• Szanowny Użytkowniku, serwisy w domenie modelarstwo.info wykorzystują pliki cookie by ułatwić korzystanie z naszych serwisów. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Podbijarka torowa na PKP

rocketman

Aktywny użytkownik
Reakcje
0 0 0
#1
W tym temacie pragnę przedstawić bliżej model podbijarki torowej, który wykonałem. Nie wrzucam tego postu to wszystkich testów taboru bo liczę że temat się rozwinie z czasem.

Podbijarka torowa - samobieżna maszyna kolejowa poruszająca się po torach która podczas pracy wyrównuje torowisko do założonego standartu poruszając sie po nim. (definicja własna rocketmana)

Podbijarki torowe (PT) są często mylone z podbijarkami rozjazdów (PR). Te ostatnie mogą pracować zarówno na rozjazdach dzięki "rozdwojeniu" pracy jak i na odcinku prostym i na łuku toru. Z wyglądu wyrózniają się przede wszystkim dwoma kabinami operatora zwanymi "koszami" podwieszonymi pod maszyną. Podbijarki torowe mogą pracować jedynie na odcinku prostym bądź łuku!

Tak więc wiemy już że mamy do czynienia z PT a nie PR. Moja PT przedstawia jedną z maszyn firmy Plasser & Theurer a model to Mainliner Doumatic 07-32.

Model tej maszyny wiele lat temu wyprodukowała firma Liliput, która później przeniosła produkcję do Chin i wytwarza pod szyldem firmy Bachmann.
W ciągu wielu lat produkcji modele były produkowane w różnych standartach. Począwszy od statycznego modelu upominkowego w gablotce *1 przez model do składania *2 aż do modelu jeżdżącego *3.

Jak się dowiedziałem od osób zainteresowanych tematem, w Polsce były użytkowane te maszyny wraz z doczepką pełniącą rolę drezyny pomiarowej. Następnie na podstawie licencji były produkowane w Stargardzie jako PT-800 wraz z kilkoma zmianami. Są to m.in zmieniony układ okien, wydłużona rama, dodana skrzynia narzędziowa.

Tak więc zaryzykuję stwierdzenie iż produkowany model nie odpowiada w pełni temu co jeździło na PKP choćby na brak doczepki. Dodam tylko że są to informacje niepotwierdzone przeze mnie dokumentami.

Niezważając na tę przeszkodę powstał model. Na potrzeby testu użyłem zarówno modelu Liliputa *1 jak i Bachmana *2 dzieki czemu możliwe jest ich porównanie. Generalnie oba modele są tak samo słabe pod wzgledem wykonania jak i standardu.
Jakością powierzchni części niczym się nie różnią. Mają te same wady i niedokładności. Na tyle duże że konieczne jest ich malowanie podkładem i farbą. Niech się nikomu nie wydaje, że jak będzie miał model koloru żółtego w ręce to wystarczy go jedynie oznakować. W każdym razie przed tym przestrzegam że do pomalowania bedziemy potrzebowali ok 6 kolorów i wspomniany już podkład.

Pod wzgledem wyposażenia słabiej nawet wypada *2 od *1. W zestawie do montażu nie ma ciężarku (balastu) ani blaszki nakładkowej sprzęgu (rozwiązanie rodem z innych modeli Bachmana). O te dwa elementy model zostal zubożony przez producenta. Zestawy kołowe jakby się lepiej toczyły w *2 niż *1 ale może to wina tego że były nowe. Obie wersje róznią się sposobem mocowania wózka (na sworzeń/wkręt) co jednak nie ma żadnego wpływu na właściwości jezdne. Zarówno *1 jak i *2 nie posiadają kinematyki, wymiennych sprzegów ani nawet możliwości demontażu sprzęgu!

Detale. Wykonanie detali w *1 i *2 niczym sie nie różni. wszystkie poręcze są wkomponowane w obudowę a wycieraczki w szyby. Modele są bez oświetlenia i nawet bez gotowego rozwiązania możliwości instalacji oświetlenia.
Nie testowalem osobiście modeli jeżdżacych ale z moich obserwacji wynika iż mają one tak samo wykonane detale, brak oświetlenia i brak fabrycznego przystosowania do oświetlenia a róznią się kinematyką i gniazdami do wymiany sprzegów.

Cena. Model *1 Liliputa można nabyć już za solidne kilkadziesiąt złotych z drugiej ręki ale cena zależy tu od rynku i stanu modelu. Model do składania *2 bez problemu można dostać za niecałe sto zł. Uważam że jest to stosunkowo dużo porównując ceny modeli Revella, prostych modeli choćby samolotów a także drogo zważywszy słaby standart, kiepskie wykonanie, produkcję w Chinach i to że model jest dostępny od wielu lat na rynku. Takie samo pudełko jakie otrzymujemy w zestawie do montażu każdy może sobie wyciąć z tekturowego opakowania z pobliskiej Biedronki. Model jeżdżący to wydakek trzystu złotych lub więcej.

Na dziś to tyle w lekcji nr1, bo pora jest już mocno zaawansowana. W następnych lekcjach nieco wrażeń z montażu, o malaturze i o oznaczeniach.

Dodaję materiały do lekcji. Może je ktoś uzupełni brakującymi informacjami jako zadanie domowe a w szczególności:

W którym roku pojawiły się pierwsze maszyny i ile ich było, jakie nosiły oznaczenia, gdzie występowały i systematyka oznaczeń serii?
Od pierwszych maszyn do produkcji licencyjnej.
Jakie wersje wykonania modeli były produkowane poza wymienionymi?
*1 prod Liliput (statyczny w gablotce)
*2 prod. Bachmann (zestaw do montażu zrób to sam w bialym pudełku a'la noname)
*3 marka Spectrum prod. Bachmann (jeżdżący model)
 

Załączniki

Misiek

Znany użytkownik
NAMR
Reakcje
6.264 145 0
#2
Wszystko byłoby cacy, gdyby nie ten napis szpecący środek większości zdjęć
Nie możesz go przenieść w inne, mniej eksponowane zdjęcie, jak to jest W ZWYCZAJU?
:-|
 
OP
OP
rocketman

rocketman

Aktywny użytkownik
Reakcje
0 0 0
#3
Specjalnie na potrzeby tegoż forum zamieszczać będę jeszcze bardziej transparentny napis jednak tak już sie u mnie przyjęło iż stempel jest na środku.

Dzisiaj zajmę się jedynie opisem i refleksjami ze składania modelu do montażu.

Jak już pisałem dostajemy model w minimalistycznym pudełku. Otwieramy je, wyjmujemy zeń instrukcje montażu, woreczek i rozrywamy go. Przynajmniej można stwierdzić, po hermetyczności woreczka, iż są wszystkie części. Znajdują się one na wypraskach (ramki z tworzywa adekwatne jak przy modelach samolotów do sklejania). Niestety nie zachowały mi się zdjęcia z wczesnych prac nad modelem, ale zdjęcia takiego zestawu można czasem zobaczyć w internecie.

Po dokładnym obejrzeniu częsci stwierdziłem iż zawierają one wiele nierówności powierzchni. Nie chodzi tu o złożenia formy ale nawet o płaskie powierzchnie. Ze zgrozą stwierdziłem, porównując z modelem Liliputa *1, że takie same nierówności są na obu modelach. Tak więc niedokładności materiału nie są spowodowane chińską technologią a austriacką niedokładnością!

Powyższy fakt sprawił, iż podjęłem decyzję o malowaniu całego modelu mimo iż był już z żółtego tworzywa.
Moja silna sugestia, iż model należy pomalować w całości nawet jeśli dysponujemy już żółtym modelem. Dostępny jest także niebieski i zapewne inne kolory tęczy także.

Jak się później okazało malowanie zamaskowało większość wad materiałowych. Przed malowaniem, należy podjąć decyzję czy pozostawiamy wypustki imitujące poręcze czy je szlifujemy i wykonujemy jako oddzielne, przestrzenne elementy. Ja na prezentowanym modelu pozostawiłem. Ponadto decydujemy o malowaniu części w ramkach/wypraskach czy odcinamy i malujemy osobno. Ponieważ obawiałem się trudności w malowaniu małych części zdecydowałem się malować całe wypraski, później odcinając części i retuszując.
Wózki D5 i D6 winny być w kolorze czarnym. Dostarczone, mimo iż już mają ten kolor powinny być także malowane. Powierzchnie dachu G5 i G6 malujemy na bialo lub jasnoszaro. Wcześniej należy także umieścić na dachu wykonaną we własnym zakresie antenę polskiego systemu radio łączności. Jako iż na chwilę montażu takiej nie posiadałem prezentowany model ma pominięty ten element wyposażenia. Należy także pomalować drobiazgi jak uszczelki (czarny), poręcze (biały lub czarny), światła (srebrny i czerwony), stopnie F8 i F9 (biały lub czarny), układ wydechu spalin E4 (srebrny).

Instrukcja producenta nie podaje żadnych schematów malowania ani oznaczenia stąd moja propozycja malowania wyprasek:
A i F żólty jasny (dla modelu współczesnego)
B- jak w oryginale transparentny. Malujemy uszczelki na czarno.
C- (jak w oryginale czarny) można pominąć malowanie
D- (jak w oryginale czarny) zalecane malowanie
E- srebrny
G- szary lub biały G5 i G6

Po wyschnięciu, retuszu i pomalowaniu detali, zgodnie ze sztuką modelarską należy części spasować. I tu spotkała mnie kolejna niemiła niespodzianka. Po zamontowaniu ściany F4 w maszynie a do niej kawałka ramy F7 widocznej po prawej (patrz foto) okazało się iż niezbyt to pasuje, było jakby przydługie a cały model się wygina. Z resztą, co widać na zdjęciu i bez tego łącznika ramy robi się zakrzywiony jak banan. Nie wiem z czego dokładnie ta wada wynika ani czy jest też w innych egzemplarzach ale przystąpiłem do „prostowania banana”.

Na tym etapie byłem już stratny ładne parę godzin, wszak przypuszczałem iż model wystarczy jedynie wysypać z pudełka i zmontować a to nie był koniec kłopotów.

Następnie „banan” otrzymał POLSKIE oznakowanie za pomocą kalkomani, które można nabyć przez e-mail kolejki (małpka) bajery.pl
Kalkomania jest bardzo dobrej jakości. Nie wymaga użycia specjalnych płynów i lakierów. Jednak ich użycie polepsza efekt końcowy. Ewentualne ulepszacze należy stosować zgodnie z instrukcją na ich opakowaniu i sztuką modelarstwa.
Po naniesieniu napisów następuje montaż końcowy. Najlepiej wyposażenie kabiny montować na stałe na klej. Jak się później przekonałem dotarcie do tych elementów może być trudne w przypadku ich poluzowania.
Jeszcze jedna niemiła niespodzianka spotkała mnie przy „wkładaniu podłogi” do modelu. Pudło maszyny należy rozepchać aby wcisnąć wypustki podłogi do otworów w ramie pudła (małe prostokątne otwory widoczne na foto). Jest to bardzo prymitywne rozwiązanie i wymaga ostrożności. Aby zamontować podłogę w dłuższej kabinie należy zwrócić uwagę na to w którą stronę jest przód modelu i zderzaki. Niespodzianka wynikła z różnicy kolorów włożonej podłogi i pudła. Okazało się iż należy zamalować wystające wypustki.

Często gubią się małe chwytaki C2 montowane w dolnej części maszyny stąd wskazanie na montaż wszystkich części za pomocą odrobiny kleju. Drobne części C3 i C5 montowane są opcjonalnie tzn. albo C3 albo C5. Niezbyt dokładnie producent zilustrował montaż „jakby cylindrów” F6. Co ciekawe nie zaobserwowałem cylindrów wcale w modelu gablotkowym Liliputa *1! Reszta części montuje się bez większych problemów niemal intuicyjnie. Wózki montujemy na wkręt, zakładamy osie i testujemy łatwość poruszania się po torowisku które powinno być na wysokim poziomie z wyjątkiem kinematyki której brak – o czym już pisałem.

Sposób przygotowania modelu złożonego Liliputa *1 lub modelu z napędem *3 nieco się różni od przedstawionego. O tym a także o malaturze i oznaczeniach napisze innym razem.

Prezentowany model posiada wygląd zbliżony do spotykanego obecnie. Ze względu na opisane wcześniej różnice konstrukcyjne i oznaczenia przedstawia model zbliżony do oryginału w V epoce na PKP. Owe zbliżenie nie przeszkadza jednak mi cieszyć oczu tym modelem. Być może jest to przysłowiowa jaskółka i powstaną następne wersje i modele co było w planach.
 

Załączniki

OP
OP
rocketman

rocketman

Aktywny użytkownik
Reakcje
0 0 0
#5
Już o tym pisałem w innym wątku. Maxeus zrobił maszynę stylizowaną na Podbijarkę Rozjazdów (PR) na tor szeroki linii LHS. Tymczasem zaproponowane przeze mnie oznaczenia są stylizowane na Podbijarkę Torową (PT) na tor normalny (foto). Zatem maszyna Maxeusa choć estetycznie wykonana jest badzo udziwnioną maszyną mającą jeszcze mniej wspólnego z rzeczywistością niż prezentowana przeze mnie.
 

Załączniki

OP
OP
rocketman

rocketman

Aktywny użytkownik
Reakcje
0 0 0
#6
Jeśli mamy do czynienia ze zmontowana maszyną (foto) proces konwersji na PKP jest nieco inny niż składanie zestawu do montażu.
Ominie nas dopasowywanie części i malowanie uszczelek okien, za to trzeba sobie bedzie poradzić np z maskowaniem modelu do malowania i wcześnieszym demontażem niektórch części.
 

Załączniki

OP
OP
rocketman

rocketman

Aktywny użytkownik
Reakcje
0 0 0
#7
Kiedy budowałem pierwszy model podbijarki spotkałem się z pewnym zainteresowaniem, które dawało mi podstawy sądzić, że powstaną kolejne wersje w przyszłości. Ale na to trzeba bedzie poczekać. Dziwi mnie jednak mały odzew ze strony forumowiczów.

Zamierzam jeszcze co nieco napisać o oznaczeniach jak i samych modelach ale juz teraz dostrzegam pierwszy efekt popularyzacji tego modelu. Otóz na aukcjach tzw kity do montażu potaniały ze stu zł do dziewięcdziesięciu - czyli o 10%!

Tu jeszcze jedno zdjęcie Bachmana-wersja *4 (bez silnika). Różni się od wersji *1 i *2 kinematyką i wymiennymi sprzęgami!
 

Załączniki

CoCu

Znany użytkownik
Reakcje
1.960 122 22
#8
Tak przy okazji, jak piszesz o małym odzewie ze strony forumowiczów, o czymś sobie pomyślałem.

Otóż, gdy pierwszy raz widziałem modele tej podbijarki w barwach PKP, wydało mi się że to bardzo fajne pojazdy do powiększenia kolekcji współczesnego taboru w polskim malowaniu. Jednak porównałem sobie zdjęcia modelu ze zdjęciami oryginału. Bilans nie był dobry. Potem zaś na forum jeszcze dodatkowo pojawiły się rozmowy na temat, że nie każdy z tych modeli odwzorowuje to, co ma odwzorowywać, tylko inną maszynę, o innym zastosowaniu. W sumie uznałem, że nie tego wymagam od konwersji. Nie wiem, czy już kiedyś o tym na forum pisałem, ale kolekcjonując modele w malowaniu polskich przewoźników epok IV i V, oraz zbierając modele fabryczne, małoseryjne oraz konwersje kieruję się pewnymi zasadami przy dokonywaniu decyzji co do zakupów. Ostatnio nawet musiałem te swoje "zasady" zaostrzyć, a to dzięki między innymi Tobie i PiotrB-32. Bo z jego jednym modelem (EU43) było podobnie jak z Twoimi podbijarkami. Wszelkich modeli w malowaniu polskich przewoźników jest coraz więcej. I to zarówno fabrycznych, małoseryjnych i konwersji. Trzeba więc jakoś w tym wybierać.

A o co chodzi dokładnie? Wytłumaczę to przedstawiając moje zasady wyboru modeli do kupienia.
Z modeli fabrycznych wybieram w zasadzie wszystko jak leci, chociaż coraz bardziej się zastanawiam nad dalszymi zakupami "modeli"-zabawek. Jednak większość modeli to i tak tylko przemalowanki taboru obcych zarządów, więc czasem ciężko wyznaczyć granicę pomiędzy modelem naprawdę odzwierciedlającym oryginał, a tylko go udającym. Dlatego narazie jeszcze biorę niemal wszystko.
Co do modeli małoseryjnych, czyli tych ręcznie wykonywanych. Tutaj też biorę niemal wszystko, co się tylko oczywiście uda, bo nie zawsze się udaje załapać.
Z konwersjami jest bardzo podobnie, bo zarówno modele małoseryjne jak i konwersje są wykonywane ręcznie i nie należą zazwyczaj do tanich. Jednak w obu przypadkach można znaleźć modele zarówno fachowo i realistycznie wykonane, jak i takie które wyglądają bardziej jak tabor po wypadku tragicznym, lub próby konwersji na których ktoś się uczy.

I teraz sedno sprawy. Z takich modeli wybieram te naprawdę wartościowe, bo od konwersji oczekuję czegoś więcej. Zaś w przypadku Twoich modeli i wspomnianej osoby mamy do czynienia w zasadzie z samym przemalowaniem, nie zaś pełną konwersją. To powoduje u mnie, że ich nie kupuję. Wydaje mi się, że jeśli ktoś już ma jakieś talenty i umiejętności modelarskie, to jak już się decyduje na rozbieranie i przemalowywanie modelu fabrycznego, przydałoby się go przy okazji przerobić bardziej upodobniając do polskiego. A model tej podbijarki jest tego przykładem. Brak skrzyni na jednym czole, inne ukształtowanie kabin i ich okien, ewentualnie brak mniejszej kabinki w połowie długości pojazdu... Konwersja to coś więcej niż tylko przemalowanie. Jeśli nie da się tych elementów przerobić, lub jest to nieopłacalne, to jak dla mnie nie warto wogóle się za to zabierać. A jeśli się chce zrobić coś naprawdę fajnego i wartościowego, to trzeba to wykonać. I to nie jest kwestia ograniczeń i uproszczeń skali. To wręcz celowe jak gdyby zaniedbanie.

I na koniec jeszcze jedno. Nie chodzi mi tym postem o skłócenie się z Tobą czy z PiotrB-32. To raczej ukazanie mojego punktu widzenia, a może i kogoś jeszcze. Kłocić się nie chcę, bo całkiem możliwe że kiedyś coś od Was kupię. Nie wykluczam ani trochę, że kiedyś coś z Waszej oferty mi się spodoba.
 
OP
OP
rocketman

rocketman

Aktywny użytkownik
Reakcje
0 0 0
#9
I to jest jakis konkret w odróznieniu od tego, że komuś napis na zdjęciu przeszkadza. Na samym początku napisałem uczciwie jakie są róznice miedzy modelem a tym co mamy dzisiaj na torach. Jak na razie mamy model ćwiczebny, który staje sie popularny i każdy może sobie zrobić niewielkim kosztem oraz mieć pewną satysfakcje (zrobienia i posiadania). Tu odniosłem pewien sukces szacując po sprzedaży zestawów.

Zależało mi na wywołaniu dyskusji, zebraniu danych które być może posłużą do budowy modelu zgodnego z rzeczywistością. W tej kwestii jest porażka. Tu też się nikt nie wypowiedział:
"Może je ktoś uzupełni brakującymi informacjami jako zadanie domowe a w szczególności:
W którym roku pojawiły się pierwsze maszyny i ile ich było, jakie nosiły oznaczenia, gdzie występowały i systematyka oznaczeń serii?
Od pierwszych maszyn (import) do produkcji licencyjnej (w kraju).
"

Model spod ziemi się nie wziął. Pradopodobnie był na początku sprowadzany w takiej wersji. Ma ktoś katalog Plassera lub ciekawe informacje o tej maszynie? "W pierwszej połowie lat 70-tych wprowadzono do eksploatacji następne oczyszczarki OT 400A nr 33 i 38 oraz podbijarki o nowych rozwiązaniach konstrukcyjnych MD 07-32. " Źródło

CoCu przeczytaj dokładnie początek artykułu a nie oglądaj same zdjęcia a będziesz wiedział czemu nie ma koszy w modelu.
 

CoCu

Znany użytkownik
Reakcje
1.960 122 22
#10
Czytam wszystko tak dokładnie jak potrafię. Oglądam jeszcze dokładniej. I dlatego wspominając o tej dodatkowej kabince, czy też "koszu", jak kto woli, dodałem w zdaniu słowo "ewentualnie". Bo to jest właśnie zależne od tego co model dokładnie przedstawia. To znaczy jaką maszynę.

Co się tyczy zaś zebraniu danych potrzebnych do wykonania modelu. Zauważyłem, że forum jest w tym pomocne i czasem dzięki niejednokrotnie ogromnej wiedzy tu piszących pozwala pewne informacje zweryfikować, ale ja na Twoim miejscu bym nie oczekiwał podania tych wszystkich informacji. Osoby budujące najlepsze modele na rynku same zdobywają takie informacje, jak również wykonują dokumentację zdjęciową. Potem ich modele służyć mogą za pewnien przykład i wzór. Nie ma zaś dyskusji czy coś jest dobrze pomalowane i oznakowane.

rocketman, tak sobie myślę, że skoro budujesz model czegoś wciąż spotykanego na torach, a nie taboru historycznego, to aparat w dłoń i focić. Albo komuś to zlecić. Dobre zdjęcia chyba zastąpią Ci nawet dane potrzebne do wykonania modelu. Wystarczy chyba tylko dobrze obfocić jedną maszynę.
 
OP
OP
rocketman

rocketman

Aktywny użytkownik
Reakcje
0 0 0
#11
Zdjęcia to nie problem. Tego modelu nie opłaca mi się totalnie przerabiać a następnie sprzedawać. Każdy może sobie po swojemu przerobić kit!
Wersją z lat 70, może ktoś się zainteresuje. Jak nie powstanie - ja nie będę ubolewać.
 

CoCu

Znany użytkownik
Reakcje
1.960 122 22
#12
I tu jest właśnie pies pogrzebany. Każdy może sobie kit przerobić, każdy może sobie M62 Roco czy Guetzolda na ST44 przerobić, każdy może sobie wiele innych modeli na polskie przerobić.

Ale tu właśnie o to chodzi, że nie każdy może, bo nie każdy chce, nie każdy umie, nie każdy ma czas... Są więc tacy jak ja, którzy świadomi są że można samemu sobie przerobić, wolą to zlecić komuś kto ma już w tym doświadczenie, warsztat i umiejętności. Ale zlecam lub kupuję od osób naprawdę mających pojęcie o tym co robią i potrafiącym zrobić coś wartościowego. A dla mnie wartościowe, to nie tylko przemalowanka. Chyba że model zagraniczy niczym by się nie różnił od polskiego, ale takich w 100% nie ma. Zawsze jest coś do dodania czy przerobienia, choćby sama polska antena czy magnes SHP. Ja wolę nie mieć wcale jakiejś konwersji, niż mieć i zakładać że to model czegoś tam. Zakładać, bo z wyglądu tylko przypomina lub nawiązuje.

Tym sposobem doszliśmy do sedna sprawy konwersji w wykonaniu niektórych osób.
 
OP
OP
rocketman

rocketman

Aktywny użytkownik
Reakcje
0 0 0
#16
Niech nawet będzie 10 ojro z wyprzedaży + ubezpieczona przesyłka zagraniczna + prowizja dla importera + haracz dla alledrogo. Lub kupujesz na własną ręke i dostajesz list zagraniczny z podbijarką w proszku! Dla kazdego coś dobrego. Poczta zdolna jest. Mój jeden model zgubili bezpowrotnie. Po odwołaniu się od decyzji marnego odszkodowania, stwierdzili że przesyłają paczki ilościowo i nawet nie wiedzą gdzie zaginęła.

Żeby nie odbiegać od tematu napiszę, iż spotkałem się z podobnym zdaniem jak CoCu i to skłoniło mnie do napisania na forum. Posiadam maszynę o autentycznym ubarwieniu z oryginalnym logo i byłaby wielka szkoda przemalować ją na coś innego, ponieważ brakuje mi tylko oznaczeń i ewentualnej doczepki lub osprzętu. Mogę zrobić model autentyczny z lat 70-80 na PKP z kinematyką a nawet silnikiem. Potrzebna jest pomoc osób które mają zdjęcie z numerem lub wiedzą jak ten pojazd wyglądał.
 
OP
OP
rocketman

rocketman

Aktywny użytkownik
Reakcje
0 0 0
#17
Młodzikowski napisał(a):
A może być "KATALOG MASZYN TOROWYCH" PKP ZNTK Stargard z przełomu lat 70/80
Katalog chętnie odkupię. Przypuszczam jednak, iż ZNTK Stargard robił maszyny zmodernizowane na licencji, które nie odpowiadają modelowi.
 
OP
OP
rocketman

rocketman

Aktywny użytkownik
Reakcje
0 0 0
#19
Z relacji naocznego świadka wynika że był właśnie taki ale z doczepką pomiarową. Z cytowanej wcześniej przeze mnie oficjalnej strony Dolkomu wynika iż mieli ten model podbijarki! Oczywiście zakład nie nazywał się wtedy dolkom.

Zatem pozostaje mieć nadzieję np. na fotki archiwalne lub:

Ihr Partner in Oberbaufragen

PLASSER & THEURER
Export von Bahnbaumaschinen
Ges m.b.H.

ERZEUGUNG- UND
VERKAUFSPROGRAMM
GROSSMACHINEN

MANUFACTURING UND
SALES PROGRAMME
HEAVY MACHINERY

PROGRAMME DE
PRODUCTION ET DE VENTE
MACHINES LOURDES
 

Załączniki