To z wyjątkami i zatwierdzaniem przez DOKP prowadzi prosto do zwrotu-wytrychu "warunki miejscowe"
Nie.
Taka formuła była stosowana dość często.
Wziąłem se przepisy E1 z 1930 r. a tam takie kwiatki:
I to nie są jakieś tam słupki, od których nic w zasadzie nie zależy tylko poważna sprawa od której zależy bezpieczeństwo przewozów.
Czyli wszystko gdzie nie da się ustawić słupków wedle przepisów można ustawić tak jak się chce, ważne żeby zostało przyklepane.
Procedura, jak wszystkie dyrekcyjne czy ministerialne była długa i przykra dla wnioskodawcy. Mniej więcej wyglądało to w ten sposób, że wnioskodawca musiał szczegółowo opisać zaistniałą sytuację i podać powody dla których zastosował takie a nie inne rozwiązanie. Ministerialni urzędnicy to byli poważni goście, którzy nie lubili być odrywani od swoich ulubionych czynności czyli picia służbowej herbaty i powolnego oczekiwania godziny piętnastej bez jakichś specjalnych powodów.
Owi urzędnicy przeważnie się nudzili więc z dziką rozkoszą rzucali się na papiery i jak się okazało, że jednakowoż istnieje możliwość rozwiązania problemu zgodnie z przepisami to kariera owego delikwenta wnioskodawcy mogła przebiegać niekoniecznie po myśli tego ostatniego.
W pozostałych przypadkach przeważnie zadawali szereg szczegółowych pytań, na które delikwent odpowiadał drogą służbową, po czym następowała seria uwag do odpowiedzi ze strony urzędników i po paru takich kursach służbowej korespondencji wnioskodawca zwykle otrzymywał pozytywną odpowiedź a urzędnicy mogli wrócić do swoich ulubionych czynności to jest jak wspomniałem powyżej: picia służbowej herbaty i powolnego oczekiwania godziny piętnastej tym razem w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku.
Bądźcie zdrowi.
Jarek