Linie kolejowe Pennsylvania Railroad, z którymi mieliśmy już okazję niejednokrotnie się spotkać, miały przez wiele lat bardzo konserwatywne podejście do tematu konstrukcji parowozów. Podczas gdy inne towarzystwa prowadzenie pociągów pospiesznych powierzały nowszym rozwiązaniom, takim jak Hudson (np.
http://forum.modelarstwo.info/threads/kolekcja-taka-sobie-czyli-na-3.50167/post-873008), czy opisywane powyżej, jeszcze większe i mocniejsze Northern, PRR w dalszym ciągu używały parowozów Pacific K4s (
http://forum.modelarstwo.info/threads/kolekcja-taka-sobie-czyli-na-3.50167/post-869803). Były to niewątpliwie dobre lokomotywy, lecz ich moc nie była wystarczająca do prowadzenia z dużymi prędkościami coraz cięższych ekspresów, więc bardzo często niezbędne było używanie nieekonomicznej trakcji podwójnej. Zamiast jednak zdecydować się na użycie układu osi 4-8-4, w PRR rozpoczęła się faza różnych eksperymentów, których przyczyny do dziś analitycy tematu nie potrafią uzasadnić.
Jak by nie było, efektem tego jest kilka całkiem ciekawych konstrukcji - nie zawsze udanych, ale
umożliwiających urozmaicenie kolekcji.
Już pod koniec lat 30-tych rozpoczęto na różnych liniach, trwające przez wiele lat, eksperymenty z zastosowaniem turbin w kolejnictwie. Z jednym przykładem takiego rozwiązania (pochodzącym z późniejszego okresu) mieliśmy już okazję się spotkać (
http://forum.modelarstwo.info/threa...ikami-spalania-wewnętrznego.50817/post-883428). O ile jednak GTEL używały turbin gazowych i przekładni elektrycznych, o tyle bohaterka tego wpisu, zbudowana w 1944 roku S2, posiadała turbinę parową oraz napęd bezpośredni. Zaleta takiego rozwiązania to zmniejszenie strat w układzie napędowym, gdyż jego sprawność osiągała aż 97%. Wadą natomiast było to, że turbina tylko w określonych warunkach pracowała w optymalnym zakresie obrotów. Eksperymentalna (powstał tylko jeden egzemplarz) S2 była więc mocna i szybka, ale tylko przy wysokich prędkościach ekonomiczna. Przy rozruchu ciężkich pociągów zużycie pary było tak wielkie, że ciśnienie w kotle mogło spaść z 21 nawet do 6 atmosfer. Ponieważ, jak wiadomo, turbina może pracować tylko w jednym kierunku lokomotywa posiadała też drugą, mniejsza turbinę o mocy 1500 KM, służącą do jazdy do tyłu. W każdym przypadku napęd był przekazywany za pośrednictwem zestawu kół zębatych jednocześnie na osie wiązane 2 i 3 (schemat w załączniku). Osie napędowe 1 i 4 były połączone z pędnymi przy pomocy wiązarów.
W założeniu planowano układ osi 4-8-4, ale ograniczenia okresu wojny spowodowały, że trzeba było użyć cięższych od przewidzianych materiałów i masa S2 tak bardzo urosła, iż obciążenie osi tocznych przekroczyłoby dopuszczalny limit. W efekcie zastosowano trzyosiowe wózki toczne i powstał jedyny w historii parowóz o układzie osi 6-8-6.
Wśród innych, ciekawych rozwiązań warto, oprócz klasycznego dla PRR kotła Belpaire, wymienić poczwórny komin, który zasilany stałym dopływem pary z turbiny zapewniał bardzo dobry ciąg.
Już na początku eksploatacji okazało się, że przy małych prędkościach wydobywający się z komina dym poważnie ogranicza widoczność, więc zamontowano niewielkie wiatrownice, a za kominem dodatkowy odchylacz dymu.
Cały parowóz był wyposażony w centralny układ smarowania.
Maszynista miał bardzo uproszczone zadanie, gdyż start, przyspieszanie czy zwalnianie było obsługiwane jedną tylko dźwignią (system opatentowany przez firmę Westinghouse).
Aby lepiej móc sobie wyobrazić wielkość tej lokomotywy umieściłem ją na ostatnim zdjęciu wspólnie z ogromną, pięcioosiową J1 tych samych linii (
http://forum.modelarstwo.info/threads/kolekcja-na-5.49685/post-856041).
Zadania jakimi była obarczana bohaterka tego wpisu to głównie prowadzenie prestiżowych pociągów pasażerskich, takich jak The Broadway Limited, Liberty Limited i innych.
S2 nie była udanym eksperymentem, gdyż trapiona częstymi usterkami dużo czasu spędzała w warsztatach naprawczych. Gdy w 1949 roku awarii uległa główna turbina parowóz wycofano z eksploatacji, a po 3 latach zezłomowano - konkurencja ze strony trakcji spalinowej była już zbyt mocna. W trakcie czteroletniej eksploatacji S2 pokonała tylko ok. 160.000 kilometrów.
Model został wyprodukowany w 2015 roku przez firmę Broadway w ramach serii Brass Hybrid.
Ważąca aż 1062 gramy lokomotywa jest bardzo dobrze wykonana i dokładnie odzwierciedla oryginał. Umieszczony w kotle silnik jest zaopatrzony w koło zamachowe i przekazuje napęd na trzecią oś wiązaną. Pełna elektronika zapewnia w całym zakresie prędkości bardzo płynną jazdę, przy akompaniamencie zestawu dźwięków dopracowanych specjalnie dla tego modelu (naturalnie zupełnie innych od klasycznych parowozów). Lokomotywa wymaga dużego promienia łuków torów, po których porusza się bardzo pewnie. O dokładności wykonania może świadczyć na przykład to, że wiązary pomiędzy osiami 2 i 3 są podwójne, podobnie jak w oryginale. Dzięki dużej masie własnej, mocnemu silnikowi oraz gumkom trakcyjnym na czwartej osi uciąg jest bardzo dobry (50 wagonów towarowych nie stanowi żadnego problemu).
W zasadzie trudno powiedzieć, czy można ten model traktować jako wielkoseryjny, gdyż produkcja była jednorazowa (choć nie ściśle limitowana). Jeżeli jednak przyjmiemy tę pierwszą kategorię, to należy w niej do najlepszych, z jakimi miałem osobiście do czynienia.