• Szanowny Użytkowniku, serwisy w domenie modelarstwo.info wykorzystują pliki cookie by ułatwić korzystanie z naszych serwisów. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Na manewry! Ma być real...

OP
OP
A

AMCiu

Aktywny użytkownik
Reakcje
143 1 0
Robisz podstawowy błąd: prowadzisz dialog z trollami. Widziałeś kiedyś wilka zastanawiającego się co myślą o nim barany?
:ROFL::ROFL::ROFL:...:D
@Rafał M.... sam bym tego lepiej nie ujął !
Ja również już wspominałem o tym ażeby ignorować ,, miernoty forumowe,, :) i zająć się tym ciekawym projektem bez stresu.
Zgadzam się z Wami w 99,99%!!! Ale...
Na pewnym znanym, prężnym forum, także modelarskim (ale nie kolejowym) moje pierwsze kroki wyglądały podobnie, tylko trollowanie i wrogość nie były aż tak nasilone jak tutaj. Także przekrojowa kultura wypowiedzi nie wyglądała tak źle. Zostawiono mi na tyle spory obszar swobody myślenia, że pewne refleksje przyszły same.
Kim jest taki forumowy troll i czemu stara się szkodzić tym, których uważa za wyróżniających się (patrz IMHO nadzwyczaj trafny (y) wpis Kolegi @HMG dot. wątku o EU07, to jest to zjawisko "Niech no kto wychyli łeb...")? Ano, nieznośne odczucie dystansu pomiędzy jego samooceną a poziomem tego, co czyta domaga się jakiegoś znieczulenia, zmniejszenia - choćby podświadomie postrzeganej - różnicy poziomów wiedzy, umiejętności czy skuteczności działania. A że nie wierzy w siebie, to zamiast starać się podnieść własny poziom, usiłuje umniejszyć wartość otoczenia. Motywacja takich akcji jest niemal zawsze kompulsywna, troll działa jak bezwolny automacik pod presją lęku przed dalszym obniżeniem samooceny. Prosta droga do depresji, jakoś tak dziwnie coraz częściej będącej "na czasie". Uzyskany efekt jest odwrotny do oczekiwań, ból i lęk nasilają się co można poznać po coraz ostrzejszych atakach słownych.
Lecz czemu troll tak nisko siebie ocenia ? Poznałem przypadki, kiedy fakty uzasadniały by wysoką samoocenę a nie mocno zaniżoną...

Samoocena, tak fundamentalnie ważna dla każdego z Nas dla uzyskania i utrzymania tego, za czym wszyscy cały czas gonimy niekoniecznie musi mieć coś wspólnego z rzeczywistością. Powiedziałbym nawet, że częściej nie ma niż ma. Korzenie tej sprzeczności tkwią zawsze w dzieciństwie, w traumatycznych doznaniach fundowanych przez z zasady wrogie otoczenie (szerzej - środowisko). Czasem już rodzice zapewniają swojemu kochanemu synkowi/córeczce kompleksy na całe życie. Dzieci mają różny poziom wrażliwości, tę wyższą szybko uczą się skrywać już po pierwszych nieostrożnych słowach czy braku aprobaty wtedy, gdy słusznie jej oczekiwały. Skrycie wrażliwych miejsc to najprostszy i najpowszechniejszy sposób ochrony przed bólem przykrości, przed którym nie ma dokąd uciec. Bólu boi się każdy, zwłaszcza dziecko, nawet gdy kalendarzowo jest już daawno dorosłe.

Sprawiedliwość i równouprawnienie to tylko iluzoryczne dążenia rzekomo cywilizowanych społeczeństw, nie dostajemy z rozdania wszyscy takich samych kart. Nikt nie wybiera sobie rodziców ani miejsca urodzenia a to właśnie jest decydujące dla całego ciągu dalszego, tylko w inny sposób niż mogłoby się wydawać. Żeby było ciekawiej i nie za łatwo, to jeszcze długo nie wiemy (czasem aż do końca), jakie to karty właściwie dostaliśmy i jak nimi grać, żeby coś ugrać od życia. Zasady gry zrazu też nie są do końca jasne... Jak tu sobie poradzić w tej beznadziei ? Do tego w konkurencyjnym, agresywnym środowisku, które wykorzysta w walce o podział dóbr każde potknięcie, każdą słabostkę, opluje, zgnoi, zgniecie...
I utrwali wzorce postępowania komuś, komu życie nie dało szans wytworzenia sobie skutecznych, lepszych systemów obronnych. Troll zazwyczaj nieświadomie odtwarza wzory nacisków, którym sam był kiedyś poddany. Uległ, został trwały bolący ślad, zagoić się jakoś nie chce, lekarza na to nie szuka tam, gdzie by go znalazł. A mściwe wzorce są takie kuszące...

A może by tak spróbować uświadomić takiego nie do końca szczęśliwego człowieka ? I nie tak całkiem winnego, że jest jak jest.
Troll zawsze się szybko zdradza jako posiadacz ambicji. To już nie jest tak źle. Do tego fajnych marzeń - w trollowanych wpisach zawsze pobrzmiewa ich echo. Źródłem marzeń jest wyobraźnia, kolejny fundamentalny obszar w każdym z Nas (no, może niekiedy z wyjątkami ;)), której nadmiar lub bardziej niedobór są zawsze zgubne.
Po prostu taki trollujący człowiek to... też człowiek. Często postępujący wbrew własnej naturze. Niejednokrotnie z dużym potencjałem twórczym, którego nie udało mu się dotąd uruchomić, niekoniecznie z własnej winy. A do tego tak niewiele może brakować...

Na wspomnianym forum po pewnym czasie dostawałem od eks-trolli mocne punkty. Wygrałem wszystko, co tam było do wygrania - to nie jako przechwałka, tylko przykład z życia, że się da. Był taki ranking na "najbardziej pomocnego usera", z nagrodą materialną nie byle jaką. Ale tę to właściwie można pominąć, przyćmioną tą większą...

P.S.: @Rafał M, nomen omen - zadawałem się kiedyś bliżej z wilkiem. Dane mi było to niezwykłe doświadczenie. To wręcz niepojęte, niewiarygodnie inteligentne i mądre zwierzęta. Przewyższają nas, ludzi pod wieloma względami. Chciałbym mieć taka percepcję jak On. Oj, duużo mnie nauczył ;)...
 
Ostatnio edytowane:
OP
OP
A

AMCiu

Aktywny użytkownik
Reakcje
143 1 0
@jezyzie, @Bipa966, @HMG, @Rafał M - żebyście nie mogli pomyśleć o czasie jako o zmarnowanym na ostatnie wpisy i ten bardzo szczególny filmik, to mam takie obrazki z aktualnego stanu rzeczy:

20201210_205029.jpg


20201210_205043.jpg


20201210_205110.jpg

Można chyba powiedzieć, że naprawa zestawów kołowych ES499 powiodła się. Stalowe wstawki pomiędzy osie a fabryczne mosiężne wtopki kół bosych, uprzednio przetoczone wewnątrz, załatwiły problemy niewspółosiowości i gigantycznych luzów poprzecznych zestawów w ostoi wózka.

Natomiast problemy ze zbytnią elastycznością tworzywowej ostoi zajęły trochę więcej czasu, ale i te udało się zadowalająco rozwiązać. Do pierwszych prób usunąłem mechanizm napędu zmiany przełożenia, na razie pożyteczniejszy w jego miejscu będzie balast. Zmieniłem też przekładnię II-go stopnia, uzyskując większe przełożenia całkowite dla I-go biegu. Kolejna zmiana jest taka, że wszystkie podparcia elementów wirujących będą toczne kulkowe, z wyjątkiem na razie kół jezdnych ale i one pewnie się nie obronią przed "ukulkowieniem" w przypadku niezadowalających wyników w pierwszych próbach precyzji sterowania ruchem loka. Przypomnę - w założeniu/zadaniu ma to być poniżej jednego milimetra, pożądane jest 0,5mm, z wszelkich obaw o niedostateczną dokładność podejścia do sprzęganego taboru zwalniałoby 0,25mm. Niby nic wielkiego, jeden z Kolegów na tym forum parę lat wstecz uzyskał już wynik tego rzędu, ale innymi sposobami, które tu są jakby nieco w niezgodzie z wytycznymi projektu. Dlatego zależy mi na tym, aby sposób uzyskania efektów i działanie tego wszystkiego były bliżej realu.

20201221_033728.jpg
Dla zwiększenia przejrzystości wyjąłem bezwładnik, czyli koło zamachowe. To ten mosiężny walec leżący poniżej wózka.
Ten wózek już sobie jeździ na kabelku. Nie jest źle.

20201221_033748.jpg

Zostało do przeróbki już tylko łożysko wałka ślimakowego (to ten poziomo za zestawami kołowymi) po lewej stronie na zdjęciu.

20201221_034019.jpg

Po fascynującym łamaniu głowy nad problemami remontu wózków, zwłaszcza zbyt małej ich sztywności, wypatrzyłem oczami wyobraźni rozwiązanie załatwiające kilka z nich na raz. Mosiężne - i tak niezbędne - elementy dało się tak ukształtować, że związane montażowo ze sobą komponują się ze sztywną podstawą ostoi w dość jednolitą bryłę, dając zadowalającą sztywność całej konstrukcji. A ta jest koniecznie potrzebna z uwagi na zachowanie wymaganych dokładności zazębień i współosiowości silnik/koło zamachowe. Przy błędach tej ostatniej cierpi sprzęgło pomiędzy tymi podzespołami, zwiększając do tego opory ruchu co jest szczególnie niepożądane.

20201221_034033.jpg

Imbusowe śruby M2 obustronnie z nakładkami kształtowymi, ściągające tworzywowy fragment ostoi wózka z obudową łożyska zespołu zębatego I-go stopnia przekładni. Konstrukcja jest przez to rozbieralna a jej sztywność dostateczna.

I jeszcze mocno opóźnione (jak nocny zimą do Zakopanego ;)) doprecyzowanie odpowiedzi na dyplomatycznie ujęty postulat Kolegi:

Zastanawiam się czy nie było by lepiej zastosować jednego wielkiego koła zamachowego. Zamiast tych kół zębatych użyć przekładni stożkowych na obu końcach. Niestety autor nie pokazał żadnego planu.
20201221_033907.jpg

To nie jest rysunek techniczny w rozumieniu norm i odnośnych zasad. Ale ma mniej niż połowę linii i zawiera wszystkie potrzebne mi informacje o elemencie/-tach. Tu widać ich pięć, w naturze są na fotkach powyżej. Takie "szkice" robię na papierze najprostszymi przyborami kreślarskimi dwa-trzy razy szybciej niż w Corel Draw. Dodatkowo kartka mieści się w polu widzenia, gdy już tokarką przenoszę taki detal z papieru do realu. Z monitorem to nie takie proste - albo narażony jest na uszkodzenie, albo muszę co chwila odwracać wzrok. No nie pasuje mi tak...
Ciekawe, jakie "wiązanki" posłałby mi ktoś (wiadomo, kto to mógłby być ;)), gdybym coś takiego wrzucił wtedy, zaraz po słusznej skądinąd uwadze Kolegi @teigrekty2 :niepewny:.
 
OP
OP
A

AMCiu

Aktywny użytkownik
Reakcje
143 1 0
Żeby nie było, że się obijam ;)...
Jak już oba wózeczki poskładałem do kupy, to trzeba je jakoś przykryć pudłem.
Fabryczne rozwiązanie połączenia wózków z nadwoziem, pomysłowe, proste, sztywne, wytrzymałe, tanie w produkcji i trwałe zajmuje tam jednak przestrzeń, która jest mi potrzebna na różne drobiazgi, w tym balast. Z niejaką rozterką musiałem to nieodwracalnie zmienić.

20201223_060455.jpg

Ramka usztywniająca nadwozie (czarne podłużne blachy kształtowe) na zdjęciu pochodzi w rzeczywistości z dwóch egzemplarzy, są tu pokazane dwa takie same elementy wyjęte z tej samej strony dwóch modeli.. W oryginale jedna strona jest podzielona na dwie części i blachy nie są czarne, lecz niklowane. To właśnie z tych czterech niklowanych elementów zrobiłem jeszcze więcej kawałków, ...

20201223_060535.jpg

... z których te przydatne przytwierdziłem do pudła w z góry upatrzonym miejscu w dość nieskomplikowany sposób, mało dbając o estetykę i zgodność wyglądu z oryginałem:

20201223_060617.jpg

20201223_060649.jpg
W miejscu stożkowych łbów śrub M2 były jakieś takie okrągłe wypusty :niepewny:... Nie wiem, co odwzorowywały. Wiertła je zmieliły :(:rolleyes:.
Dla złagodzenia rozterki i bólu organów przy nieodwracalnie destrukcyjnych akcjach cięcia ramki mruczałem sobie pod nosem taki kawałek dość znanej niegdyś pioseneczki :
"[...] I uciął mu co trzeba,
a głowę przede wszystkiem."
(
)

Zostało jeszcze zakołkować te "przedewszystkie", żeby nie mogły się obracać na pojedynczej śrubce.
Jak widzicie, moje poświęcenie dla dobra sprawy jest znaczne ;).
 
OP
OP
A

AMCiu

Aktywny użytkownik
Reakcje
143 1 0
Środki pozyskane, projekt jest kontynuowany. Główne wydatki to uzupełnienie wyposażenia w potrzebne maszyny i dodatkowe wyposażenie do tych już posiadanych.
Ktoś wcześniej bardzo trafnie zauważył, że takie projekty bywają mocno rozwojowe. Rzeczywiście, czasem nawet wielowątkowo i jakby nie do końca przewidywalnie.
Ma przybyć do wyposażenia warsztatu nieduża precyzyjna frezarka CNC i szlifierka kłowa do drobnych wałków. Obydwie wykonane własnymi siłami, frezarka od podstaw, szlifierka w postaci przystawki do posiadanej maszyny.
Będę dawał znać o postępach tych prac.
 
OP
OP
A

AMCiu

Aktywny użytkownik
Reakcje
143 1 0
Stan zaawansowania prac nad wspomnianą wcześniej frezarką to ok. 70%. Z koniecznej oszczędności miejsca na maszyny i ograniczonej wytrzymałości podłogi chałupy staram się sklecać maszyny wielofunkcyjne, trochę uniwersalne, ale przy zachowaniu ich dobrych parametrów dokładności działania. Tak więc górny stolik frezarki to jednocześnie precyzyjna przecinarka tarczowa do wszystkiego, wrzeciono z trymerem wymiaru i napędem instaluje się w kilka minut od spodu stolika. Słówko "stolik" może być mylące, to płyta stalowa ważąca ponad 40kg. Jak na frezarkę CNC o skoku roboczym stolika 600mm to jest wyjątkowo lekka.
Napęd przecinarki to mały silnik komutatorowy (fi 38mm) 16V / 800W z płynną regulacją prędkości w całym zakresie, przełożony 2:1 paskiem zębatym na wałek wrzeciona tarczy tnącej. Prosty zestaw tulejek i pierścieni umożliwia założenie każdej handlowej tarczy o pożądanej grubości i ze stosownego materiału. Jeżeli nie jest ona marnej jakości (krzywa, zwichrowana itp.) to powtarzalność cięcia sprawdzona na stali, mosiądzu (chłodzenie cieczą) i szkłoepoksydzie jest nie gorsza niż 0,015mm. Taka dokładność często eliminuje w dużym stopniu potrzebę dalszej obróbki elementu, co jest bardzo dużą oszczędnością czasu.
Silnik jest chłodzony strumieniem powietrza, tłoczonego zestawem wentylatorów odśrodkowych z kierownicami i filtrem pyłów. Strona ssawna zestawu służy jako odsysacz ścieru powstającego przy cięciu.

To zdanko powyżej to taki wesoły przykład, jak można coś zwyczajnego (z pozoru) mądrze nazwać dla poprawy wrażenia doniosłości przedsięwzięcia ;). Ten "zestaw wentylatorów odśrodkowych z kierownicami i filtrem pyłów" to najzwyklejszy odkurzacz ZELMER III, pięćdziesięcioletni. Ale terminologii nie można nic zarzucić, faktycznie w rzeczy samej - ma to w środku co napisałem :).

20210210_201309.jpg
20210210_201326.jpg
20210210_221943.jpg
 
Ostatnio edytowane:
OP
OP
A

AMCiu

Aktywny użytkownik
Reakcje
143 1 0
Cóż..., zgodne z regulą "masz łeb i... hmm... ;), to kombinuj... :D(y)

Pozdrawiam,...
No mam "hmm..." ;):ROFL:, więc kombinuję jak koń pod górkę :niepewny:.

A czy tutaj nie ma za dużu zer ? :eek:

Prąd tego silnika byłby 50 A ! Jeżeli to jest ten silnik jak na zdjęciu to mi się nie wydaje .Raczej byłbym skłonny na 80 W
Bardzo zasadne spostrzeżenie, silnik jest faktycznie jakiś taki... ciut za mały jak na taką moc.
Ale nie, to 800W (osiemset watów) mechanicznej mocy na wałku. Pobierany z akumulatora Li-poly prąd szczytowy jest większy niż obliczyłeś o straty na sprawności silnika. Tu dość wysokiej jak na komutatorowy PM (Permanent Magnet - z magnesami trwałymi, tu neodymowe M42H), około 75...77%. Te pozostałe 25% to grzałka na stratach, o mocy około 270 watów. Bez odpowiedniego wymuszonego chłodzenia silniczek wykopcił by się w krótkim czasie, zaczynając od komutatora i szczotek. Mimo, że są one dość masywne jak na tę wielkość reszty - 8x15mm, miedziografit z linkami miedzianymi, w prowadnicach odprowadzających ciepło.
Ale jest to chłodzenie i jest ważna okoliczność - silnik nie jest przewidziany do pracy ciągłej, cięcie trwa zwykle kilka-kilkanaście sekund.
Tak na marginesie - ten silnik to samoróba sprzed prawie ćwierć wieku, zrobiłem kilka dla kolegów ścigających się modelami łódek. Magnesy neodymowe nie były wówczas jeszcze powszechnie znane, seryjne drogie niemieckie silniki o podobnych gabarytach z magnesami kobaltowymi osiągały nieco ponad połowę wydajności tych zróbtosamów.
Spójrz jeszcze na krótkie przewody doprowadzeń - 2x2,5 mm. kw. i złącze na prąd ciągły 60A o dość grubo pozłacanych stykach. Za złączem są przewody 2x4 mm. kw. dla zmniejszenia strat rezystancyjnych.
Zasilanie z aku Li-po SLS X-tron (seryjny lotniczy modelarski z wyższej półki, ogólnodostępny o zgrozo !!!), wydolność prądowa ciągła 150A, chwilowa 300A. Mieści się w przeciętnej kieszeni, waży 350 gramów, do diesla w osobówce na zimę bardzo przydatny. Zwarcie wyprowadzeń naładowanego to raczej śmierć.

Na fotce elementy wspomnianej przystawki do szlifowania wałków, rowków i przecinania twardych elementów, wirujących dla uzyskania symetrii cięcia. Tu inny silnik, BLDC (bezszczotkowy prądu stałego, też samoróbny) bo inne są wymagania - bezgłośna i bezwibracyjna stabilna praca ciągła, zero luzów w łożyskach (kasowanie siłą wzdłużną, kulkowe skośne, tarcza szlifierska bądź tnąca osadzana wprost na wale silnika), sztywność konstrukcji, niepożądane nagrzewanie własne, duży moment obrotowy. 1,2 kW jego mocy ciągłej rzadko będzie tu wykorzystane, ale ma pracować bez chłodzenia. Sprawność elektromagnetyczna 97% pozwala na taki luksus.
Uruchomienie przystawki planowane jest na pojutrze.
20210324_211400.jpg
 
Ostatnio edytowane:
OP
OP
A

AMCiu

Aktywny użytkownik
Reakcje
143 1 0
Prace nad przystawką postępują mimo drobnych komplikacji.
Osadzenie tarczy na wałku silnika polegać ma na założeniu nań zestawu tulejek dystansowych, dwóch pierścieni obejmujących tarczę i dokręceniu nakrętki M10x1. Żeby ją dokręcić, trzeba jakoś przytrzymać wałek tak, aby się nie obracał. Ścięcie ("płetwa") wałka fi 10 pod klucz płaski wypada za delikatne jak na przewidziane tu siły, kluczyk musiałby mieć 6, najwyżej 7mm. I taki niewygodny mankament, że chwytałby co 180*...
Ale jest lepsze rozwiązanie tego z pozoru błahego problemu. Ten krótki, mały wałeczek na zdjęciu, po prawej stronie przy wałku silnika był do niedawna dobrej jakości śrubą imbusową M8. Po obtoczeniu centrycznie względem sześciokątnego gniazda pod klucz (do pokazanej postaci) został wklejony na Loctite 648 w dopasowany do jego średnic ślepy otwór na drugim końcu wałka silnika.
Mały otwór przelotowy widoczny na dnie gniazda klucza służy jako odpowietrznik przy klejeniu, żeby uwięzione na dnie ślepego otworu wałka silnika powietrze nie wytłaczało kleju ze szczeliny na zewnątrz.

20210325_123833.jpg
20210325_125428.jpg
20210325_125552.jpg
 
Ostatnio edytowane:
OP
OP
A

AMCiu

Aktywny użytkownik
Reakcje
143 1 0
Cały zestaw wewnętrzny wirnika już gotowy. Grupy śrubek robaczkowych M3 to trymery wyważenia dynamicznego, ten prosty sposób umożliwia sprowadzenie szczątkowego niewyrównoważenia do zera. Szczątkowego - bo dokładne wykonanie zespołu magnesów gwarantuje, że wyważanie nie jest bezwzględnie konieczne.

20210325_220944.jpg
20210325_221032.jpg
20210325_225645.jpg
 
OP
OP
A

AMCiu

Aktywny użytkownik
Reakcje
143 1 0
Rzeczy pospolite bywają nadzwyczaj użyteczne. Handlowy klej "Distal" i szkolna plastelina (czerwona) posłużyły tym razem do ustalenia złącz wyprowadzeń silnika. Na marginesie - ów Distal jest tyleż dobrym, co niedocenianym dwuskładnikowym chemoutwardzalnym klejem epoksydowym z wypełniaczem w obydwu składnikach. Odmiana szybkowiążąca (ok. 1 godz.) jest bez wypełniacza.
Użyłem standardowych, złoconych złącz modelarskich. Strona żeńska jest w silniku, osłonięta dwuwarstwowo termokurczkami, na fotce jeszcze nie przyciętymi od góry. Plączący się przewód na stałe związany z przenośnym urządzeniem bywa uciążliwy, czasem nawet niebezpieczny. Takie złącze załatwia ten problem.

20210326_235110.jpg
20210326_234525.jpg


Łożyska toczne nie mogą pracować w polu magnetycznym, choćby nawet słabym. W elementach ruchomych względem tego pola indukuje się napięcie i przepływają prądy pasożytnicze, które skutkują szybką elektroerozją tych elementów w miejscach ich styku z innymi przewodzącymi prąd częściami (pierścień wewnętrzny łożyska/wałek, kulki/bieżnie, pierścień zewnętrzny/oprawa). Najprostszym skutecznym sposobem na to jest ekranowanie łożysk. Te brązowe krążki z blachy elektrotechnicznej na zdjęciu to właśnie osłonki-ekrany łożysk.

20210326_234626.jpg
 

Meggido

Znany użytkownik
Reakcje
2.830 13 2
Łożyska toczne nie mogą pracować w polu magnetycznym, choćby nawet słabym.
No to mnie rozbawiłeś... :LOL::LOL::LOL: Jeszcze mnie brzuch od śmiechu boli. Skąd bierzesz te teorie? Sam je wymyślasz? To znaczy, że każdy ułożyskowany tocznie wirnik silnika z magnesami stałymi za cięzkie € firmy np. Faulhaber są zaprojektowane przez kompletnych nieuków. To samo podzespoły samochodowe. Pewnie zaraz zaczną mi się sypać w aucie. :LOL::LOL::LOL:
 

Fisz

Aktywny użytkownik
H0e
GGM
Reakcje
90 0 0
No to mnie rozbawiłeś... :LOL::LOL::LOL:
Natrafiłem kilkukrotnie na opracowania dot. zniszczeń silników elektrycznych właśnie przez prądy łożyskowe i ich destrukcyjny wpływ na działanie silnika, więc nie widzę tu niczego zabawnego :( co prawda tyczył się on silników dużej mocy, i stąd pewnie uogólnienie w dół. A co do trwałości łożysk - to żadna tajemnica, że projektuje się coś, co ma się za jakiś czas zepsuć... i łożyska w twoim aucie nie są żadnym wyjątkiem od tej reguły :p
 

Harry Potter

Znany użytkownik
Reakcje
3.386 84 12
... z teorii jaką wg programu edukacji w szkole średniej miałem za zadanie. przyswoić było...
"warkocze" na odbierakach (inaczej "plecionka") są po to by prąd roboczy (w skrócie) nie pospawał łożysk w przegubach odbieraka...
... węzły prądu powrotnego na maźnicy (to dotyczyło "nowoczesnego taboru") są by prąd powrotny do szyn nie zniszczył łożysk tocznych...

Ale z własnej obserwacji na EZT wartości to okolo 100 km/h i prad równy 1000A...i nic się nie dzieje...

Pozdrawiam,...


ps. Zasilanie 3kV i napęd falownikowy...

ps do ps. idzie to na 8 silników trakcyjnych...
 

Andrzej Harassek

Moderator For Prawdziwa Kolej Koleje Innych Krajów
Zespół forum
Donator forum
Reakcje
14.758 615 30
"warkocze" na odbierakach (inaczej "plecionka") są po to by prąd roboczy (w skrócie) nie pospawał łożysk w przegubach odbieraka...
... węzły prądu powrotnego na maźnicy (to dotyczyło "nowoczesnego taboru") są by prąd powrotny do szyn nie zniszczył łożysk tocznych...
Ale w tych wypadkach chyba nie chodzi o pole magnetyczne, a o to, żeby prąd nie płynął przez łożyska (bo wtedy mógłby spowodować nadtopienie metalu i "przyspawanie"), tylko obszedł łożyska tymi plecionkami.
 

Fisz

Aktywny użytkownik
H0e
GGM
Reakcje
90 0 0
Z jakiegoś powodu w uzasadnionych przypadkach stosuje się łożyska ceramiczne niewrażliwe na pole magnetyczne, więc wyssana z palca ta teoria nie jest. Zapewne w przypadku tak małego silnika nie bierze się tego w ogóle pod uwagę, a autor trochę zaszalał... pozostaje poczekać na odpowiedź i sam chętnie się dowiem paru faktów :)
 
OP
OP
A

AMCiu

Aktywny użytkownik
Reakcje
143 1 0
@Fisz, @Harry Potter, @Andrzej Harasek - dzięki za zainteresowanie tematem i "antytrollowe" wpisy (y).

Nie zaszalałem tutaj, badałem bliżej to zjawisko z konieczności. Przednie łożysko kulkowe silnika trakcyjnego w moim aucie uległo zniszczeniu i zespojeniu z wałkiem już na próbach silnika, jeszcze przed zamontowaniem do samochodu. Po zaledwie dwóch godzinach pracy na biegu jałowym łożysko to zaczęło głośno szumieć, a prąd pobierany rosnąć od jego oporów ruchu. Mam zdjęcia tego (na uszkodzonym dysku lapka, do odzyskania), co nawyrabiały tam prądy pasożytnicze. Ich źródło rozpoznałem i unieszkodliwiłem właśnie poprzez osłonę ekranującą.
W dużo mniejszym omawianym tu silniczku zjawisko to też występuje w stopniu IMHO uzasadniającym zastosowanie ekranowania łożysk. Skąd to się bierze ?
Głównym źródłem pola magnetycznego w tym silniczku są cztery silne magnesy neodymowe z materiału M48H, stanowiące wirnik. Pole to jest zamknięte rdzeniem stojana, otaczającego ten wirnik. To jest obwód magnetyczny silnika. Jednak rdzeń stojana nie zamyka całego strumienia wzbudzanego magnesami, choć do nasycenia mu odpowiednio daleko. Część pola ulega rozproszeniu poza gabaryty silnika, największe rozproszenie występuje tam, gdzie nie ma rdzenia - na czołach, tam, gdzie wychodzi wałek z jego łożyskami. Do tego dokłada się pole rozproszone od czół uzwojenia, gdy płynie przezeń prąd.
W takim silniku pole wzbudzenia (od magnesów) wiruje synchronicznie wraz z wirnikiem, pole od uzwojenia także. Całe wypadkowe pole rozproszone też więc wiruje synchronicznie z wirnikiem.

Jeżeli jakikolwiek przewodnik elektryczny porusza się względem pola magnetycznego (obojętne jest, co się porusza względem reszty - pole czy ten przewodnik), to powstanie w nim różnica potencjałów elektrycznych, czyli zaindukuje się napięcie (dawniej używano dla tego zjawiska pojęcia SEM - Siła ElektroMotoryczna, obecnie uproszczono do "napięcia"). Tu nie ma wyjątków, tak jest zawsze. To elementarne prawo fizyki, na którym oparta jest cała nasza obecna cywilizacja. Gdyby nagle zanikło, to koniec z nami - natychmiast przestają działać wszystkie silniki, prądnice i transformatory. O reszcie już nie trzeba wspominać...

Nasze łożysko jest objęte tym rozproszonym, wirującym polem silnika. Pierścień wewnętrzny łożyska wiruje razem z wałkiem, więc względem pola się nie porusza i nic się w nim nie zaindukuje. Ale separator ("koszyczek") wraz z kulkami wiruje wolniej, bo kulki toczą się po bieżniach pomiędzy pierścieniami. Więc mamy tu ruch kulek względem pola.
Pierścień zewnętrzny nie wiruje - jest narażony na pole o pełnej prędkości silnika. Widać z tego, że mamy trzy różne poziomy skuteczności indukowania - pierścień wewnętrzny zero, kulki ileś tam nie zero i nie max, pierścień zewnętrzy max. Kulki, silnie dociskane do bieżni siłami przenoszonymi przez łożysko zamykają sobą wielokrotnie ten obwód (tyle obwodów, ile jest kulek), więc musi popłynąć prąd. No i płynie sobie w dość skomplikowany sposób...
Napięcia indukowane zależne są od natężenia pola rozproszenia (ściślej - jego indukcji chwilowej, mierzonej w Gaussach/Teslach, 10000/1 ) i jego prędkości względnej, w takim małym silniku są to jakieś setne części wolta. Ale rezystancja małych kulek i pierścieni też jest niewielka i płyną dziesiątki amperów. Wspomnę, że przeciętny prąd elektrodrążarki erozyjnej to 5...20 amperów. Smar w łożysku paradoksalnie może pomagać w tym drążeniu bieżni i znikaniu kulek, wypłukując na bieżąco "urobek".
Moje skromne najprostsze próby z rozpoznaniem tego zjawiska w silniku trakcyjnym auta polegały na odsunięciu łożyska dalej od obwodu magnetycznego silnika. Pomiar prądu pobieranego przez silnik na biegu jałowym przy stabilnej temperaturze był dobrym wskaźnikiem strat, ten typ silnika - taki sam, jak omawiany tutaj - ma zupełnie płaską charakterystykę prąd vs, obciążenie w szerokim zakresie, nie występuje tu pulsacja strumienia w funkcji kąta obrotu wirnika, rdzeń jest smukły, nie ma żłobków. Stąd też m.in. nadzwyczaj cicha praca tego typu silników i ich zdumiewająco duża wydajność chwilowa.
Zdziwienie nie może być silniejsze niż logika... Pakiet cienkich blaszek permalojowych przed łożysko i prąd pobierany wrócił na swoje miejsce. Łożysko też, ale teraz już bezpieczne od skrytobójcy.

@Fisz, doskonały przykład podałeś. Grube miliony dolców ktoś wydał na opracowanie ceramiki przydatnej na elementy toczne łożysk. To głównie z uwagi na to zjawisko występujące w łożyskach z kulkami stalowymi lub z przewodzących węglików. Nie tylko o pola rozproszone tu chodzi, równie mordercze dla przewodzących łożysk są prądy zwane wałowymi - te płynące dookoła przez wał i kadłub silnika. Ale pośrednio ich źródłem w sumie też jest pole rozproszone...
Twoja ciekawość mnie cieszy. W takim małym silniku zjawisko to jest już łatwo mierzalne. Mylące mogą być niewielkie gabaryty tej maszyny, ale jej prąd ciągły przy pełnym wykorzystaniu możliwości przetwarzania to 60A, chwilowy ponad 200A. Sprawność powyżej 94% zachowuje jeszcze przy 45A (@36V, pomnóżmy to...). Żadna tajemnica, 18700 obr/min i 0,8 Nm, 1570W na wałku. Chwilowej prawie cztery razy tyle. Tutaj będzie pracował z max 25V z uwagi na ograniczenie wytrzymałością tarcz, która wynosi zwykle 11000...12200 obr/min.

@Andrzej Harasek - tak, ale część problemu jest nierozwiązana wskutek aktualności prawa Kirchhoffa. Część prądu i tak idzie przez łożyska, tym mniejsza im lepiej są zaprojektowane i lepiej utrzymane szczotki osiowe. W nowszych konstrukcjach miały być podobno izolowane łożyska w maźnicach... hmm... Nic mi nie wiadomo o tym na tę chwilę.

@Harry Potter, nigdy nie oglądałem z bliska tajemnic Elfa ani Impulsa. Nawet nie byłem w najważniejszym ich miejscu, no wstyd... Ale może kiedyś nadarzy się okazja obejrzeć z bliska te silniki i posłuchać tego oktetu przy przyspieszaniu :niepewny::D.
Ile waży Elfik, pamiętasz może ? Bo że odejście ma jak dobry tramwaj, to widziałem :eek:. Prawie 3MW (w sieci pewnie trochę siada, gdy dać w palnik ;)) na osiem osi - bardzo sporo. Nie ślizga się ? Musieli zabezpieczyć to jakoś chyba ?
 
Ostatnio edytowane:
OP
OP
A

AMCiu

Aktywny użytkownik
Reakcje
143 1 0
Tymczasem tulejki i pierścienie osadzenia tarczy też już prawie gotowe. pozostało wykonać gwintowane otwory promieniowe na wyważniki korekcyjne samej tarczy.
Na ostatniej fotce silnik nie jest niczym przymocowany do stołu, po prostu leży sobie na podstawce i się kręci 6000obr/min. Tylko tyle w tej próbie, bo przy większej prędkości prowizoryczny wyważnik tarczy z plasteliny odfruwa :rolleyes::).

20210328_231648.jpg
20210328_231716.jpg
20210328_232102.jpg
20210328_232201(1).jpg
20210328_231956.jpg
20210328_233005.jpg
 

Podobne wątki