Pyrsk! Człowiek z wiekiem robi się niczym leniwiec, ale trzeba było rozruszać kości i ruszyć na Pociąg Niepodległości! Zaczęło się niewinnie od kilku kadrów na szlaku Kraków - Brzesko, a później rządziła już tylko kryniczanka... zaczęło się niewinnie od towarka...
Jednak ich ruch jest tutaj marny... klimat i chęć do zdjęć ratują kibelki, którymi 20 lat temu gardziłem, a dziś fotografuję z radością i sentymentem... wracająca Krynica ze słowackiego brzegu Popradu...
Noc, browar, rozmowy, wspominki... ale rano trzeba ruszyć na zugi! Luzak wpada, pośpiech, kibel...
No, ale doczekaliśmy ryku stokrowej syreny w dolinie Popradu! Ależ to echo niosło ten donośny dźwięk!

Wieść gminna niesie, że syrena z piaskowego konia pochodzi...

Tutaj przed wjazdem do Piwnicznej...
Tutaj echo było najdonośniejsze! Ryk syreny był cichszy od echa! Niesamowite wrażenie! Nie widzieć parowozu, chichy sygnał, a tu echo oddaje go niesamowicie głośno... po dłuuuższej chwili wyłania się pociąg...
W pewnym momencie do pociągu dołączają dwa cudowne autobusy Jelcz M11 #317, Autosan H9-35 #94 z Galicyjskiego Stowarzyszenia Miłośników Komunikacji! Ostatnio autobusy mnie prześladują... boję się, że zaraz zmienię hobby!
Lecimy dalej... wpadają kolejne kadry... tu jest tęż pięknie!


A za pociągiem szpiedzy z epoki!

W naszym bojowym wozie pościgowym kłótnia! Starcie pokoleń! Afera! Nie, bo tu... bo przystanek, bo... bo... !
Kierowca, czytaj ja wygrałem... więc na kolana niewdzięcznicy!

A serio to fart... parowóz po oblocie w Muszynie drałuje do Powroźnika, gdzie ma nastąpić mijanka z pośpiechem IC.
Emocje stygną... czekamy... syrena... emocje rosną... a tu! Bach! Podwójne szczęście!

A gdzie tam podwójne?! Potrójne!


Woźnica triumfuje z wybrania motywu.. pasażery okazują wdzięczność
Niestety fotografujący nie są głównym odbiorcą tego przejazdu... pociąg melduje się w Krynicy 11:30, a do niego dołączają autobusy, na peronach leje się grochówka, a pasażerowie wyruszają w miasto również autobusami... wyjazd zaplanowany na 15:10 na chwile przed zachodem, który w górach odczuwalny jest wcześniej sprawia, że ruszamy w czterogodzinną drogę powrotną... cel? Kible!

Udaje nam się wykonać kilka fajnych kadrów, ale parametr spada... ruch też, więc postanawiamy ominąć A4 i kierujemy się na Limanową, Chabówkę, Oświęcim na Ślůnsk... na linii Chabówka - Nowy Sącz od Limanowej kilka razy przecinamy szlak, jedziemy równolegle... smutny to widok... tymczasem w Chabówce po zbiciu piątki z maszynistą kolejnego kibla w Rabce trafiamy na matkę wszystkich sraczy! EN71-001 w malowaniu El Clásico



I tak pod osłoną ciemności dajemy odpocząć migawkom... czas cisnąć dalej... wyjazd, który miał być troszkę dla Syna, troszkę dla kompana i na siłę dla mnie okazał się wyprawą roku... kible, klasyki, parowóz, ryk syreny, miłe wieczorne wspominki... cóż... trzeba to powtórzyć!
