Do CoCu i Mirek555k:
„Wszyscy pracownicy, których praca związana jest z ruchem pociągów, a zwłaszcza drużyny parowozowe, powinni stale pamiętać, że skuteczne działanie skomplikowanych i kosztownych urządzeń zabezpieczających ruch pociągów na stacjach i szlakach oparte jest na założeniu bezwzględnego zatrzymania się pociągu przed sygnałem „Stój”. Przestrzeganie tego nakazu zapewnia bezpieczeństwo ruchu, w przeciwnym bowiem razie urządzenia zabezpieczające byłyby zbędne; powodowałoby to zupełną anarchię w ruchu pociągów. Dlatego przejechanie semafora wskazującego sygnał „Stój”, chociażby jedną osią parowozu, jest jednym z największych przestępstw w prowadzeniu ruchu.”
To cytat z podręcznika dla pracowników kolejowych „Sygnały kolejowe” Eugeniusza Horniaka i Klemensa Wądołowskiego, wydanego przez Wydawnictwo Komunikacyjne w 1953 roku. Treść tego cytatu nie tylko nie straciła, ale wręcz zyskała na znaczeniu w obecnych realiach, czego, mam nadzieję, nie muszę specjalnie tłumaczyć.
Oglądając zdjęcia z katastrofy, a szczególnie te, przedstawiające lokomotywę St-44, prowadzącą pociąg oraz jej zniszczenia spowodowane zderzeniem, warto pamiętać, że minimalna odległość semafora, wskazującego sygnał „Stój”, który został przejechany, od miejsca niebezpiecznego (w tym wypadku ukresu rozjazdu, na którym nastąpiło zderzenie) wynosi 100 m. Patrząc na uszkodzenia tej lokomotywy, spowodowane zderzeniem, można się domyślić, z jaką prędkością pociąg przez nią prowadzony uderzył w wagony wyjeżdżającego ze stacji innego pociągu. A to z kolei świadczy o tym, że maszyniści w ogóle nie zareagowali na sygnał „Stój” na mijanym przez nich semaforze. Tu nie ma żadnego tłumaczenia. Bezpieczeństwo w ruchu kolejowym jest pierwszym i podstawowym elementem wszystkich przepisów, które należy kategorycznie przestrzegać – bez względu na okoliczności i wszystkie inne uwarunkowania. I o tym warto pamiętać.