Obserwuję ten temat z zainteresowaniem (przyznam, że nie takim jak poród PMM) i nie mogę oprzeć się wrażeniu, że stajecie na cyckach żeby udawać że tworzycie normę, choć wszystko co się da czerpiecie właściwie z jednej (i dobrze).
Nie mozna po prostu wziąć jej jaką jest i doprecyzować po dżentelmeńsku kolor posypki i podsypki. Teraz na przykład dwie strony Misiek z Arturem będą wyjaśniać dlaczego najlepiej bananki takie a nie siakie i stanie na tych ze szkopskiej normy.
Nie mój cyrk, poczytam dalej bo będzie ciekawie.