 2.jpg
 
OP
OP
G

Gagar358

Znany użytkownik
Reakcje
1.528 3 0
#13
Żeby model był bardziej zgodny z oryginałem, należy podwozie modelu zamienić stronami tak, aby tablice przestawcze znajdowały się po drugiej stronie poszycia, W takim przypadku koła hamulcowe będą musiały być zamontowane w innym miejscu, niż w przeznaczonych fabrycznie otworach.
Tak, wiem że to jest odwrotnie ale ja tego nie będę zamieniał. W tym wypadku byłby widoczny ten otwór na koło hamulca, poza tym o ile się nie mylę, oznaczenia na ostoi wagonu względem tablic przestawczych będą w niewłaściwym miejscu. Wolę więc zostawić tak jak jest, to mi wizualnie nie przeszkadza, bardziej by mnie raziła ta widoczna "dziura" na koło hamulca. Natomiast generalnie w tym temacie będzie niedługo ciąg dalszy.
 
OP
OP
G

Gagar358

Znany użytkownik
Reakcje
1.528 3 0
#14
Jak wcześniej wspomniałem, temat węglarek PKP Cargo powróci, ale co by nie zrobiło się zbyt monotonnie to teraz coś z innej beczki .... dosłownie "beczki";).
Tym razem naprawdę niewielka przeróbka/poprawka moich ulubionych wagonów - cystern. Konkretnie chodzi o modele cystern Brawa, a ściślej mówiąc o (kupioną na początku roku) cysternę VTG nr kat. 50567. Chociaż Brawa powszechnie uważana jest za jedną z czołowych wielkoseryjnych firm modelarskich produkujących modele na wysokim poziomie, to niestety i ona idzie czasem na łatwiznę.

Mam kilka modeli tych cystern (parem lat temu zakupiłem 3 szt. GATX), z czego niektóre posiadają na zbiorniku pionową rurę odpływową. Tak jest w przypadku ciemnoszarych GATX i właśnie tej ostatniej VTG.
W rzeczywistości ta rura w dolnej części cysterny jest wpuszczona w podporę idącą wzdłuż całego zbiornika. Niestety Brawie nie chciało się zrobić tak drobnej rzeczy jak otwór w tej podporze i koniec rury w modelu opiera się luźno na owej podporze. Ponadto w każdym egzemplarzu (modelu) rura ta jest dosyć krzywo wklejona i zamiast iść pionowo po ścianie zbiornika to "dynda" na różne strony:

P1060460.JPG P1060470.JPG P1060477.JPG

oraz za bardzo odstaje od powierzchni zbiornika - jest po prostu za długa:

P1060494_edited.jpg P1060496_edited.jpg

No i cóż zrobić, trzeba było i tu poprawić producenta.
Najpierw należało wyznaczyć dokładne miejsce na rzeczony otwór w podporze. Nie jest to takie proste jeśli chce się to zrobić naprawdę dokładnie. Na szczęście dobrym punktem odniesienia jest imitacja spawu na zbiorniku, która idzie po nim dokładnie pionowo w niewielkiej odległości od samej rury, co wykorzystałem przy "trasowaniu" punktu wiercenia.

Oczywiście nie można robić tradycyjnie trasowania (rysowania) na modelu, tak żeby zostały jakieś ślady (rysy). Aby tego uniknąć zrobiłem szablon z blaszki mosiężnej dopasowanej wymiarem do wysokości podpory. Po wielu przymiarkach (ta moja dokładność:D) wyznaczyłem na owej blaszce otwór przez który następnie wierciłem właściwy otwór w modelu - otwór ma mieć ok. 1 mm średnicy, ale w szablonie na wstępne wiercenie zrobiłem otwór 0,5 mm, później powiększałem go już w samym modelu. Tak to mniej więcej wyglądało:

P1060499.JPG P1060501.JPG

Rurę, jak widać, musiałem na czas wiercenia przykleić taśmą do zbiornika, żeby nie przeszkadzała. Blaszka "szablon" również przyklejona kawałkami taśmy.

Wiercenie można wykonać jakąś ręczną mini wiertarką, ja jednak zawsze używam mojej mini wiertarki stołowej (zresztą własnej produkcji:cool:). Do tego celu musiałem najpierw ustawić model pod odpowiednim kątem, kładąc go na jakiejś tam podpórce, i dopiero wywiercić przez szablon wstępnie otwór 0,5 mm.

P1060513.JPG P1060514_edited.jpg

Dodam jeszcze, że wcześniej zrobiłem to samo we wspomnianych na wstępie modelach GATX, więc teraz było już łatwiej (nie musiałem robić nowego szablonu):).

Efekt końcowy w następnym wejściu.
 
OP
OP
G

Gagar358

Znany użytkownik
Reakcje
1.528 3 0
#15
I efekt końcowy prac przy "beczce" Brawy:

P1080132.JPG P1080133.JPG

P1080135.JPG P1080136.JPG P1080138.JPG

P1080158.JPG P1080160.JPG

Jak widać rura jest teraz pionowo (choć zdjęcia tutaj troszkę przekłamują perspektywę) i nie odstaje już tak mocno od zbiornika. Chociaż jestem trochę sam na siebie zły, bo nieco za nisko w podporze wyszedł mi ten otwór na rurę, która w dolnej części powinna być jednak bliżej poszycia zbiornika. Kiedy robiłem przymiarki wydawało się, że będzie dobrze ale po wywierceniu okazało się, że otwór powinien być trochę wyżej. Niestety nie dało się już wiele z tym zrobić i jest jak jest.
Niezależnie od tego teraz i tak wygląda to znacznie lepiej i na pewno warto zrobić tą małą poprawkę.

Przy okazji jeszcze jedna uwaga dotycząca jakości montażu w tych modelach.
Na pierwszych zdjęciach widać było podłożone pod górnym pomostem kawałki zielonych kartoników. Po co? Otóż zdarzają się przypadki (u mnie w dwóch modelach), że blaszka z której zrobiony jest pomost nie jest dobrze dociśnięta do tej plastikowej ramki i zwyczajnie odstaje w górę. Niby nic wielkiego, jednak dociśnięcie tego do ramki wymaga, z oczywistych względów, podłożenia czegoś między nią a zbiornikiem - ja użyłem właśnie kawałków kartonika.
Ponadto w tym modelu VTG bardzo ciężko było to docisnąć do prawidłowej pozycji w ramce, która miała jakieś niedrożne otwory, w które wchodzi blaszka podestu i nie udało się tego do końca dobrze zrobić. Samo życie:devil:.

A sam model tej cysterny VTG warto było kupić, bo jak się sam z czasem przekonałem (po obejrzeniu wielu filmów), cysterny te widywane były/są w całkiem sporej ilości jeżdżących u nas składów.

To chyba tyle w tym temacie. Pozdrawiam.
 
OP
OP
G

Gagar358

Znany użytkownik
Reakcje
1.528 3 0
#16
No dobra, to teraz druga odsłona w temacie poprawy wyglądu węglarek Roco.
Jak wcześniej napisałem, to nie wszystko co pasowało by poprawić czy zmienić w tych modelach. Może niektórzy się domyślają co miałem na myśli:niepewny:.

Chodzi oczywiście o koła hamulca ręcznego, które fabrycznie są zamontowane w niewłaściwym miejscu (za wysoko) i wygląda to nie najlepiej i niezgodnie z rzeczywistością. Producent umieścił te koła, a właściwie otwory do ich założenia, po prostu w dolnej części pudła wagonu (czy raczej ostoi) a nie pod nim. A można było zrobić odlew pudła w tym miejscu tak, aby otwór na to koło był niżej.

P1080517.jpg

Pierwotnie nie miałem zamiaru nic z tym robić. Kiedy jednak po zakończeniu malowania i uzbrojenia wagonu w te fabryczne koła hamulca popatrzyłem na model, zaczęło mi to wyraźnie nie pasować. Koła są trochę za wysoko, ponadto wydawały mi się optycznie zbyt małe.

Natomiast od razu muszę zwrócić uwagę, że w rzeczywistości koła hamulca w tych węglarkach występują w kilku rozmiarach, jeśli chodzi o ich średnicę. Jednak po analizie wielu zdjęć i porównaniu z kołami w modelach Roco stwierdziłem, że w większości mają one optycznie większe rozmiary.

W związku z tym postanowiłem wymienić te Rocowskie na koła Piko stosowane w wielu modelach polskich wagonów, które dodatkowo są ładniej (wierniej) wykonane. Ale żeby też nieco je zróżnicować pod względem rozmiaru w modelach, podobnie jak to jest w rzeczywistości, założyłem na wstępie pozostawienie, powiedzmy w jednym wagonie, oryginalnych (czyli mniejszych) kół Roco.

Ponieważ mam kilka wagonów Piko, wyjąłem z jednego takie „kółko” do wstępnych przymiarek a w między czasie zamówiłem w sklepie kilka kompletów tych kół (szarych do niebieskich i białych do brązowych węglarek).

Koncepcja
Pozornie wydawało się, że będzie to również stosunkowo prosta i dość szybka robota. Jak się okazało byłem w wielkim błędzie, nie było to ani szybkie ani proste. No ale przyznać muszę, że w dużym stopniu sam sobie dołożyłem roboty … no cóż, nie byłbym sobą gdybym nie komplikował sobie życia :devil:;).

Generalnie cała koncepcja polegała na tym, aby przygotować odcinek odpowiedniej długości mosiężnej rurki, do której z obu stron byłyby wkładane na wcisk koła hamulca.

Taki zestaw, czyli rurka z kołami byłby przymocowany do podwozia wagonu. Można to było zrobić w miarę prosty sposób i zamontować go na stałe (przykleić) w modelu, ja jednak chciałem mieć możliwość wymiany tych kół, np. z dużego na małe, z szarego na białe, a to dodatkowo dosyć mocno skomplikowało sprawę.

Przede wszystkim nie chciałem aby wymiana kół odbywała się na zasadzie wyjmowania i wkładania za każdym razem z i do rurki (koła miały być zamontowane w rurce na stałe, ale tylko na wcisk, bez klejenia). W takim razie wymieniany musiał być cały zestaw – rurka z kołami.

Druga bardzo istotna kwestia to ustalenie stałego, niezmiennego położenia rurki w podwoziu modelu.

Przyznam, że długo myślałem jak mocować tą rurkę do podwozia wagonu aby była łatwo demontowalna a jednocześnie dobrze się trzymała na swoim miejscu. Trudność polegała na tym, że w tym podwoziu nie ma w zasadzie odpowiedniego miejsca (miejsc) do takiego mocowania a nie chciałem zbytnio ingerować w strukturę modelu.
A że prędzej czy później, to jednak zawsze wpadnie się na jakiś pomysł, tak i tu po długim główkowaniu znalazłem sposób. Ale po kolei…

Wykonanie
Do wykonania tego podstawowego elementu, czyli rurki na koła hamulca użyłem mosiężnej rurki z zestawu Trumpeter (zakupionego w sklepie Exito). Tak wygląda ten zestaw (rurki o średnicy 0,7 do 1,0 mm):

P1080492.JPG P1080493.JPG P1080496.JPG P1080497.JPG

Początkowo chciałem użyć rurki o średnicy 0,9 mm, jednak ostatecznie, ze względu na większą niż u Piko średnicę trzpienia koła hamulca Roco, musiałem zastosować rurkę o średnicy 1 mm. Chodziło oczywiście o to, aby rurka była jak najcieńsza ale dało się w niej wywiercić, czy raczej rozwiercić, otwór odpowiedniej średnicy.
W przypadku koła Piko średnica otworu w rurce powinna wynosić ok. 0,6 mm, natomiast dla koła Roco to ok. 0,85 - 0,9 mm.

Rurki z zestawu Trumpeter mają mniejszą średnicę wewnętrzną – w rurce 1 mm wynosi ona 0,4 mm, dlatego trzeba ją rozwiercać. To jedynie pozornie wydaje się proste zadanie, mimo że chodzi „tylko” o powiększenie istniejącego już otworu. Żeby to w ogóle było możliwe i nie przerodziło się w koszmar :mad: należy zastosować dobre wiertła modelarskie z trzpieniem, które się do tego lepiej nadają niż zwykłe, ponadto wiertła muszą być ostre (najlepiej nowe).

Ja, ponieważ nie miałem odpowiedniej średnicy dobrych wierteł, kupiłem zestaw wierteł z trzpieniem o średnicach 0,3 – 1,2 mm firmy DSPIAE:

P1080505.JPG

Okazało się, że to dziwne wiertła. Są rzeczywiście bardzo ostre (z jakiegoś wyjątkowo twardego materiału, nie da się ich naostrzyć zwykłym kamieniem szlifierskim) ale jednocześnie bardzo łamliwe. Wynika to głównie z tego, że „ślimak” wiertła jest bardzo głęboko rzeźbiony i stąd środek wiertła jest stosunkowo cienki i kruchy. Do tego czoło wiertła jest zbyt płasko szlifowane co utrudnia prawidłowe trafienie w środek wierconego otworu, dlatego wstępnie nawiercałem ręcznie otwór innym „normalnym” wiertłem.

Nie trzeba chyba dodawać, że do takiego wiercenia należy użyć wiertarki stołowej, tzn. na statywie.

Drugą równie ważną, a może i ważniejszą sprawą jest bezwzględnie pewne zamocowanie rurki w jakimś uchwycie, imadle, tak aby rurka podczas wiercenia nie miała prawa się obrócić. Jeżeli do tego dojdzie, wiertło na pewno się zaklinuje w wierconym otworze i wyjęcie go bez uszkodzenia (urwania) może być niemożliwe. Niestety parę razy do tego dopuściłem, co w niektórych przypadkach zakończyło się złamaniem/urwaniem wiertła.

Ponieważ nie miałem żadnego narzędzia, w którym mógłbym zamocować taką cienką rurkę (wcześniej w razie potrzeby wkładałem na wcisk rurkę w otwór wywiercony w kawałku sklejki, ale to było słabe rozwiązanie) musiałem sam zrobić coś w rodzaju imadła. Wymyśliłem więc i wykonałem coś takiego - mini imadełko własnego pomysłu:

P1070508.JPG P1070511.JPG P1070513.JPG P1070517.JPG P1070522.JPG

Prosta konstrukcja - podstawa zrobiona z aluminiowego kątownika, którego pionową krawędź musiałem przyciąć na wysokość 1 cm, ruchoma szczęka z mosiężnego ceownika 1 cm plus dwie śrubki M3 z podkładkami.

Podstawową rzeczą jest zapewnienie pionowej i niezmiennej pozycji rurki w tym imadełku. W tym celu, w tej mosiężnej szczęce musiałem zrobić dokładnie pionowy czy też prostopadły rowek, którym wymusi właściwe ustawienie rurki w pionie. Rowek wyfrezowałem małym frezem stożkowym na moim uniwersalnym urządzeniu:):

P1070018.JPG P1070015.JPG

Później tylko ustawiamy przygotowane imadełko na kawałku deseczki (ja mam takie kawałki z płyty meblowej), wkładamy rurkę miedzy szczęki, dociskamy szczęki imadełka do wspomnianej deseczki (aby równo względem siebie leżały) i dokręcamy ruchomą (mosiężną) szczękę mocno dwoma śrubkami. Ponieważ rurka jest stosunkowo długa, wpuszczam ją w otwór w deseczce na której leży całe imadełko.
c.d.n.
 

daromaro

Znany użytkownik
Donator forum
Reakcje
1.746 125 86
#17
Ależ sobie kolega skomplikował sprawę.
1. Jak robić koła wymienne to kleić je na wikol. Tak, tak - gdzieś tu na forum już są osoby to stosujące. Wszędzie tam gdzie chcemy mieć możliwosść "rozklejenia" warto stosować kleje typu wikol. Trzymają wystarczająco mocno żeby nie odpadło/wypadło a jednocześnie w każdej chwili część można wyjąć.
2. Zapewne nie są to wiertła a czyściki do dysz drukarek 3D albo... wiertła do tworzyw sztucznych.
3. Takie rozwiercenia to w tokarce się robi. Gdzie jest zachowana współosiowość.
 
OP
OP
G

Gagar358

Znany użytkownik
Reakcje
1.528 3 0
#18
Ależ sobie kolega skomplikował sprawę.
1. Jak robić koła wymienne to kleić je na wikol. Tak, tak - gdzieś tu na forum już są osoby to stosujące. Wszędzie tam gdzie chcemy mieć możliwosść "rozklejenia" warto stosować kleje typu wikol. Trzymają wystarczająco mocno żeby nie odpadło/wypadło a jednocześnie w każdej chwili część można wyjąć.
2. Zapewne nie są to wiertła a czyściki do dysz drukarek 3D albo... wiertła do tworzyw sztucznych.
3. Takie rozwiercenia to w tokarce się robi. Gdzie jest zachowana współosiowość.
To, że "lubię" sobie komplikować życie to ja doskonale wiem:ROFL:. Jednak w tym przypadku wcale nie tak bardzo jak być może pozornie to wygląda. Po pierwsze - tak czy inaczej rurkę na koła hamulca trzeba przygotować i rozwiercić istniejące otwory na odpowiednią średnicę. Po drugie trzeba ją potem i tak w jakiś sposób w dokładnie określonym miejscu (położeniu) umieścić i przymocować. I tylko kwestia samego mocowania trochę mi skomplikowała sprawę.
Dzięki też za uwagi, do których teraz się odniosę bo jednak w większości zgodzić się z nimi nie mogę.

ad.1. Owszem, zapewne przy pewnych pracach klejenie na wikol ma sens i tego nie podważam, zwłaszcza jeżeli ktoś to już sprawdził i stosuje. Natomiast w tym przypadku osadzanie kół hamulca w otworach rurki, które mają zaledwie 0,6 mm średnicy do mnie zupełnie nie trafia. Jak do takiej dziurki nałożyć dosyć gęstego kleju, żeby przy okazji nie upaprać klejem tego na zewnątrz? I ile razy można robić takie wklejanie i odklejanie biorąc pod uwagę rozmiary tych elementów oraz to, że trzpień koła musi wchodzić pasownie do otworu rurki. Gdzie ten klej ma się zmieścić? Za każdym razem przy wymianie jakoś to czyścić z tego kleju? Sory, ale dla mnie to beznadziejny pomysł. Wolę poświęcić więcej czasu i zrobić to w sposób, który pozwoli na bardziej profesjonalną, szybką i czystą wymianę całego "modułu" - rurki z zamontowanymi kołami.

ad.2. To są wiertła modelarskie chińskiej firmy, która podobno robi precyzyjne i wysokiej jakości narzędzia modelarskie. Natomiast rzeczywiście, najprawdopodobniej są to wiertła do tworzyw sztucznych. Jedna to nie znaczy, że nie da się w ogóle nimi wiercić w metalu, choć faktycznie nie do wszystkich prac się nadają i trzeba to robić ostrożnie.

ad.3. Nie no, bez przesady. Pomijając już nawet pewien "szczegół", że nie każdy posiada w mieszkaniu tokarkę, naprawdę uważasz że do prawidłowego rozwiercenia otworu w rurce o tak małej średnicy potrzebna jest tokarka? Śmiem nawet twierdzić, że wcale nie byłoby to łatwiejsze do osiągnięcia niż użycie wiertarki modelarskiej na statywie. Ja taką posiadam, jest częścią mojego urządzenia, zresztą własnego pomysłu i wykonania, która jest odpowiednio stabilna i bardzo dobrze nadaje się do takich prac.
Może w przypadku znacznie większej rurki byłoby to uzasadnione. Zresztą żadna tokarka wiele tu nie pomoże jeżeli użyte wiertło będzie kiepskie. I o to właśnie chodzi, jeżeli wiertło będzie dobrze i prawidłowo naostrzone (odpowiedni kąt szlifu czoła) to samo będzie się prawidłowo prowadziło w już istniejącym otworze i nie widzę tu problemu z zachowaniem współosiowości.
I powtórzę jeszcze raz, największą uwagę należy zwrócić na to, aby nie dopuścić do zaklinowania wiertła podczas wiercenia, czyli wiercić powoli i ostrożnie (najlepiej nie jednym "ciągiem" na zamierzoną głębokość), ponieważ przy zbyt głębokim wierceniu w takiej rurce ryzyko zaklinowania jest bardzo duże.
 

daromaro

Znany użytkownik
Donator forum
Reakcje
1.746 125 86
#19
Ad1. Nikt Ci nie każe wlewać 'kilograma' kleju - wystarczy się otrzeć delikatnie. Klej ten ma tą zaletę, że w miarę łatwo go usunąć. I co ty chcesz te koła hamulca zmieniać co '5 minut'? Nie "miałkaj" tylko sprawdź empirycznie.

Ad3. To najwyższy czas zakupić sobie tokarkę - zobaczysz jaka to frajda coś na niej wytoczyć ;)
 

Podobne wątki