Dzień dobry
Panowie, każdy z Was jest Mistrzem, jak oglądam Wasze modele czy makietowe krajobrazy, niektóre detale - to mi mowę odbiera. Nie ukrywam, że patrząc na te wszystkie zdjęcia bardzo wiele rzeczy podglądam i niemal kopiuję. Najczęściej nie muszę pytać jak coś zrobić bo lata doświadczenia podpowiadają rozwiązania ale często, póki nie zobaczę, że ktoś coś zrobił tak czy tak - sam jakoś nie wpadnę. Czasem rewelacyjny efekt finalny zobaczony w pracy kogoś na forum powoduje proces myślowy, który kończy się własnym, nie gorszym efektem. Niniejszym dziękuję za pochwały, zgadzam się z Adamem aby nie przesadzić z pochwałami oraz naprawdę chylę czoła przed dzisiątkami Wielkich Modelarzy, jakich mamy na tym forum.
Natomiast zupełnie nie zgadzam się z
@popowe i jego robaczkową parabolą. Naprawdę wszystko można wykonać, w szczególności dziś, gdy możemy się wspomagać znakomitą technologią materiałową i świetnymi narzędziami. Odpowiem przypowieścią, czyli wspomnieniem starszego pana, kto nie lubi - niech nie czyta. Kolej zawsze kochałem, kolejki PIKO w latach 70-tych budziły we mnie stany bliskie nirwany i szczęścia wiecznego. Ale własnej nie miałem - tak wyszło. Od zawsze próbowałem zbudować lokomotywę z napędem, mam jeszcze gdzieś rysunki napędów i całych pojazdów, jakie próbowałem robić jeszcze w szkole podstawowej. I mimo, że wtedy naprawdę wiele modelowałem, głównie Mały Modelarz, to każda próba budowy lokomotywy kończyła się WIELKIM fiaskiem. No, nie da się i już. I wtedy, już chyba w czasach wczesnej szkoły średniej, nie kto inny jak kolega
@SD zbudował EU07 (o ile pamiętam 170) w H0. I to jeżdziło! W porównaniu z tym co Sławek buduje obecnie nie jest to model wybitny ale dla mnie jest to najważniejszy model, jaki w życiu widziałem, dla mnie był tym, czym dla astronomów i filozofów odkrycie tego, no.... Kopernika. Niemoc mentalna została przełamana, pozytywny proces myślowy włączony. Efektem tego była SP45 w skali S oraz budowany równolegle przez Sławka Ty45 w tej samej skali, które to modele pod wieloma względami były przełomowe dla mnie i dla Sławka, zarówno pod kątem technologii modelarskich jak i efektu końcowego. Wszystko stało się proste, była tylko kwestia wyboru sposobu a nie czy w ogóle się da i uda. Potem ja miałem modelarską przerwę ale Sławek przekroczył modelarską barierę dźwięku, transponując technologię i dokładność wypracowaną w S na mniejszą, trudniejszą skalę H0. I z jakim efektem!
Nie wierzę, że większość z Was, przy Waszym doświadczeniu i warsztacie, nie potrafiłaby zrobić takiego Żuka, choćby kopiując technologie, które opisałem. O poradnikach Sławka nawet nie wspominam, bo to jest istna kopalnia świetnej wiedzy modelarskiej. Czytać i robić! Pytać i robić! Kropka! Polecam przeczytać motto kolegi Kempola...
Dość trucia. Na koniec: Adamie, Sherlocku, nie. Nie cierpię robić tego samego. Jak śni mi się horror to jest to konieczność zrobienia 12 identycznych zawieszeń osi i odsprężynowania w SP45, oczywiście we śnie - gdy już je zrobię - znikają w niewyjaśnionych okolicznościach i trzeba zacząć od nowa. Na pewno nie będzie drugiego Żuka, chyba że za 10 lat gdy zapomnę, że go już zrobiłem. Blach wytrawiłem więcej bo pierwszy raz w życiu pracowałem z tym materiałem i byłem przekonany, że będą duże straty. Strat aż tak dużych nie było, chociaż napisy Żuk zepsułem wszystkie i naprawdę udał się dosłownie ostatni (z siedmiu). Tak, że ten... nie szastaj pieniędzmi. Nawet umiarkowanymi. Teraz kończę SM03 a potem - jeśli samochód - to Star 28. To już postanowione.
Pozdrawiam wszystkich!
Janusz