Jak już wspominano w innych wątkach, od środy do niedzieli w ostatnim tygodniu (9-13.04.2025) miały miejsce międzynarodowe targi i wystawa modelarska Intermodellbau 2025 w Dortmundzie. Jak twierdzą organizatorzy, jest to największa tego rodzaju impreza na świecie. Czy to jest prawda, nie wiem, ale faktycznie impreza jest bardzo duża. Tematyka targów obejmuje wszelkie rodzaje modelarstwa, oprócz kolejnictwa reprezentowane są wszystkie dziedziny, zarówno modelarstwa, jak i sportów modelarskich, jak wyścigi zdalnie sterowanych modeli różnego rodzaju itp. Targi odbywają się corocznie na terenach targowych Messe Dortmund GmbH. Podobnie jak w ubiegłym roku postanowiłem wybrać się z Warszawy do Dortmundu pociągiem. Niestety, od wielu lat nie kursuje już nocny pociąg, łączący kiedyś Warszawę z zachodnią częścią Niemiec, więc jedyną możliwością jest jazda w dzień z przesiadką w Berlinie. Oznacza to, że chcąc być na miejscu dwa dni, trzeba spędzić w Dort0mundzie trzy noce. No ale trudno, skoro już zdecydowałem się na taki wyjazd, to zwiedzanie targów tylko w jeden dzień byłoby trochę bez sensu.
Z Warszawy wyjechałem 9 kwietnia, w środę o 7.00 rano, pociągiem EC 246, na bilecie nazywanym wciąż "Berlin-Warszawa-Express". Skład pociągu jest zestawiony z wagonów PKP Intercity i tego dnia był prowadzony lokomotywą "Husarz" PKP IC. Niestety, nie zapisałem pełnego numeru, wiem tylko tyle, ile da się odczytać z tego zdjęcia.
Do Berlina dotarłem 10 minut przed czasem i, co ciekawe, pociąg na Berlin Ostbahnhof nie czekał na rozkładowy czas odjazdu, tylko po krótkim postoju ruszył w kierunku docelowej stacji Berlin Hauptbahnhof. gdzie też zameldował się ok. 10 minut przed czasem. Postój na Ostbahnhof jest przeznaczony wyłącznie dla wysiadających, więc czekanie do rozkładowej godziny i minuty odjazdu z punktu widzenia pasażerów byłoby nielogiczne, gdy sytuacja ruchowa pozwalała na wcześniejsze wyprawienie pociągu. Dzięki temu unika się zbędnej irytacji i zniecierpliwienia podróżnych.
Wcześniejszy pociąg z Berlina do Dortmundu, przewoźnika Fixtrain, odjeżdża z Berlina kilka minut po przyjeździe pociągu z Warszawy, więc nie ryzykowałem takiej krótkiej przesiadki. Żeby być pewnym, że zdążę na Fixtrain musiałbym jechać z Warszawy wcześniejszym EC o 5.00 i czekać w Berlinie dwie godziny, na co nie bardzo miałem ochotę. Do Dortmundu pojechałem więc ICE DB ok. godzinę później. Ponieważ bilety kupiłem sporo wcześniej, bez możliwości zwrotu, nie było szansy na rezygnację z ICE i wskoczenie w ostatniej chwili do Flixtraina, który za to mogłem sobie sfotografować.
Środa 9 kwietnia była dla DB chyba trochę pechowa, bo z powodu jakichś robót gdzieś między Hanowerem i Dortmundem wszystkie pociągi na tej trasie łapały od pół godziny do godziny spóźnienia. Nie ominęło to niestety także mojego ICE. Jechałem najnowszą wersją, ICE4 i mogłem na bieżąco obserwować gdzie jesteśmy, z jaką jedziemy prędkością i ile mamy spóźnienia.
Ostatecznie do Dortmundu dotarłem przed 19, z ok. 45-minutowym spóźnieniem. Poza sporym spóźnieniem rozczarował mnie też bar w ICE: poza paroma zdechłymi kanapkami nie można było dostać niczego do jedzenia, mimo zachęcająco wyglądającego menu. Niesprawny był też ekspres do kawy, więc oferowano tylko kawę z czajnika z filtrem. W tym wypadku wagon restauracyjny Wars w EC z Warszawy bije konkurencję na głowę.
cdn.
Z Warszawy wyjechałem 9 kwietnia, w środę o 7.00 rano, pociągiem EC 246, na bilecie nazywanym wciąż "Berlin-Warszawa-Express". Skład pociągu jest zestawiony z wagonów PKP Intercity i tego dnia był prowadzony lokomotywą "Husarz" PKP IC. Niestety, nie zapisałem pełnego numeru, wiem tylko tyle, ile da się odczytać z tego zdjęcia.
Do Berlina dotarłem 10 minut przed czasem i, co ciekawe, pociąg na Berlin Ostbahnhof nie czekał na rozkładowy czas odjazdu, tylko po krótkim postoju ruszył w kierunku docelowej stacji Berlin Hauptbahnhof. gdzie też zameldował się ok. 10 minut przed czasem. Postój na Ostbahnhof jest przeznaczony wyłącznie dla wysiadających, więc czekanie do rozkładowej godziny i minuty odjazdu z punktu widzenia pasażerów byłoby nielogiczne, gdy sytuacja ruchowa pozwalała na wcześniejsze wyprawienie pociągu. Dzięki temu unika się zbędnej irytacji i zniecierpliwienia podróżnych.
Wcześniejszy pociąg z Berlina do Dortmundu, przewoźnika Fixtrain, odjeżdża z Berlina kilka minut po przyjeździe pociągu z Warszawy, więc nie ryzykowałem takiej krótkiej przesiadki. Żeby być pewnym, że zdążę na Fixtrain musiałbym jechać z Warszawy wcześniejszym EC o 5.00 i czekać w Berlinie dwie godziny, na co nie bardzo miałem ochotę. Do Dortmundu pojechałem więc ICE DB ok. godzinę później. Ponieważ bilety kupiłem sporo wcześniej, bez możliwości zwrotu, nie było szansy na rezygnację z ICE i wskoczenie w ostatniej chwili do Flixtraina, który za to mogłem sobie sfotografować.
Środa 9 kwietnia była dla DB chyba trochę pechowa, bo z powodu jakichś robót gdzieś między Hanowerem i Dortmundem wszystkie pociągi na tej trasie łapały od pół godziny do godziny spóźnienia. Nie ominęło to niestety także mojego ICE. Jechałem najnowszą wersją, ICE4 i mogłem na bieżąco obserwować gdzie jesteśmy, z jaką jedziemy prędkością i ile mamy spóźnienia.
Ostatecznie do Dortmundu dotarłem przed 19, z ok. 45-minutowym spóźnieniem. Poza sporym spóźnieniem rozczarował mnie też bar w ICE: poza paroma zdechłymi kanapkami nie można było dostać niczego do jedzenia, mimo zachęcająco wyglądającego menu. Niesprawny był też ekspres do kawy, więc oferowano tylko kawę z czajnika z filtrem. W tym wypadku wagon restauracyjny Wars w EC z Warszawy bije konkurencję na głowę.
cdn.