Szanowny Użytkowniku, serwisy w domenie modelarstwo.info wykorzystują pliki cookie by ułatwić korzystanie z naszych serwisów. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.
25.07.2023r. Zwykły "plastik" na niezwykłym wiadukcie w Lewinie Kłodzkim. SA135-001 kilka minut wcześniej wyruszył z Kudowy Zdroju i podąża w stronę Kłodzka. Docelowa stacja, to Legnica. Jednak po drodze, podróżnych czeka przesiadka na autobusy komunikacji zastępczej. Zobacz załącznik 992606
Zdjęcia z kategorii dokumentujących, a nie "wow artystycznych" - z góry informuję o lekko ziemniaczanej jakości.
1. Mikułowa (linia kolejowa Lubań Śląski - Zgorzelec / Görlitz), Słupy sieci trakcyjnej z czasów elektryfikacji tego odcinka Śląskiej Kolei Górskiej w latach 1922 - 1924. Tym konstrukcjom wsporczym śmiało można zaśpiewać "Sto lat":
2. Po latach kolej wraca do Mirska (oraz Świeradowa-Zdroju). O estetyce się nie wypowiem. Roboty budowlane jeszcze trwają:
3. Gryfów Śląski - wymiana semaforów kształtowych na świetlne:
Przypatrzyłem się słupom na innych zdjęciach (nie publikował wszystkich, żeby nie zaśmiecać) - na żadnym z nich nie dostrzegłem niczego podobnego do tabliczki. Co nie znaczy że jej tam nie ma, ale nie jestem w stanie tego potwierdzić.
16.07.2024r. Kilka fotek obrazujących, co aktualnie dzieje się na dawnej stacji Leśna; na linii 337, Lubań Śląski - Leśna.
A wbrew pozorom dzieje się sporo, pomimo, iż jest to "kolejowy koniec"... może nie świata, ale Polski na pewno.
Trwa w najlepsze, rewitalizacja budynku dworca.
W pierwszej chwili pomyślałem, że kolej powraca to tego niespełna 5-cio tysięcznego miasteczka. Jednak żaden z widocznych na zdjęciach pracowników nie był w stanie mi tego potwierdzić, z uwagi na niewielki zasób słów w moim ojczystym języku. Zrozumiałem jedynie, że o tym, co się tu dzieje, może mi opowiedzieć "tolka kierowniiik". Po kilku minutach poszukiwań znalazłem Kierownika budowy. Który ku mojemu rozżaleniu stwierdził, że budynek dworca, już niedługo zacznie pełnić funkcje handlowo - informacyjne (ze zrozumiałych względów, kierownikowi zdjęcia nie zrobiłem). Ruch pasażerski do Leśnej na razie nie wraca (co nie znaczy, że towarowy nie istnieje - ale o tym za chwil kilka, w dalszej części postu).
W dawnej spedycji mają niebawem powstać stoiska promujące lokalnych producentów żywności. Natomiast w części dworcowego budynku szykują się do otwarcia punktu informacji turystycznej. Na zagospodarowanie pozostałej części - pomysłu jeszcze nie mają.
Budowla z tyłu również prezentuje się nie najgorzej.
Moją uwagę przykuł "wciśnięty w działki" kozioł oporowy. Muszę przyznać, że jeszcze nie widziałem tak kameralnego zakończenia, bądź co bądź, linii kolejowej.
Skoro obejrzałem część pasażerską, dawnej stacji, to teraz pora na wizytację części towarowej.
Już z daleka poczułem jej klimat. I co najważniejsze spostrzegłem, iż główki szyn "błyszczą się". Może blask nie był oślepiający, ale jednak był widoczny. Na tle zielono-szarego pejzażu, już z daleka moją uwagę przykuł czerwony fragment czołownicy. Czyżby to była 409Da?
No i nie myliłem się. Przywitałem się z dobrze utrzymaną 409Da-538. To jej żmudna, mozolna praca powoduje, że szyny do końca nie pokryły się patyną.
Za stan ten odpowiada firma Kruszywa Polskie Bazalt Sp. z o.o. Na wyładownię, co rusz zajeżdżają ciężarówki z urobkiem z okolicznych kamieniołomów. Odbierają go głównie lokalni klienci. A dla tych dalszych, okazjonalnie tworzone są krótkie składy do Lubania Śląskiego.
Na koniec udało mi się spotkać "koleżankę" naszej -538. Na tzw. ogryzku, stoi sobie po części zmęczona służbą, zapomniana, wypłowiała 409Da-38.
Raczej bez szans na powrót na szlak. Choć kto wie. Niespodzianki się zdarzają. Tak jak dla mnie niespodzianką okazało się, to co zobaczyłem
w małym dolnośląskim miasteczku - Leśnej.
Półbramka sieci trakcyjnej z kotwieniem i napinaniem. Niecodzienny układ prawego zabezpieczenia przed zerwaniem - w tej pozycji w razie czego i tak zadziała.
Stwierdziłem, że nie ma sensu zakładać kolejnego wątku, więc swoją relację z krótkiego wypadu na Dolny Śląsk zamieszczę tu. W minionym tygodniu wybrałem się w tamte strony, by po prostu przejechać się pociągami na kilku trasach, na których już dawno nie byłem, ale przede wszystkim na dwóch odcinkach, na które z różnych przyczyn nigdy wcześniej nie dotarłem. We wtorek rano wsiadłem do pociągu EIC "Panorama" z Warszawy do Wrocławia. Po drodze takie dwie fotki budynków dworcowych w Opolu zrobione przez szybę wagonu:
No i dojechałem do Wrocławia:
Po nieco ponad godzinnym czekaniu wsiadłem do pociągu Kolei Dolnośląskich o niecodziennej relacji: Wrocław Główny - Kąty Wrocławskie - Jaworzyna Śląska (zmiana czoła) - Świdnica - Jedlina-Zdrój - Kłodzko - Kudowa-Zdrój. Szkoda, że do Świdnicy pociąg jedzie przez Jaworzynę, a nie bezpośrednią trasą przez Kobierzyce i Sobótkę, ale trudno, odcinek Wrocław - Kobierzyce - Sobótka - Świdnica - Jaworzyna miałem na szczęście kiedyś okazję przejechać pociągiem i to z parowozem - ale zawsze fajnie byłoby przypomnieć sobie tę trasę. Pociąg KD to 2-członowy spalinowy zespół trakcyjny (szynobus) SA134-003. Większość miejsc do siedzenia zajęta, ale na szczęście pociąg nie był przepełniony. Oczywiście okna otworzyć się nie da, więc fotografowanie jest dość problematyczne. Odcinek do Jaworzyny nie był dla mnie szczególnie interesujący, więc nawet nie starałem się robić zdjęć, ale dalej już trochę próbowałem. Z góry jednak uprzedzam i przepraszam za niezbyt wysoką jakość fotek, na których często widać odbicie wnętrza wagonu.
Po zmianie kierunku w Jaworzynie ruszamy do Świdnicy, a po drodze mijamy skansen-muzeum - niestety, z okien dość szybko jadącego pociągu niewiele widać, ale co tam, próbuję - wybrałem dwa najmniej nieudane:
Do Świdnicy nic ciekawego, ale dalej zaczyna się jeden z dwóch najważniejszych dla mnie w czasie tej wyprawy odcinków: Świdnica - Jedlina Zdrój. Jakoś tak się złożyło, że nigdy wcześniej nie miałem okazji tej linii przejechać pociągiem. Właściwie nie do końca jest to ścisłe: pamiętam, że mając kilka lat byłem z rodzicami na wczasach w Lubachowie, do którego z Warszawy dojechaliśmy pociągiem (oczywiście pewnie z przesiadką). Ale samej jazdy tam i z powrotem zupełnie nie pamiętam. Natomiast jedyna scena kolejowa z tych wakacji, jaka zapisała się w mojej pamięci, to widok z szosy w Lubachowie na biegnącą wyżej linię kolejową, którą jechała drezyna inspekcyjna, przebudowana z samochodu osobowego Warszawa (ta stara, garbus) - samochód na torze tak mnie wtedy zafascynował, że pamiętam ten widok do dziś, choć np. koloru Warszawy nie jestem w stanie sobie przypomnieć. Drugi raz w tamtych stronach byłem po wielu latach, w roku 1987, ale nie pociągiem, lecz samochodem. Wracając z rodziną z wakacji wstąpiliśmy po drodze do Jugowic, gdzie na stacji chciałem zobaczyć pozostałości po kolejce Jugowice - Walim. Wizyta na stacji Jugowice ograniczyła się do obejrzenia samej stacji i wychodzącej z Jugowic linii w kierunku Walimia, wykorzystywanej wtedy jeszcze jako bocznica do jakichś zakładów w pobliżu, ale nie miałem czasu na żadną przejażdżkę pociągiem po czynnej jeszcze wtedy linii Świdnica - Jedlina Zdrój. Dzięki temu, że po wielu latach linia ta została zrewitalizowana i ponownie otwarta dla ruchu, dopiero teraz udało mi się po raz pierwszy w życiu przejechać tą trasą.
No więc ruszamy ze Świdnicy. Z nosem przylepionym do szyby obserwuję z zainteresowaniem widok z okna i próbuję od czasu do czasu zrobić jakieś zdjęcie. Na szczęście pogoda zrobiła się bardzo ładna, ale tak czy tak, z jadącego pociągu, przez zamknięte okno, trudno w pełni docenić piękno okolicy i samej linii kolejowej. Tak naprawdę, teraz należałoby wybrać się tam jeszcze raz, ale samochodem i obejrzeć linię i jadące nią pociągi z zewnątrz - może jeszcze kiedyś uda mi się ten zamiar zrealizować. A na razie muszą wystarczyć widoki i zdjęcia wykonane z jadącego pociągu. Jesień zwłaszcza w górach bywa naprawdę piękna:
Z Jugowic jest już niedaleko do Jedliny-Zdrój. Ale po drodze przejeżdżamy jeszcze jeden wysoki wiadukt nad doliną rzeki Bystrzyca - wiadukt jest nawet zaznaczony na mapie Google jako zabytkowy:
I znowu, jadąc pociągiem przez wiadukt nie zdajemy sobie sprawy, jak jest wysoki i efektowny, to trzeba zobaczyć z boku.
Jedziemy dalej, zatrzymując się najpierw na stacji Jedlina-Zdrój Centrum, a po zatoczeniu długiego łuku o 180 stopni wjeżdżamy do stacji węzłowej Jedlina-Zdrój, gdzie linia ze Świdnicy łączy się z linią Kłodzko - Wałbrzych.
Dalej jedziemy znaną chyba wszystkim miłośnikom kolei w Polsce i nie tylko, uważaną, podobnie jak linia ze Świdnicy, za jedną z najpiękniejszych i najbardziej widowiskowych linii kolejowych w Polsce, linią Kłodzko - Wałbrzych. Po drodze mijamy znane stacje i słynne wiadukty.
Dalej fotografowanie sobie trochę odpuściłem. Tymczasem pociąg mija Kłodzko Główne, Kłodzko Miasto i jedzie dalej do Kudowy. Jesteśmy na miejscu:
Mam zarezerwowany hotel w Kłodzku, więc chwila zastanowienia, czy wracać od razu, czy poczekać na następny pociąg za ponad dwie godziny. Dochodzę do wniosku, że w Kudowie niczego szczególnie ciekawego nie zobaczę, a następny pociąg odjeżdża stąd do Kłodzko dopiero po godzinie 18, kiedy będzie już ciemno. Postanawiam więc wracać do Kłodzka tym samym składem, którym przyjechałem, po zaledwie 10-minutowym pobycie na stacji Kudowa-Zdrój. Powoli zaczyna się ściemniać, słońce zaraz schowa się za górami, ale dzięki bezchmurnemu niebu udaje się jeszcze parę fpotek zrobić.
Zaraz za Lewinem Kłodzkim pociąg przejeżdża przez słynny kamienny wiadukt nad drogą krajową nr 8, będącą jednocześnie drogą międzynarodową E67. Wiadukt leży na łuku, więc próbuję coś zrobić, ale efekty są raczej umiarkowane:
Jeszcze jeden wiadukt...
... i dojeżdżamy do stacji Kłodzko Miasto. A tam taki ciekawy semafor - czy można go nazwać karzełkowym?
Pociąg ma tu dłuższy postój, ja wysiadam i powoli zmierzam w kierunku hotelu, ale z ciekawości poczekam, aż semafor zostanie podany na wyjazd. Po dobrych paru minutach wreszcie jest - ale następny na stój.
To się musi za chwilę zmienić, więc czekam jeszcze chwilę - i wjazd do Kłodzka Głównego też jest podany.
Tak kończy się pierwszy dzień mojej wycieczki. Idę do hotelu, a potem trzeba będzie poszukać jakiejś knajpki na kolację.
Musieliśmy się minąć, Panie Andrzeju
W weekend będąc w Świdnicy, a konkretnie trafiłem do hotelu Wieża ciśnień (bardzo polecam)
Zaliczyłem trasę Wałbrzych główny - Kłodzko miasto i z powrotem.
Jednym słowem "Sztos" mówiąc językiem z gimbazy
Widoki przepiękne i ciekawe, każdy miłośnik kolei powinien tą trasę przejechać
Drugie miejsce jakie zwiedziliśmy (w kolejowych klimatach) z rodzinką, to parowozownia w Jaworzynie Śląskiej.
Odbyło się tam nocne zwiedzanie.
Muszę przyznać że baaardzo się zawiodłem, nie samym miejscem, ale brakiem zainteresowania
Byliśmy My, plus jedna rodzina, może słaba reklama, chociaż na Facebooku na to wpadlismy
Ogólnie jeden z tamtejszych Dinozaurów nas oprowadzał (sami się tak nazywali) po czym kolejny kolega dołączył później.
Muszę przyznać że miejsce niesamowicie ciekawe, ma bardzo bogatą historię oraz ciemne strony wraz z zabawnymi wątkami które dowiemy się tylko od tamtejszych pracowników.