Ten serwis używa "ciasteczek" (cookies). Korzystając z niego, wyrażasz zgodę na użycie plików cookies. Learn more.
Szanowny Użytkowniku, serwisy w domenie modelarstwo.info wykorzystują pliki cookie by ułatwić korzystanie z naszych serwisów. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.
CZĘŚĆ DZIEWIĄTA
Zaczynam dalsze malunki i montaże. Kolejne zdjęcia pokazują (bardzo skrótowo) dalsze etapy: malowanie wnętrza kabiny, na drugim zdjęciu są już pomalowane listwy okienne oraz wklejona korba hamulca ręcznego, trzecie zdjęcie to wszystkie (prawie) elementy do wyposażenia przedniej części kabiny, potem trzy zdjęcia jakimiś etapami pośrednimi wklejania tych elementów…
… aż wreszcie na poniższe trzy zdjęcia pokazują finalny wygląd urządzeń kabiny, przed sklejeniem przodu z tyłem. Najpierw przód, potem tył i na końcu całość widziana z lotu ptaka. No, ptaszka.
O panu Franciszku już wspominałem. Tu już go widzicie po podkładzie, ze skróconymi 2mm nogami (bo podłoga podwyższona) no i z ramieniem ułożonym do koła zmiany biegów. I tak patrzyłem na tego pana Franciszka, i czegoś mi w nim brakowało. Hmmm… jasne! Czapki kolejarskiej! Pan Franciszek wprawdzie stracił pół mózgu ale czapkę ma jak malowanie.
Trzeba przygotować lokomotywę do malowania. Ze względu na pełne wyposażenie kabiny oraz przymocowane już elementy wewnątrz, szczególnie wajch do napędzania wycieraczek i tablicy zegarów na środkowym, przednim słupku, nie można było po prosty zakleić okien od środka. O ile odmalowanie ram okiennych nie byłoby problemem to porządne przyklejenie taśmy w okolicy ww. elementów nie było możliwe. Wykonałem więc takie „korki” z silikonu (silikon o grubości 1mm uzyskałem z silikonowych foremek, takich do pieczenia babeczek). Korki te były po wycięciu nieco większe niż światło okna, a że były z miękkiego silikonu, po wsadzeniu w okno idealnie się ułożyły w ramie i doszczelniły.
Gdy już powsadzałem te korki i ułożyłem tak, aby nie wystawały poza ramę okienną na zewnątrz, nastąpił dziejowy moment sklejenia obu części pudła lokomotywy. Na zdjęciu poniżej widzicie już wszystko w jednym kawałku. Wtedy też, dla pewności, zakleiłem taśmą wnętrze (ile się dało, aby nie połamać drobnych elementów wyposażenia) aby mieć pewność, że ani mikrokropla farby nie wpadnie do środka.
Gdy te prace przygotowawcze były zrobione, nastąpił kolejny dziejowy moment czyli przyklejenie dachu. Jak już klej wysechł (kilka dni, bo kleiłem klejem do PS) zaszpachlowane zostały szpary między pudłem a dachem i wyszlifowane tak, aby nie było widać łączenia. Jak wiedzą pasjonaci SM 03 – dach przechodzi w ścianę boczną kabiny bez jakiegokolwiek śladu a rynna jest nieco powyżej łączenia dachu z kabiną a więc nie może przysłonić powstałej kreski łączenia.
Wspomniałem o rynnie? No właśnie – poniżej na zdjęciach. Rynna została wykonana z ceownika 0,5 x 0,2 mm, o grubości ścianek 0,1mm. Skąd to miałem? Pomyślałem, że takie mikroskopijne kształtowniki można po prostu wytrawić i zamówiłem kilka przekrojów ceowników i kątowników, które skalowo pasują idealnie jako okucia do drewnianych profili (wykorzystałem takie w Żuku przy wykonaniu paki), czy właśnie do wykonania naturalnie wyglądającej rynny.
No i cóż, malujemy. Zawsze mnie stresuje ten moment, bo słabo można cofnąć skutki nieudanego malowania ale tym razem wyszło bardzo dobrze.
A potem malowanie reszty, tu zrobiłem niewiele zdjęć więc pokażę po malowaniu tylko zderzaki i ramę z czołownicami.
Ufff… no to teraz trzeba by kalkomanie przykleić a potem bezbarwny. Powiem tylko tyle, że takich arkuszy, jak na zdjęciu poniżej, pomalowanych farbą i wyklejanych testowo kalkomanią (której miałem spory zapas, jeszcze zostało więc jak ktoś będzie robił SM03 w S, to służę) zrobiłem trzy. Problemem było zgubienie grubości kalki. Próbowałem wszystkiego, co doradzają w internetach modelarze – zawsze mi krawędź kalki wychodziła na wierzch. Ostatecznie przykleiłem całe arkusze na cały bok. Zamawiając kalki przewidziałem taką ewentualność i zamówiłem w arkusikach odpowiadających wymiarowo bokowi budki. Ja wiem, że to jest niezgodne ze sztuką, że powierzchnia kalek powinna być jak najmniejsza. Ale niestety, pojedyncze napisy wyglądały paskudnie. Owszem, brzegi kalki w tych dużych arkuszach też wyszły ale po pierwsze mogłem je nieco w tych miejscach zaszlifować przed ostatnim bezbarwnym, a po drugie – wszystkie krawędzie wystąpiły w korzystnych miejscach: dół na krawędzi dolnej budki, góra na przecięciu płaszczyzn pod oknem, bok przedni na zaokrągleniu „karoserii” a bok tylny pod przyszłą barierką. Na drugim zdjęciu, zrobionym już po ostatnim bezbarwnym, widać, że prawie nie widać.
Potem pacnąłem odbłyśniki lamp Molotowem chrom. Niesamowity efekt, bardzo polecam. Tylko uwaga, bo to chyba jest na osnowie olejnej i aby porządnie wyschło należy poczekać kilka dni. Chyba, że dałem za dużo, pewnie tak, ale w odbłyśnikach trudno położyć cienką warstwę. Ja po prostu włożyłem pisak 2mm w odbłyśnik i ustawiając pisak pod niewielkim kątem, wykonałem nim obrót. Niemniej podkreślam: efekt jest re-we-la-cyj-ny!
I teraz coś, co zabrało mi kilka tygodni. Okna a dokładnie wklejanie szyb. Już pisałem podczas opisu ram okiennych, że ich wykonanie tak, jak to zrobiłem, wymusiło konieczność bardzo dokładnego wykonania szyb i wklejenia ich na minimalnej ilości kleju. Były z tym same problemy. Po pierwsze, do szyb używam folii Tamiya o grubości 0,2mm – są idealne, mają błysk i refleks jak szyba, świetna przeźroczystość bez zniekształceń, które są normą we wszystkich foliach, jakie znam (pewnie nie znam wszystkich, jeśli macie jakieś równie dobre doświadczenia z innym materiałem, proszę o info). Ale żaden materiał nie jest doskonały – te idealne folie strasznie są podatne na zarysowania. Można im krzywdę zrobić nawet miękką, drewnianą wykałaczką. W fazie wycinania kształtu szyby jest na to sposób – wystarczy okleić zwykłą matową taśmą klejącą obie strony i można ciąć. Ale tę taśmę trzeba zdjąć przed montażem i kleić bez osłony – metoda pokazana na zdjęciach zapobiega uszkodzeniom powierzchni szyb. Taśma ochronna na środek szyby w celu przeniesienia jej na miejsce i operowania przy montażu, oraz dwa cienkie paski tej taśmy na bokach w celu niemal automatycznego zablokowania szyby we właściwym miejscu. Samo klejenie też jest wyzwaniem – nie można kleić CA, który byłby najlepszy (szyba matowieje), klej do PS też narusza szybę oraz lubi zniszczyć lakier na styku. Trzeba użyć neutralnego dla tych materiałów kleju epoxy, bezbarwnego: dobry jest poxipol bezbarwny a jeszcze lepszy jest Pattex repair epoxy 5 min, który jest moim zdaniem świetnym, wielozadaniowym klejem – jeszcze o nim będzie w tej relacji.
CZĘŚĆ DZIESIĄTA
Jako, że lubię przymiarki, nie mogłem się oprzeć aby nie pokazać jednej z przymiarek na tym etapie prac. Pierwsze zdjęcie – rozłożone, drugie – złożone.
No to lecimy dalej. Teraz będzie tylko montaż, montaż, montaż… nuda. Tutaj instaluję klosze lamp czerwonych. Już wcześniej pisałem, jak te lampki zastały wykonane, więc teraz odnotowujemy fakt ich zamontowania.
Tutaj montaż pierwszej barierki. Myślę, że warto napisać, jak one były montowane – mają mocowanie czteropunktowe i zakręt 90 st. Więc nie można ich było przygotować jako jedną całość. Najpierw montowałem główna barierkę a gdy była przyklejona od wewnątrz, wsuwałem także od wewnątrz te dwa krótkie łączniki, przysuwałem do barierki i chwytałem klejem od środka. I już. Jak wspominałem, barierki są z drutu stalowego i przy tej sztywności nie ma szans się to ruszyć ani na mikron. A wygląda bardzo naturalnie. A na drugim zdjęciu – prawie wszystkie barierki na swoich miejscach.
I jeszcze ujęcie, które bardzo lubię – znaczek firmowy Zastalu. Oczywiście fototrawiony, projekt w corelu mój a więc jak ktoś potrzebuje to służę znaczkiem, zmiana skali jest łatwa. Przy okazji widać naprawdę z bliska, jak dobrze wygląda osadzenie tych barierek – każdy modelarz, który robił barierki, wie, że to nie jest łatwe osiągnąć przy tym elemencie dobry efekt.
Kolej na zderzaki. Już pisałem o nich, więc teraz nie będę się rozpisywał, zdjęcia mówią wszystko. Dzięki temu są to prawdziwe zderzaki sprężynujące. Trzeba tylko pamiętać, że przy osadzaniu sprężynek trzeba dać bardzo mało kleju aby długość efektywna sprężyny była jak najdłuższa (polecam kleić to klejem dwuskładnikowym, najlepiej wolnoschnącym, jak distal). Zdjęcie ostatnie to zderzaki przyklejone do czołownicy – ale to ładnie wygląda!
Teraz klosze lamp świateł białych. Szybki lamp wykonałem ze wspomnianego kleju Pattex epoxy repair 5 min. (dwuskładnikowy). Niewielka kropla jest kładziona w kółko o średnicy oprawy reflektora (wytrawione) i rozpływa się ona grawitacyjnie w idealną wypukłość. Trzeba robić wszystkie reflektory naraz i po położeniu kleju zbadać pod światło czy wszystkie mają dobrą i jednakową wypukłość. przez ok. 3-4 minut możemy ściągnąć wykałaczką nadmiar lub trochę dołożyć. Jest dużo czasu na właściwe nałożenie kleju. Trzeba jednak pamiętać, że to jednak jest klej. Aby potem bez problemu oderwać zaschniętą szybkę od podłoża trzeba zastosować coś idealnie gładkiego (od spodu szkiełko też musi być gładkie a zastosowanie nie idealnie gładkiego podłoża spowoduje jego matowość a na dodatek klej mocniej złapie i trudniej reflektor oderwać) i miękkiego aby odrywać nie ciągnąc za reflektor (może się wygiąć) ale wyginać podłoże. Reflektor sam odpadnie przy zgięciu podłoża. Jeśli chodzi o to idealnie gładkie podłoże to ja zastosowałem taką folię aluminiową samoprzylepną prod. Tamiya, do wykonywania imitacji lusterek. Efekt jest super
A wracając do kleju, kilka słów o nim. Jest dostępny w każdym markecie technicznym za kilka zł dwie strzykawki po 5 gramów. Ma naprawdę wiele zalet:
- jest idealnie przeźroczysty; wadą jest tworzenie się drobnych bąbelków powietrza (widać na pierwszym zdjęciu) jeśli chcemy z niego zrobić szybkę. Jest na to rada – należy go mieszać bardzo powoli, wtedy bąbelki nie tworzą się;
- jest znakomicie lejny, np. w porównaniu z bezbarwnym poxipolem, który po zmieszaniu od razu jest taki jakby trochę sztywny;
- klej nie zasycha, że tak powiem, liniowo (czyli masa staje się coraz gęstsza) ale jest miękki jak zaraz po zmieszaniu około 3 minuty i potem nagle gęstnieje w przeciągu kolejnej minuty, dla mnie to duża zaleta, to jest dość długi czas skutecznej aplikacji;
- klej stosunkowo dobrze klei powierzchnie gładkie;
- na koniec wielka modelarska zaleta: klej można usuwać po około 7-10 minutach z lakieru, zupełnie bez szkody dla niego. Jak nam coś wypłynie przy dociśnięciu spod klejonego elementu, nie ruszamy tego! Po upływie ww. czasu od rozmieszania bierzemy ostro ściętą wykałaczkę i po prostu usuwamy klej z powierzchni, gdzie ma go nie być. Jest to bardzo dobra metoda bo klejony element już trzyma bardzo mocno, nie przesuniemy go ale klej jest jeszcze na tyle nie skamieniały, że się usunie. Ale uwaga – jeśli poczekamy za długo, np. 20 minut i więcej, usunięcie nie jest łatwe i zdarza się, że oderwie kawałek farby.
A na koniec tego odcinka – oprawy do kloszy czerwonych lamp. Jest to drucik 0,1mm zwinięty w sprężynkę na rurce o odpowiedniej średnicy równej średnicy wewnętrznej kółka jakie chcemy uzyskać (tu 1 mm). Potem powstałą sprężynkę przecinamy na twardej powierzchni, np. linijka metalowa, ostrzem wzdłuż (na ile nam wejdzie ostrze do sprężynki) i spod ostrza wysypują nam się idealne, małe kółeczka, czasem wymagające lekkiego dociśnięcia aby końcówki się zeszły. Po pomalowaniu są idealnymi oprawami/podstawami dla kloszy lamp.
Widzę Distal w wielu zastosowaniach - naprawdę świetny klej do różnych modelarskich sztuczek, choć żeby się nim skutecznie posługiwać, trzeba się z nim dobrze oswoić. Testując różne kleje epoksydowe z polskich i zagranicznych firm nie znalazłem idealnego odpowiednika. Niestety, wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że Libella wycofała się z produkcji Distalu w ubiegłym roku. Chyba forever.
CZĘŚĆ JEDENASTA (ostatnia)
Teraz zrobiłem sprzęgi. Może powinienem zlecić wytrawienie ale co tam – usiadłem i wystrugałem. Nie będę tu pisał drobiazgowej relacji z budowy sprzęgów, zmontowałem tylko proste zdjęcia porównawcze pokazujące początek i koniec procesu a jeśli kogoś interesuje, jak to szczegółowo zrobiłem – proszę pytać.
Efekt sprzęgowy przed malunkiem – poniżej.
No a potem pomalowanie tej czołownicowej drobnicy i lepimy to do czołownicy.
Teraz wycieraczki. Ramiona to pręcik mosiężny 0,3 mm a pióro to kątownik 0,2x0,2mm, wytrawiony, bo się przyda – pisałem wcześniej. Oś wycieraczki to po prostu wałek PS 0,6mm. Wszystko klejone CA. Na drugim zdjęciu gotowe wycieraczki przed pomalowaniem.
Teraz trzeba przymocować te eleganckie czerwone listwy (fototrawione) o pod nimi osłony zbiorników, które są pod budką.
I na okrasę rurki na deszczówkę – od rynny do poręczy, która w SM 03 pełni rolę rury spadowej. Spostrzegawczych od razu informuję, że nie zrobiłem dolnej części rury odprowadzającej wodę bo w tym modelu musiałaby być przymocowana do podwozia i nadwozia, które są rozłączne. Może jeszcze zrobię tę rureczkę, przykleję ją tylko za stopniem a do poręczy będzie tylko dotykać. Ale na razie zostawiłem bez niej, czasami co za dużo to niezdrowo.
Już prawie finał. Próby oświetlenia już w modelu – czy natężenie światła jest odpowiednie, czy gdzieś nie prześwieca przez obudowę.
I zaczynam zapakowywanie tego całego elektronicznego stuffu do środka, czyli od chaosu do… też chaosu, ale upakowanego. Zmieściło się. Jakże by mogło nie.
Wiem, że są sprytniejsze metody w takich sytuacjach, na przykład paski drukowane elastyczne. No ale jak znalazłem takie rozwiązanie na forum (w SM @piotr66) to już było za późno na zastosowanie. Następnym razem będę mądrzejszy.
Jeszcze tylko montaż blaszek przenoszących prąd z szyn do dekodera oraz napięcie z dekodera na silnik…
… i zamykamy. Z powodu ciasnoty (kondensator w tylnym przedziale maszynowym) nie mogłem po prostu zamknąć na dwóch śrubkach. Z tyłu są zakleszczające się skobelki, dlatego nadwozie należy wsuwać na podwozie w kierunku ku tyłowi – co, jak się domyślacie, znacząco utrudnia montaż budy. Ale jak już wskoczyło na miejsce to z przodu już jest śrubka i jest zamknięte. Blaszki na szczęście połączyły co trzeba.
Ponieważ w przedniej części było trochę miejsca – zrobiłem chłodnicę silnika. Wprawdzie jej prawie nie widać ale jak się zaświeci esemce światłem w mordę to widać znakomicie.
Jeszcze reszta drobiazgów: węże sprzęgów hamulcowych na czołownicę, słupki na przednią komorę na piasek, osłona wlotu powietrza, przedni znak Zastalu, klamki (no jasne, prawie zapomniałem) i …
… GOTOWA!!!
Galerię gotowej lokomotywy znajdziecie w wątku: Skala S powraca! ale ponieważ potem zrobiłem kilka ładnych zdjęć na dioramie – dla cierpliwych oglądaczy i czytaczy nagroda w postaci tych nowych zdjęć.
Na koniec chciałbym podziękować wszystkim, którzy swoją wiedzą i umiejętnościami wsparli mnie w budowie tego modelu:
- koledze @karol_mar, za dobór i wykonanie dekodera oraz przygotowanie go do montażu jak krowie na rowie, co w moim przypadku było konieczne; dekoder działa bajkowo;
- koledze @SP47-001 i kolegom z Melius Manu, za wykonanie pięknych kalkomanii (kilkukrotne, bo ja niszczę kalkomanie podczas kładzenia, taki majster jestem );
- kolegom z firmy UMF za wykonanie pięknych elementów fototrawionych (do budowanego teraz Stara 28, o, tam to się dopiero postarali!);
- koledze @SD, za dzielenie się swoim przebogatym doświadczeniem modelarskim a także, gdy było trzeba, podtrzymywanie iskierki nadziei, że jednak może uda się skończyć ten model.
Brawo ! ,narobiłeś się bardzo ale było warto ,choć jak sam przyznałeś można było pójść na skróty i wykonać inaczej detale np. fototrawione). Co mnie najbardziej urzekło to malowanie zewnętrzne lokomotywy : gładkie powierzchnie i idealne pokrycie farbą . To zapewne zasługa wykorzystanego polistyrenu i przygotowania/zaszpachlowania łączeń.
Sam warsztat kolegi @jankosz powala z nóg , dokładność i staranność wykonania to mistrzostwo.
Piękny model - moje wielkie GRATULACJE !
Ale najważniejsze w mojej ocenie to zaprezentowana tu relacja z budowy nie tylko całego modelu ale poszczególnych elementów tej składanki.
Tak powinno to wyglądać na forum modelarskim.
JEDNYM SŁOWEM WIELKIE
Dziękuję bardzo za uznanie! Już to pisałem kilka razy - na forum są dziesiątki znakomitych modelarzy, to zaszczyt być jednym z Was. W pewnym sensie, w tym zalewie wszystkiego na gotowo i z dowozem do domu, jesteśmy wyjątkowym gronem.
@Zbigniew Gałczyński, zgadzam się w 100%, że tak powinno wyglądać forum - warto poświęcić kilka godzin aby tworzyć takie poradniki. Czasami jest tak, że dopiero jak coś zobaczysz, że można, że jest wykonalne - znika mentalna klapka niemożności. To nie jest hobby dla każdego (jak każde hobby) ale jeśli ktoś ma pasję modelarską i np. skleja tzw. "modele do sklejania" - no, ładne są ale jednak jakieś nie własne. Spróbuj samodzielnie!!! Od początku do końca! SAMODZIELNIE!!!
Taka anegdota teraz będzie. Pokazałem tę sesję zdjęciową pędzikółka w pracy znacznie młodszemu koledze, inżynier mechanik, i to taki naprawdę pozbierany. Nie przyszło mu nawet do głowy, że model ten nie jest sklejony z gotowego setu. Doszło wtedy do mnie ilu młodych ludzi, mających pasję i chęci, nawet nie wyobraża sobie, że można czegoś nie kupić a można zrobić z podobnym, a czasem lepszym, efektem. Takie relacje, jeśli młody modelarz szuka inspiracji, są czymś nie do zastąpienia. Sam jeszcze pamiętam, jak w latach 70-tych i 80-tych moją wyobraźnię pobudzały książki panów Janowskiego, Dąbrowskiego, Pokropińskiego... nawet jeśli (co dzisiaj wiem) z modelarskiego punktu widzenia czasami opowiadali tam bajki...
Jak zapewne czytający zauważyli - skala S ma swoje okienko, którego na dodatek jestem dumnym moderatorem. Wszystkie wątki kolejowe zostały tu przeniesione, oczywiście dwa wątki samochodowe zostały w samochodach, ale efekty samochodowych prac zobaczycie nieraz na dioramach a po szczegóły zapraszam do działu W ROBOCIE, w samochodach rzecz jasna.
Serdecznie zapraszam do nowego działu na forum i wszystkich bardzo zachęcam do budowania w skali S. Już kilka razy o tym pisałem, i @SD też - to bardzo wdzięczna skala. Baaardzo.
Jeszcze raz dziękuję za miłe słowa, to budujące! I do zobaczenia za kilka lat , gdy skończę coś nowego. Żart! Postaram się aby dział S żył, nie pokazując wciąż tego samego. Np. odświeżę temat SP45-241, która za chwilę będzie przeżywać gruntowne odświeżenie, oraz EU07-???, która czeka na skończenie od 2002 roku, kiedy to ostatni raz coś do niej przykleiłem. Bo w 2002 pojawiła się córka... a potem syn... życie, nie?
Jeśli zajęło Ci to tylko kilka godzin to jesteś chyba szybszy od Mozarta.
Ale domyślam się że to "kilka" to tylko takie umowne określenie bo zapewne poświęciłeś na to godzin kilkadziesiąt. Trzeba wziąć pod uwagę czas poświęcony na robienie zdjęć podczas budowy, ich obróbkę/kadrowanie, pisanie tekstu i jego sprawdzanie/poprawianie, potem edycja postu, wstawianie zdjęć... No jest z tym dużo roboty. I być może dlatego nie ma zbyt wielu tak szczegółowych relacji jak Twoja.
@Tempest, jasne, że więcej niż kilka. To jakby przenośnia. Ale też na pewno nie kilkadziesiąt. Zdjęcia robię na bieżąco, nie tylko dla przyszłej relacji ale przede wszystkim dla siebie. Już wiele razy to zdjęcia pozwalają przypomnieć sobie jak coś zrobiłem kilka lat wcześniej - po prostu zapomina się o dobrych rozwiązaniach.
Selekcja zdjęć idzie piorunem, przecież je znam, żadnej obróbki nie ma poza zmniejszeniem rozmiaru. A tekst - przyznaję, że bozia dała mi dar pisania, po prostu siadam i piszę, niemal nigdy nie zastanawiam się co chcę napisać i jak. Piszę i jest. Nie zajmuje mi to więc przesadnie wiele czasu. W ogóle, lubię pisać.
No i ten, tego...
Pozdrawiam
Niesamowita precyzja. Podziwiam i gratuluję. Wygląda to jak z fabryki
Mój komentarz dotyczy oczywiście też całości tej pracy. Bardzo wartościowa relacja.
Polistyren.... wdzięczny materiał.
Gratuluję efektu końcowego. Z wypiekami na twarzy przeczytałem wątek Muszę zmienić swoje relacje.... tylko mam jeden problem nie umiem pisać Lepiej idzie mi projektowanie i budowanie modeli.... tyle że w skali 1:160.
Czekam na kolejne modele Super relacja. Tak trzymaj....
Niezwykle precyzyjna i czysta robota. Naprawdę wysoki poziom wykonania. Do tego przedstawione ciekawe rozwiązania wykonania pewnych rzeczy. Bardzo ładny model i wartościowa relacja. Szacunek za umiejętności.
Jedna tylko uwaga na przyszłość. Oznaczenia serii piszemy bez spacji w środku, a zatem SM03, a nie SM 03.
@piotr66, co racja to racja ale próby wskazują, że nie robię tego dobrze. Ale jeszcze będę ćwiczył, patyna na budynkach wychodzi mi już dość rozsądnie, przyjdzie może i kolej (nomen omen) na kolej. Tu na forum widziałem arcydzieła patynowania taboru, z drugiej strony złe patynowanie robi z modelu karykaturę. A w razie niepowodzenia wyczyścić praktycznie sie nie da, nawet jak brudzi się akrylami.
W każdym razie temat jest jakoś tam na tapecie, od dawna zresztą. Dzięki za rzeczową uwagę.
Z tym patynowaniem to jest tak jak pisze kolega jankosz, sam teraz walczę z przywróceniem do stanu pierwotnego wagonu platformy który został patynowany pudrami, a że za dobrze poprzedniemu właścicielowi tego wagonu ta robota nie wyszła to sprzedał wagon, teraz ja mam pracę, usuwam tą patynę płynem hamulcowym, myję ludwikiem, wycieram szmatką i od nowa robota, nie chcę użyć rozpuszczalnika żeby nie uszkodzić plastiku z którego wykonana jest to nadwozie wagonu. Ale nie narzekam, mam zajęcie.