Drodzy Koledzy, Koleżanki i Użytkownicy zacnego forum

Jak to dobrze, że od dwóch lat nie mam tego (organizacyjnego) problemu.
Pozwolicie, że cofnę się wstecz - o lat 11, do pierwszej edycji Salonu HOBBY. Pojechaliśmy tam z kumplem - "w ciemno". Ja z nędzną makietą, On ze swoimi okrętami. Było fajnie, bawiliśmy się wspólnie na mojej makiecie, poznaliśmy też wielu "zakręconych" ludzi (między innymi Pawła Radeckiego, ówczesnego prezesa ŁKMK, który to w imieniu Klubu zaprosił nas na imprezę do Łodzi). Byliśmy zaskoczeni i szczęśliwi. Do czasu. Po imprezie, znawcy i rasowi modelarze - na łamach ówczesnych czasopism i forach modelarskich - "rozjechali" nas (szczególnie mnie

).
Ale co tam - pojechaliśmy do Łodzi. Wspólnie z ŁKMK - wystawiliśmy jedną makietę. Jakoś się dało - bez uprzedzeń. Wspólnej zabawy, nie był nawet w stanie zniweczyć prawdziwy "nalot" na manewrujący parowóz.
Tak było kiedyś. Teraz na proste pytanie o organizację - czytam, czytam i czytam ... I końca nie widać. Pomysłów, frustracji i dorabiania ideologii. A mówią, że hobby ma być przyjemnością ...
Ku....wa, kiedyś było inaczej ...

Na koniec, parę zapomnianych fotek mojego Kumpla.