Uff, udało się i wczoraj zakończyłem gablotkę.
Jest to pierwszy mebel jaki w życiu wykonałem więc nie obyło się bez kilku błędów, takich jak nawiercenie zbyt małym wiertłem i wybrzuszenie się płyty półki itp. Ale nic nie widać ;-)
Jak wspominałem zawiasy są widoczne, ale przy białym środku nie są bardzo widoczne i zostawię je tak jak są.
Zrezygnowałem ze środkowego zawiasu i zobaczę jak to będzie wyglądało. Może domontuję go potem. Przy zamkniętych drzwiczkach jest ok, ale przy otwarciu trzeba podpierać je na środku bo się wykrzywiają. Ale rzadko je otwieram. Poobserwuję też śruby od tych zawiasów czy się nie będą wyrywać. Jak tak to chyba przewiercę na wylot.
Zawieszenie rozwiązałem tak że do ściany wkręciłem 7 kołków ze śrubami wystającymi około 1 cm, to jest tyle ile wynosi odległość rowka w które są wpuszczone plecy. Łby śrub idealnie weszły w rowek i szafka się nie ruszy w żadną stronę, a płyta nie powinna się wykruszyć. A zawieszenia w ogóle nie widać.
Po wstawieniu taboru wyszło na to że powinienem od razu zabierać się za budowanie następnej, bo miejsca nie starczyło, a koniec roku zapowiada się bogaty w nowe modele.
Myślałem też o oświetleniu ledami. trzeba by w każdej półce wyfrezować rowek o szerokości taśmy led i ją wpuścić do środka, nie byłoby wtedy widać świecących diod.
Ale to może w drugiej sztuce ;-)
A i jeszcze odkryłem jedną wyśmienitą właściwość tej szerokości szafki - idealnie mieszczą się w niej bez docinania 2 sztuki fleksów piko ;-)
No a teraz foty, niestety z telefonu więc jakość przeciętna (szafka jest prosta, to tylko aberracja obiektywu):