Uważam że całkowicie cyfrowy system kontroli, polegający na używaniu napięcia przemiennego do przesyłania pakietów sterujacych, jest ślepą odnogą ewolucji,
podobnie jak marklinowskie 3-szynowe napięcie zmienne.
Właściwie jedyną zaletą cyfrowej kontroli poprzez szyny jest to,
że można zderzyć dwa pociągi, co w analogu jest raczej trudne, ale czy to zaleta?
No dobra, żartuję, dzieki DCC można łatwo zestawiać trakcję podwójną lub popych,
ale w praktyce rzadko kiedy sie to wykorzystuje, zazwyczaj na makietach amerykańskich.
Możliwość rozprzęgania zdalnego też jest teoretyczna niestety, a szkoda.
Krytykując system DCC jako całość, biore pod uwagę czynniki takie jak
price/performance oraz reliability.
Jezeli proste trafo z prostownikiem oraz zwykłe przełączniki zastępujemy
myszkami, magistralami sygnałowymi, centralkami, boosterami i dekoderami
płacąc nie tylko koszmarne pieniądze, ale płacąc też mniejszą odpornością na zwarcia,
komplikacją pętli i zatrzymywania pod semaforem, blokowaniem możliwości sterowania
pojazdami w których nie ma dekoderów itp, trudniejszą diagnostyką uszkodzeń,
to przepraszam bardzo ale to chyba jakieś nieporozumienie jest?
Na dodatek w przypadku makiet modułowych klasyczny system DCC
(czyli zwykłe podpiecie myszki w obrebie stacji)
się kompletnie nie sprawdza, totalny chaos z adresami, duze ryzyko wypadków.
W takiej sytuacji należy uzywać myszek przenosnych, każdy pociąg ma mieć własną myszkę i osobę która za pociągiem chodzi (po korytarzu z tyłu w Kuźni
Ale wtedy albo trzeba robic gniazdka na modułach i biegając za pociagiem podłączać sie do magistrali,
albo uzyć myszek bezprzewodowych za bagatelka 500$... może potanieją kiedyś, pytanie czy działają przez ściany.
Oczywiście stosowanie dekoderów ma tę zaletę, że umożliwia bardziej płynny ruch pojazdów, dzięki stosowaniu PWM
(aczkolwiek analogowo tez mozna stosować PWM),
a także dzieki oprogramowaniu dekoderów które symuluje płynny wybieg i hamowanie.
Ale to samo mozna uzyskać dzięki dekoderom bez DCC - są przecież takie modele,
które jeżdżą w analogu.
Wystarczy, że napięcie w szynach nie będzie zasilało bezpośrednio lokomotywy,
tylko poprzez taki mikrokontroler, który odpowiednio interpretuje to napięcie jako rozkaz dla lokomotywy.
Jakby dodac do tego jakis akumulatorek podtrzymujący zasilanie w czasie przerw w zasilaniu oraz do zasilania generatora efektów dźwiekowych i swiateł,
to w sumie takie coś w zupełności mi wystarcza do szczęścia, a wam?
taki mikrokontroler mógłby też inteligentnie reagować na zmianę polaryzacji w torach
i nadal kontynuowac jazdę, trąbiąc ostrzegawczo i łagodnie hamując, co by umożliwiło zjazd z podziału sekcji i uniknięcie zwarcia.
Moja konkluzja jest taka: przyszłość to mikrokontrolery w lokach, ale sterowanie (też) analogowo .
Pozdr,
Mc
podobnie jak marklinowskie 3-szynowe napięcie zmienne.
Właściwie jedyną zaletą cyfrowej kontroli poprzez szyny jest to,
że można zderzyć dwa pociągi, co w analogu jest raczej trudne, ale czy to zaleta?
No dobra, żartuję, dzieki DCC można łatwo zestawiać trakcję podwójną lub popych,
ale w praktyce rzadko kiedy sie to wykorzystuje, zazwyczaj na makietach amerykańskich.
Możliwość rozprzęgania zdalnego też jest teoretyczna niestety, a szkoda.
Krytykując system DCC jako całość, biore pod uwagę czynniki takie jak
price/performance oraz reliability.
Jezeli proste trafo z prostownikiem oraz zwykłe przełączniki zastępujemy
myszkami, magistralami sygnałowymi, centralkami, boosterami i dekoderami
płacąc nie tylko koszmarne pieniądze, ale płacąc też mniejszą odpornością na zwarcia,
komplikacją pętli i zatrzymywania pod semaforem, blokowaniem możliwości sterowania
pojazdami w których nie ma dekoderów itp, trudniejszą diagnostyką uszkodzeń,
to przepraszam bardzo ale to chyba jakieś nieporozumienie jest?
Na dodatek w przypadku makiet modułowych klasyczny system DCC
(czyli zwykłe podpiecie myszki w obrebie stacji)
się kompletnie nie sprawdza, totalny chaos z adresami, duze ryzyko wypadków.
W takiej sytuacji należy uzywać myszek przenosnych, każdy pociąg ma mieć własną myszkę i osobę która za pociągiem chodzi (po korytarzu z tyłu w Kuźni
Ale wtedy albo trzeba robic gniazdka na modułach i biegając za pociagiem podłączać sie do magistrali,
albo uzyć myszek bezprzewodowych za bagatelka 500$... może potanieją kiedyś, pytanie czy działają przez ściany.
Oczywiście stosowanie dekoderów ma tę zaletę, że umożliwia bardziej płynny ruch pojazdów, dzięki stosowaniu PWM
(aczkolwiek analogowo tez mozna stosować PWM),
a także dzieki oprogramowaniu dekoderów które symuluje płynny wybieg i hamowanie.
Ale to samo mozna uzyskać dzięki dekoderom bez DCC - są przecież takie modele,
które jeżdżą w analogu.
Wystarczy, że napięcie w szynach nie będzie zasilało bezpośrednio lokomotywy,
tylko poprzez taki mikrokontroler, który odpowiednio interpretuje to napięcie jako rozkaz dla lokomotywy.
Jakby dodac do tego jakis akumulatorek podtrzymujący zasilanie w czasie przerw w zasilaniu oraz do zasilania generatora efektów dźwiekowych i swiateł,
to w sumie takie coś w zupełności mi wystarcza do szczęścia, a wam?
taki mikrokontroler mógłby też inteligentnie reagować na zmianę polaryzacji w torach
i nadal kontynuowac jazdę, trąbiąc ostrzegawczo i łagodnie hamując, co by umożliwiło zjazd z podziału sekcji i uniknięcie zwarcia.
Moja konkluzja jest taka: przyszłość to mikrokontrolery w lokach, ale sterowanie (też) analogowo .
Pozdr,
Mc