Witajcie 
Przedstawiam sytuację, w której modelarz kartonowy wziął się za plastikową przeróbkę...
Chciałem mieć jakąś lokomotywę do mojego składu talbotów WWyah.
Padło na Tr6, bo jest dla mnie typowo dolnośląska i tak po prostu mi pasowała.
Model to parowóz BR56 w H0, staaarej produkcji PIKO, kupiony po taniości na Alle. Trochę jeździ, ale ciut podskakuje, bo koła z największą przeciwwagą są źle nabite na oś. Poprawy w ostoi nie przyniosły rezultatów, ale mi to nie przeszkadza, bo model i tak traktuję jako statyczny do gabloty.
Rozebrany na najmniejsze części i krok po kroku przerabiany, i składany. Poprzedni właściciele wiele rzeczy przykleili cyjanoakrylem, więc trzeba było odpuścić np. oddzielenie budki od kotła. Szarpnąłem się na usunięcie niemieckich rurek, zbiornika oraz odlanych poręczy z kotła i w tendrze.
Większość rurek (w tym poręcze), również na drzwiach dymnicy i budce, wykonałem samodzielnie. Przeniosłem prądnicę, uzupełniłem pomost. Kilka drobiazgów dodałem od siebie.
Reflektory od Kluby. Oznaczenia od @SP47-001
Igor - wielkie senkju dla Ciebie! 
Jakby co, to garnki nie świecą. Jakby co, to mi to nie przeszkadza.
Na model został położony podkład i farby w sprayu Tamiya. Całość lakierowana, również Tamiyką.
Kalki w takiej ilości nanosiłem pierwszy raz i powoli załapuję z czym to się je. Na tendrze wyszły mi trochę lepiej, niż w parowozie.
Zaś w parowozie lepiej wyszły mi reflektory w porównaniu z tendrem.
Sama przeróbka trochę mnie zmęczyła. Zajęło mi to ponad 2 miesiące. Nie czuję na razie modelarstwa plastikowego. Na chwilę obecną to pierwsza i ostatnia konwersja.
Wykonania się nie wstydzę. Cieszę się, że kolejny raz zrobiłem coś samemu, bez zleceń komuś i grubych banknotów.
Teraz muszę odpocząć przy kartonie i wrócić do starych, morskich tematów.
Przedstawiam sytuację, w której modelarz kartonowy wziął się za plastikową przeróbkę...
Chciałem mieć jakąś lokomotywę do mojego składu talbotów WWyah.
Padło na Tr6, bo jest dla mnie typowo dolnośląska i tak po prostu mi pasowała.
Model to parowóz BR56 w H0, staaarej produkcji PIKO, kupiony po taniości na Alle. Trochę jeździ, ale ciut podskakuje, bo koła z największą przeciwwagą są źle nabite na oś. Poprawy w ostoi nie przyniosły rezultatów, ale mi to nie przeszkadza, bo model i tak traktuję jako statyczny do gabloty.
Rozebrany na najmniejsze części i krok po kroku przerabiany, i składany. Poprzedni właściciele wiele rzeczy przykleili cyjanoakrylem, więc trzeba było odpuścić np. oddzielenie budki od kotła. Szarpnąłem się na usunięcie niemieckich rurek, zbiornika oraz odlanych poręczy z kotła i w tendrze.
Większość rurek (w tym poręcze), również na drzwiach dymnicy i budce, wykonałem samodzielnie. Przeniosłem prądnicę, uzupełniłem pomost. Kilka drobiazgów dodałem od siebie.
Reflektory od Kluby. Oznaczenia od @SP47-001
Jakby co, to garnki nie świecą. Jakby co, to mi to nie przeszkadza.
Na model został położony podkład i farby w sprayu Tamiya. Całość lakierowana, również Tamiyką.
Kalki w takiej ilości nanosiłem pierwszy raz i powoli załapuję z czym to się je. Na tendrze wyszły mi trochę lepiej, niż w parowozie.
Zaś w parowozie lepiej wyszły mi reflektory w porównaniu z tendrem.
Sama przeróbka trochę mnie zmęczyła. Zajęło mi to ponad 2 miesiące. Nie czuję na razie modelarstwa plastikowego. Na chwilę obecną to pierwsza i ostatnia konwersja.
Wykonania się nie wstydzę. Cieszę się, że kolejny raz zrobiłem coś samemu, bez zleceń komuś i grubych banknotów.
Teraz muszę odpocząć przy kartonie i wrócić do starych, morskich tematów.
-
8
-
26
-
9
- Pokaż wszystkie