Wylewanie betogipsu do szalunków z deseczek chodziło za mną od dawna.
Przed wyjazdem na poznańskie warsztaty modelarskie wyciągnąłem z piwnicy
krótki niewykończony modulik przejściowy z 2 na 1 tor - brakowało tam kozła oporowego.
Kozioł ten postanowiłem zrobić z betogipsu, na wzór tego z Wieliczki Rynek.
Co prawda robienie takiego kozła w szczerym polu jest raczej niepotrzebne
(w Wieliczce postawiono taki po tym jak pociąg wjechał do miasta)
ale że modulik traktuję jako testowo-ćwiczebny więc:
balsę nożykiem olfy pociąłem na "deski", wiem że trochę za szerokie ale się spieszyłem.
Nie miałem zapałek aby przetestować pomysł Hoarta.
Na placu budowy wbiłem patyczki do szaszłyków wspierające szalunki z balsowych desek, klejone cyjanopanem.
Do środka powbijałem niepotrzebne kawałki szyn jako zbrojenie i dowiązanie do styropianowego gruntu.
Przy okazji - grunt powinien być płaski, nie zrobiłem niwelety i to się zemściło.
Pomiędzy szalunki wstawiłem też belkę na zderzaki, przykleiłem ją do pionowo wbitych wewnątrz kozła szyn (belka jest do połowy zanurzona w ścianie).
Gips zmieszałem z wodą, był w stanie bardziej niż półpłynnym, wylałem do 3/4 objętości szalunków, pobełtałem patyczkiem aby nie było kawern (i tak się zrobiły na dole).
Do miseczki z gipsem dosypałem trochę suchego gipsu, zmieszałem aby była konsystencja ciasta i dodałem na wierzch, wyrównałem, dodanie gęstszego przyspiesza reakcję wiązania wody i wyrównuje proporcje.
Nie można od razu dawać gęstego, bo się nie rozprowadzi po zakamarkach.
Zbyt rzadki też nie, bo będzie mokry przez wiele dni.
Szalunek oderwałem po godzinie bez problemu.
Z przodu były niedolane fragmenty (chyba powinno się wszystko zmoczyć) ale bez problemu się je zaszpachlowało gipsem.
Niestety kozioł wyszedł trochę krzywo bo grunt był krzywy
