Wiem, wiem - tylko mi to słowo trudno przechodzi ... zarówno przez gardło jak i klawisze.
Rozumiem.
Trochę podsumowując powyższe stoisko mięsne.
Szynki niemieckie czy też pruskie, bawarskie etc., rosyjskie czy też austriackie i okoliczne (węgierskie, bośniackie) nie dziwią.
Amerykańskie w sumie też nie powinny dziwić zważywszy na długoletnią rosyjsko-amerykańską współpracę kolejową.
Francuska szynka jest dość oryginalna, ale w międzywojniu kontakty kolejowe (i nie tylko) z Francją mieliśmy dość ścisłe.
Brakuje belgijskich szynek typu Goliat. Nie wiem ile ich sprowadzono. Być może na tyle mało, że żaden kawałek i napisem się nie uchował.
Może coś angielskiego powinno się znaleźć, ale nie wiem ile angielskich szynek sprowadzono na tereny polskie.
Może coś jeszcze, ale nie mam żadnych innych koncepcji.
Bądźcie zdrowi.
Jarek