A właśnie koledzy Prezes i Jarząbek na stronie 66 i 67 pisali o rolbockach i transporterach budowy niemieckiej na tor 750 mm, więc teraz nieco o tym.
A więc według moich informacji rolbocków (dwuosiowych) było 30 sztuk. I tak:
-6 sztuk numery od 77506 do 77511 z kolei bogatyńskiej, w latach 50-tych przesłane na kolej wrocławską
-2 sztuki numery 77522 i 77523 z kolei kujawskiej
-22 sztuki numery 77527 do 77548 z kolei krotoszyńskiej, z których w 1951 roku 12 wysłano do Śmigla (2 z nich w 1958 roku przesłano do Wielunia, a obecnie są w Sochaczewie), 4 w 1952 roku wysłano na kolej średzką, a 6 pozostało na kolei krotoszyńskiej.
Ponieważ na kolejach śmigielskiej i średzkiej przed przekuciem także używano rolbocków ciekaw jestem czy później na torze 750 mm też woziły one wagony normalnotorowe? Może ktoś ma na ten temat jakieś informacje.
Natomiast transportery były 4.
-jeden czteroosiowy numer 77521 na kolei kujawskiej, miał ładowność 32 tony i masę własną 5200 kg
-3 sześcioosiowe numer 77518, 77519 i 77520 również na kolei kujawskiej, te służyły do przewozu szyn i w związku z tym pracowały także na innych kolejach w ZKD Poznań (średzka, śmigielska, kaliska). A propos kolei kaliskiej, jak wiadomo od 1960 roku w związku z budową elektrowni "Adamów" w Turku gwałtownie wzrosła tam ilość przewożonych towarów i te 3 transportery przesłano tam (77518 i 77519 w 1961 roku, 77520 w 1962 roku) i co ciekawe chyba w celu zgodnym z ich pierwotnym przeznaczeniem czyli do przewożenia wagonów normalnotorowych. Piszę chyba, gdyż nie znalazłem na to jednoznacznego potwierdzenia, jedyną rzeczą sugerującą takie ich wykorzystanie było czytane przeze mnie wiele lat temu pismo, nie pamiętam już niestety gdzie i kiedy to było, a w skrócie chodziło o brak możliwości łączenia w jeden pociąg transporterów polskiej i niemieckiej budowy z powodu ich różnej konstrukcji, po prostu zwory od transporterów polskich nie pasowały do niemieckich i zastanawiano się jak ten problem rozwiązać. Pamiętajmy, że pierwsze transportery polskiej produkcji ZNTK Poznań pojawiły się na kolei kaliskiej już w 1963 roku w ilości 10 sztuk. Nie wiem czy w końcu jakoś to rozwiązano, ale dostawy nowych transporterów na tą kolej realizowane w następnych latach spowodowały, że w 1967 roku było już ich 44 i w międzyczasie zrezygnowano z eksploatacji transporterów niemieckich i w 1965 roku odesłano je z powrotem na Kujawy.
Jako ciekawostkę napiszę jeszcze, że począwszy od 1963 roku transportery budowane były w ZNTK Poznań w hali na Franowie, hala ta sąsiadowała ze stacją kolei średzkiej Kobylepole i dlatego pierwsze jazdy próbne wszystkich nowych transporterów odbywały się na tej właśnie kolei. Jazdy te na kolei średzkiej zakończono we wrześniu 1969 roku, od października 1969 odbywały się na kolei kaliskiej do grudnia 1971 kiedy produkcję transporterów przeniesiono do ZNTK Wrocław oddział Oława i od wtedy transportery wysyłano już na poszczególne koleje, gdzie jazdy próbne przeprowadzano we własnym zakresie.
To by było tyle o rolbockach i transporterach. Teraz o czym innym.
Na stronie 58 jest kilka zdjęć autorstwa kolegi Prezesa z kolei żuławskiej z 1973 roku, a na nich pociągi motorowe z wagonami 3 Aw. Kolega Michał napisał "Wagon 3Aw sprawia wrażenie bardzo starannie utrzymanego", zgadza się z moich obserwacji również wynikało, że na tej kolei dbano o tabor, poza tym wagony 3Aw na początku lat 70-tych przechodziły w ZNTK Opole naprawy główne, po czym otrzymywały nowe oliwkowe malowanie, a na zdjęciach już takie mają, co dowodzi, że są po naprawach głównych.
Na stronie 57 są zdjęcia węglarek wykonane w 1949 roku, na jednym z nich węglarka z cechą PKP o numerze 2087. Zdjęcia wykonane zapewne na kolei żuławskiej, 2087 to numer dawnej Westpreusische Kleinbahn AG, jako, że to rok 1949 węglarka ma już cechę PKP, ale numer jeszcze stary. Później otrzymała numer 25072 i serię Wx, miała ładowność 5 ton, pracowała na Żuławach aż do skreślenia z inwentarza 17.07.1964.
Strona 55: "Px48 1760 auf dem Schmalspur Eisenbahnnetz Koło-Kutno. PKP." Polecam zwrócić uwagę na wagon 1W:
Ten wagon ma numer 1510, późniejszy 00470024213-6, pamiętam, że w pierwszej połowie lat 80-tych wagon ten zazwyczaj jeździł w pociągach z Sompolna do Jabłonki, chociaż raz widziałem go też w Kole, podczas ostatniej rewizji w Sompolnie chyba w 1984 roku cały pas podokienny pomalowano mu na biało i jeździł tak, aż do przekazania do Sochaczewa w 1985 roku, obecnie pewnie jeszcze tam jest.
zdjęcie poniżej: "Güterzug von der Px48 1760 gezogen, auf dem Eisenbahnnetz Koło-Kutno. PKP.":
Pociąg wyjechał ze stacji Przystronie w kierunku Sompolna, według mnie zdjęcie wykonane wiosną 1980 lub 1981 roku, ten Lxd2 to 330 albo 331 ciągnięty z Koła do Sompolna.
Strona 19. Czterosiowe wagony Ziehla na Żuławach.
Na kolei żuławskiej było eksploatowanych 12 takich wagonów, pochodziły z partii 38 sztuk odkupionych przez PKP z likwidowanej w 1972 roku kolei ze Starachowic do kopalni pirytu "Staszic" w Rudkach. Wagony rozdzielono na koleje żuławską, jędrzejowska i kujawską. Wagony z Żuław w latach 1986-88 przesłano do Białośliwia, gdzie przebudowano je na tor 600 mm.
Strona 20. Kolego Michał pisze:
"Parowóz Px48-1784 dostał ten zderzak najprawdopodobniej na krótko przed wysłaniem z Gniezna na Żuławy lub zamontowano go w już warsztatach w Lisewie."
Doprecyzuję: W Gnieźnie parowóz Px48-1784 miał jeszcze zderzak normalny tj. prostokątny z wycięciami pod zworę przejściową, w tym czasie na tej kolei był prowadzony już tylko ruch transporterowy i na okrągły zderzak założenie takiej zwory byłoby niemożliwe. Ten zderzak parowóz otrzymał w Lisewie.
Strona 21. Mowa jest o różnych numerach parowozów Px48 i ich tendrów.
Taka sytuacja przynajmniej na kolei kujawskiej miała miejsce aż do drugiej połowy lat 70-tych. Wtedy w ówczesnym ZKD Poznań (a może w innych ZKD też, tego nie wiem) powstał pomysł ujednolicenia numeracji i wydano zarządzenie (mam je gdzieś w swoich kwitach) nakazujące spisanie wszystkich parowozów wraz z numerami tendrów, na podstawie tego tam gdzie numery parowozu i tendra były różne polecono odkręcić tabliczki z tendrów i przesłać na tą kolej, gdzie jest parowóz z tym numerem, oczywiście wszystko to w ramach DOKP Poznań. Gdy danego parowozu nie było w tej dyrekcji tabliczki z nie pasującymi numerami polecono zezłomować, a odpowiednie zamówić w odlewni w Krośniewicach. Znajdujący się wówczas w Gnieźnie parowóz Px48-1742 miał oczywiście na tendrze inny numer więc zamówiono w Krośniewicach odpowiedni komplet tabliczek. W międzyczasie jednak ten parowóz został wysłany do naprawy głównej w Nowym Sączu gdzie otrzymał nowe tabliczki na tender z właściwym numerem, a zamówione w Krośniewicach ... oczywiście do Gniezna przyjechały, ale były już niepotrzebne i zostały schowane w magazynku warsztatu, gdzie przeleżały 25 lat.
Strona 35: Kolega Michał pisze:
"Drugą datą jest zamknięcie odcinka linii głównej Ozorków Miasto-Ozorków Centralny. Wg tegoż "Parowozika" całkowity ruch na tej linii wstrzymano 25.07.1983. Tymczasem w wielu opracowaniach, a także przekazach ustnych, ten odcinek zlikwidowano (i wstrzymano ruch pociągów osobowych) na początku 1986 r. (luty-marzec). Zapytuję o właściwe, tzn. prawdziwe daty wstrzymania ruchu na tych liniach. Z podziękowaniem."
Zamknięcie i rozebranie odcinka Ozorków Centralny - Ozorków Miasto nastąpiło chyba jednak już w 1983 bądź na początku 1984 roku, na pewno nie w 1986 roku. Skąd takie przypuszczenie? Otóż w lipcu 1984 roku pociągi z Krośniewic jeździły już tylko do Ozorkowa Miasta, wiem, bo jechałem wtedy jednym z takich pociągów, odjeżdżał z Krośniewic o 11.08, dojeżdżał do Ozorkowa Miasta o 13.36, z powrotem odjeżdżał o 14.30 i w Krośniewicach był o 16.35. W tym dniu pociąg złożony był z parowozu Px48-1777, brankardu i 2 wagonów 3Aw. Ówczesna nowa stacja Ozorków Miasto znajdowała się bliżej o jakieś 1,5 km od Ozorkowa Wąsk w porównaniu z wcześniejszym przystankiem, a że miałem tam prawie godzinę przerwy to obejrzałem sobie okolicę ze szczególnym uwzględnieniem dalszego przebiegu linii w kierunku Ozorkowa Centralnego i niestety po tym odcinku zostało tylko trochę śladów w ziemi, a toru za nową stacją na długości przynajmniej kilkuset metrów nie było już wtedy na pewno.
Uff, się rozpisałem. Na dzisiaj wystarczy.