W Krakowie, przełom lat 80 i 90 też żeby w miarę konfortowo czyli siedząc w przedziale, dojechać nad morze, np Gdynia i dalej na Hel, wsiadało się w Krakowie Płaszowie, nawet godzinę i więcej przed odjazdem. Reszta, niekumatych wsiadała w Krakowie Głównym, czasem od strony torów też i często już stała lub siedziała, a od Częstochowy to i spała na korytarzu, toalecie lub w umywalce. To tak gwoli wspomnień, bo do Gdyni to anglika tylko pamiętam, Suczki dopiero na Hel.kilka takich niezapomnianych wakacji przeżyłem